Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia - Wisła. Wisła miała zwycięstwo na tacy [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz, jkl
Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:2
Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:2 fot. Wojciech Wojtkielewicz
Scenariusz ostatnich minut meczu w Białymstoku był niemal identyczny jak w niedawnym spotkaniu z Legią. Piłkarze Wisły prowadzili 2:1, mieli okazje do zdobycia kolejnych goli, a skończyło się remisem.

Ponoć nic dwa razy się nie zdarza. W przypadku Wisły to powiedzenie nie ma jednak racji bytu. "Biała Gwiazda" w poprzednim wyjazdowym meczu prowadziła z Legią 2:1, by gola stracić w samej końcówce. Tak samo było wczoraj w Białymstoku, gdy zwycięstwo podopiecznym Kazimierza Moskala wymknęło się z rąk w czwartej doliczonej minucie gry. Krakowianie sami jednak są sobie w znacznym stopniu winni, bo mieli wcześniej wystarczająco dużo dobrych okazji, żeby strzelić trzeciego gola i sprawę ostatecznie załatwić.

Początek czy właściwe cała pierwsza połowa spotkania nie wskazywały na to, że Wisła w Białymstoku może być tak bliska wygranej. To Jagiellonia lepiej weszła w mecz, a postawę swojej drużyny obrazowo potem skomentował Kazimierz Moskal: - Nie dojechaliśmy na pierwszą połowę.

Trudno się dziwić słowom szkoleniowca, jeśli weźmiemy pod uwagę choćby fakt, że pierwszy celny strzał Wisła oddała dopiero w 43 min, gdy z rzutu wolnego uderzył Semir Stilić. W tym momencie "Biała Gwiazda" przegrywała już 0:1, bo w 16 min w pole karne dośrodkował Nika Dzalamidze, a Patryk Tuszyński wyskoczył do piłki wyżej od Arkadiusza Głowackiego i głową skierował piłkę do siatki. Kapitan Wisły podnosił później sprawę spalonego - i miał rację. Ofsajd był wcześniej, gdy Maciej Gajos zagrywał do Dzalamidze, a Gruzin był minimalnie przed linią obrony Wisły.

"Biała Gwiazda" już do końca pierwszej połowy nie złapała swojego rytmu, a gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie po akcji Tuszyńskiego, który zagrał jednak tylko wzdłuż bramki.

Po takim obrazie pierwszej połowy trudno było się spodziewać tego, co zobaczyliśmy po przerwie. Ta jednak podziałała ożywczo na wiślaków. Moskal dokonał w jej czasie dwóch zmian.

- Jedna była wymuszona, druga taktyczna - przyznał szkoleniowiec. Miał na myśli kontuzję Richarda Guzmicsa, za którego wszedł na boisko Maciej Sadlok oraz wpuszczenie na boisko Wilde Donalda Guerriera.

Haitańczyk bardzo szybko pokazał się z dobrej strony. W 46 min, po zagraniu Semira Stilicia, tak skutecznie naciskał Łukasza Tymińskiego, że ten podał piłkę do... Pawła Brożka. Napastnikowi Wisły pozostało kopnąć do pustej bramki i wyrównać stan meczu.

Od tego momentu rządy na boisku przejęła Wisła. Krakowianie w drugiej połowie byli wyraźnie lepszym zespołem. Dłużej utrzymywali się przy piłce, nie pozwalali Jagiellonii rozwinąć skrzydeł, a przy tym wyprowadzali groźne ataki. Choćby taki, jak w 52 min, gdy bramkę gospodarzy kolejno ostrzeliwali: Stilić, Łukasz Garguła i Jean Barrientos - bez efektu.

Trzy minuty później Wisła miała jeszcze lepszą okazję. Guerrier wjechał w pole karne jak w masło i gdy pozostało mu tylko precyzyjnie uderzyć w róg bramki, wypalił mocno, ale wysoko nad poprzeczką.

Swoje trafienie Haitańczyk jednak zaliczył. W 71 minucie skrzydłowy Wisły oddał strzał, a piłka dość szczęśliwie, po rykoszecie i odbiciu się od słupka, wtoczyła się do bramki Jagiellonii.

Wydawało się, że krakowianie wygraną mają na tacy, bo to prowadzenie, choć uzyskane po nieco szczęśliwym strzale, wynikało z obrazu gry, z ich przewagi.

Mało tego, już przy wyniku 2:1 mogła spokojnie paść trzecia bramka. Mógł ją zdobyć choćby Brożek - gdyby trafił, zostałby samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców ekstraklasy. "Brozio" jednak nie podwyższył prowadzenia, a po ostatnim gwizdku przytomnie zauważył: - Nie wiem, my chyba musimy prowadzić dwoma, trzema bramkami, żeby wygrać mecz...

Te słowa dotyczyły już wydarzeń z samej końcówki meczu. To wtedy nastąpiło długie podanie w kierunku pola karnego Wisły. Mateusz Piątkowski wygrał powietrzny pojedynek z Sadlokiem, Głowacki nie zdołał zablokować Tuszyńskiego, a ten wypalił jak z armaty, ratując Jagiellonii punkt.

- Cieszymy się, bo zachowaliśmy czteropunktową przewagę nad Wisłą, a mamy w dodatku z nią lepszy bilans bezpośrednich spotkań - podsumował strzelec dwóch goli dla Jagiellonii.

Wiślacy natomiast zwycięstwa muszą szukać w piątek w meczu z Górnikiem Zabrze.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Tuszyński 16, 1:1 Brożek 46, 1:2 Guerrier 71, 2:2 Tuszyński 90+4.

Jagiellonia: Drągowski 6 - TymińskiI4 (74 Modelski), Madera 6, Tarasovs 5, Popchadze (ż) 5 - Grzyb (ż) 5, Pazdan 5 - Dzalamidze 6, Gajos 5 (67 Piątkowski), Mackiewicz (ż) 5 (80 Sawicki) - Tuszyński 7.

Wisła: Buchalik 5 - Jović 5, Głowacki 5, Guzmics 5 (46 Sadlok 5), Burliga (ż) 5 - Uryga 6 - Boguski 4 (46 Guerrier (ż) 6), Garguła 6, Stilić (ż) 6, Barrientos (ż) 5 (90+3 Stępiński) - Brożek 6.

Sędziowali: Krzysztof Jakubik (Siedlce) oraz Paweł Sokolnicki (Nasielsk) i Tomasz Niemirowski (Warszawa). Widzów: 11 784.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto