Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mobbing w krakowskim stowarzyszeniu? Sprawę badają śledczy

Marta Paluch
Gaudium et Spes to znaczy Radość i Nadzieja
Gaudium et Spes to znaczy Radość i Nadzieja Joanna Urbaniec
Pracownicy stowarzyszenia Gaudium et Spes (Radość i Nadzieja) mówią: trudno tu wytrzymać. Pogotowie dwa razy przyjeżdżało do ludzi, którzy zasłabli w pracy. Sprawę badają śledczy.

Śledztwo w sprawie mobbingu na osiedlu Górali 19 w Nowej Hucie trwa od 5 listopada. Kilku pracowników już opowiedziało śledczym, jakie praktyki budzą ich niepokój w warsztatach terapii zajęciowej dla niepełnosprawnych dorosłych.

Skręcało mnie z nerwów

25 września Krystyna Tracz, terapeutka z pracowni ogrodniczej poczuła się słabo po rozmowie z dyrektorką Jolantą Janas.
- Usłyszałam: "ma pani problem, zignorowała pani polecenie służbowe" i "mam dosyć niekompetencji pracowników" - wspomina pani Krystyna.

- Chodziło o drobiazg, wybranie roślin dla naszej placówki. Nikt mi nie mówił, że trzeba to zrobić natychmiast. Tłumaczyłam to dyrektorce, a ona zaczęła pisać służbowy protokół. Skręcało mnie z nerwów, moi podopieczni zostali sami! Pracuję tu wiele lat i za tę drobnostkę taka awantura... Ręce zaczęły mi się trząść, ciśnienie skoczyło: 190 na 110.

Zwymiotowała w toalecie. Dyrektorka kazała wezwać pogotowie. Lekarz, który przyjechał karetką, powiedział pani Krystynie, żeby zgłosić sprawę na policję. Z początku nie chciała. - Ale potem pomyślałam, że to musi się skończyć, bo zwariujemy - opowiada Tracz. I lekarz wezwał policję.

Nie dało się wytrzymać
Z policjantami rozmawiała również pracownica Agnieszka Pojnar. - Opowiedziałam o panującej tu atmosferze. O ciągłych wezwaniach na przesłuchania u dyrektorki i ogólnikowych zarzutach, że "ludzie się na panią skarżą", "nie nadaje się pani do tej pracy". Nagany i upomnienia za błahe sprawy - mówi Pojnar.

Po nią także przyjechała karetka - w marcu. Zasłabła podczas rozmowy dyscyplinującej z dyrektorką. - Zarzuciła mi wpisywanie po fakcie temperatur posiłków dla podopiecznych w specjalnej książce. Stwierdziła, że to fałszowanie dokumentacji - opowiada.

Inna pracownica, Aleksandra Kępka, której zarzucono to samo, odeszła z pracy. - Zostałam do tego zmuszona. Dyrektorka i prezes grozili mi dyscyplinarnym zwolnieniem. Ponadto naciskali, bym obciążyła Agnieszkę. Nie zgodziłam się - dodaje.

Chciała wrócić do pracy, w piśmie do dyrekcji tłumaczyła, że zwolniła się pod presją. Nic to jednak nie dało.

Pracownice przekonują, że zarzucone im niewłaściwe postępowanie nie jest ciężkim przewinieniem, za które można zwolnić. Wcześniej to była normalna praktyka. - Na tym polega nękanie: karanie za coś, co do tej pory było normą. Albo upomnienia i nagany za drobne przewinienia - mówi jedna z pracownic.

W tym roku dyrektorka ukarała naganą dwie osoby, w poprzednich latach nagan i upomnień było co najmniej 10. Pracownicy próbowali wcześniej zwracać uwagę na niepokojące ich praktyki. W 2011 r. powiadomili prezesa stowarzyszenia Tadeusza Skibę. - Ten zorganizował spotkanie i powiedział, żebyśmy słuchały pani dyrektor - opowiadają. Pracownicy założyli związek zawodowy. Chcieli też zostać członkami stowarzyszenia Gaudium et Spes, ale spotkali się z odmową.

W kwietniu 2014 r. zgłosili anonimowo sprawę do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, który współfinansuje warsztaty terapeutyczne. Przedstawicielowi MOPS opowiedzieli, co ich boli, wypełnili ankiety i nic, cisza. Zgłosili się do inspekcji pracy (jeszcze w 2013 r.)

- Ale inspektor stwierdził, że to sprawa dla sądu. No i chciał, abyśmy się podpisali nazwiskami... Ludzie się boją tego zrobić, kierownictwo by się dowiedziało, kto się skarżył, a pracę dziś trudno znaleźć - mówi prosząca o anonimowość pracownica.

Chcą wywrzeć presję

Według prezesa Tadeusza Skiby i dyrektorki ośrodka, skarżący się na mobbing to pracownicy, którzy starają się wywrzeć presję na kierownictwie i innych zatrudnionych.

- Skargi były wysyłane do różnych instytucji, między innymi do MOPS, PIP, a nawet anonimowo do prezydenta Krakowa. Żadna z tych instytucji, po zbadaniu spraw, nie potwierdziła zarzutów - argumentuje prezes Skiba.
Spytaliśmy w MOPS o wyniki kontroli sprzed pół roku.

- Protokół będzie gotowy za kilka dni - zapewnia Witold Kramarz z MOPS. Nie zdradza szczegółów.

Dyrektor Janas podkreśla, że wiele razy przeprowadzała z pracownikami rozmowy służbowe. - M.in. w sytuacjach, gdy nie wykonywali właściwie swoich obowiązków. Zawsze odbywało się to z mojej strony w sposób spokojny i rzeczowy - podkreśla.

Zarzuca im, że działali jednocześnie w innym stowarzyszeniu i wykorzystywali stanowiska służbowe do załatwiania związanych z tym spraw.

- Wiele razy to słyszeliśmy, ale nigdy nie padły żadne konkretne uwagi - mówi Pojnar. Została zwolniona dyscyplinarnie. Powód: samowolne opuszczenie miejsca pracy 25 września, podczas interwencji karetki. Dwa razy chodziła do pani Krystyny, dwa pokoje obok, bo niepokoiła się o jej stan. Pytani przez nas prawnicy mówią, że szefowie nie mieli prawa jej zwolnić bez zgody związków. A tej nie było. Kobieta chce teraz odszkodowania w sądzie cywilnym za mobbing.

Pani Aleksandra jest na bezrobociu. Pani Krystyna od 25 września br. na zwolnieniu lekarskim. Leczy się na depresję.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto