MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rok od otwarcia wielkiej kolejowej inwestycji w Krakowie. Co nam dała? "Nic" - pisze do nas Czytelnik

Piotr Rąpalski
Piotr Rąpalski
Most kolejowy na Wiśle w Krakowie
Most kolejowy na Wiśle w Krakowie Andrzej Banas
Pisaliśmy ostatnio, że minął rok od otwarcia mostu kolejowego na Wiśle w Krakowie i związanej z tym rozbudowy infrastruktury kolejowej w Krakowie. Pociągów ma jeździć więcej, do tego powstała przeprawa piesza i rowerowa, nowe stacje kolejowe, a kolejne są w budowie. Nasz Czytelnik nie ma jednak tak pozytywnego zdania o tej inwestycji...

LIST CZYTELNIKA W SPRAWIE KOLEI W KRAKOWIE

"O napisaniu do was myślałem już od 2 tygodni, jednak ciężko było się zebrać, ale wasz artykuł "Rok od otwarcia wielkiej kolejowej
inwestycji w Krakowie. Co nam dała?" który po otwarciu przybiera tytuł "Rok od otwarcia wielkiej kolejowej inwestycji. Dzięki niej zmienił się potencjał transportowy Krakowa", skłania mnie do udzielenia odpowiedzi na postawione przez was pytanie.

Co nam dała ta inwestycja? Nic!? Bo niby co oprócz likwidacji nasypu kolejowego i kładki pieszo-rowerowej nad Wisłą?

Nie pamiętam dokładnego roku, na pewno przed pandemią i pewnie po zakończeniu budowy estakad Kraków Zabłocie - Kraków Podgórze. Czekam na autobus w Borku Fałęckim. Przyjeżdża ozdobiony reklamą inwestycji kolejowej w centrum "Czas na kolej", a w niej informacja, że po zakończeniu pociągi pasażerskie będą kursować co 20 min. Pierwotnie czytałem, że miało to być co 15 min, ale te 5 min nie robi różnicy, gdyż czas przejazdu (korzystam ze stacji Kraków Sidzina) jest około 22 min, więc w najgorszym przypadku podróż potrwa 42 min zamiast 22 min (w szczycie 42 min nieosiągalne dla MPK czy auta). Myślałem sobie wtedy: o jak dobrze, jeszcze kilka lat i skończy się tułaczka autobusami. Czy skończyła? No nie do końca.

Rok od otwarcia wielkiej kolejowej inwestycji w Krakowie. Co nam dała?

Nie pamiętam dokładnego rozkładu jazdy pociągów na trasie Skawina - Kraków z lat 2016-2020, czyli lat, kiedy regularnie dojeżdżałem pociągami na studia. Rano pociągi były nie rzadziej niż co godzinę, oczywiście dojeżdżały do Płaszowa, jednak dla mnie przesiadka na autobus na Bonarce była rozwiązaniem idealnym.

Jak zatem sytuacja wygląda dzisiaj? Otóż w relacji Skawina -> Kraków mamy 35 pociągów, natomiast w przeciwną stronę jest ich 34 (mam nadzieję, że nie pomyliłem się w liczeniu). Czyli pociąg ze Skawiny jeździ średnio co 41 min, a do Skawiny co 42 min (zaokrąglamy w dół). Jeśli uwzględnimy, że pociągi nie jeżdżą w nocy, tylko mniej więcej od 3 z minutami do 24, to otrzymujemy częstotliwość 34 min oraz 37 min odpowiednio. Czyli w najlepszym razie jest tylko 14 min gorzej niż mówiła reklama na autobusie, a aż 26 min lepiej niż było przed. Dodatkową korzyścią jest dojazd na Kraków Główny.

Rok od otwarcia wielkiej kolejowej inwestycji w Krakowie. Co nam dała?

Jak każdy medal ten również ma drugą stronę. Byłoby tak względnie dobrze, gdyby częstotliwość 34 (37) min była autentycznie regularna lub w takcie 40 min przez cały dzień i 20 min w szczycie. O regularnym kursowaniu pociągów myśleć mogą tylko pasażerowie SKA1, pewnie dlatego, że nieregularne odjazdy tak lukratywnego pociągu z lotniska, źle by reklamowały Kraków i Małopolskę, ale to jest temat na inną rozmowę.

Wracając do SKA2, a w zasadzie do połowy SKA2, bo cały czas (nie licząc pojedynczych kursów) linia jest rozcięta na stacji Kraków Główny. Bardzo często zdarza się tak, że dwa pociągi jadą w odstępie do 15 min! (Prawie doganiamy metro w Warszawie), po czym kolejny pociąg jedzie za ... ok. 60 min. Takie sytuacje są dla przykładu po godzinie 17 dla kierunku na Kraków (załącznik GK1) i po godzinie 20 na Skawinę (załącznik GK2).

Prawdą jest, że zmienił się potencjał transportowy Krakowa, powstały nowe przystanki, wyremontowano istniejące, torów jest więcej i pociągi mogą po nich jechać szybciej. Ale skoro wydano kilka mld złotych na te inwestycje, to czemu tych pociągów w najlepszym przypadku jest góra 2 razy więcej niż przed inwestycjami? A gwoździem do trumny jest dziurawy rozkład jazdy. Przecież jeśli o 20:09 spóźnię się minutę na pociąg, to o tej godzinie, bardziej opłaca mi się zadzwonić do żony, bo o tej godzinie przyjedzie do centrum autem w 25-30 min, czyli do godziny będę w domu, zdążę zjeść kolację i wziąć prysznic, a następny pociąg nie wyruszy jeszcze w kierunku Skawiny. To ma zachęcić ludzi do przesiadki z samochodów? Wątpię aby większość ludzi po całym dniu cieszyła się, że ma półtorej godziny czasu na zakupy w galerii.

Więc jeśli wydano te kilka mld na zwiększenie potencjału transportu publicznego, to jest to potencjał praktycznie w ogóle nie wykorzystany. I aż się boję z jaką częstotliwością będzie kursować metro, jeśli jednak ktoś zdecyduje się je w Krakowie wybudować.

Nigdzie indziej na świecie bym się o to nie martwił, ale realia Krakowa na ten moment są takie a nie inne. P+R Czerwone Maki nadal jest niedostępny dla użytkowników aplikacji iMKA. Wprawdzie ostatnio próbowałem tam wjechać pod koniec kwietnia, ale od kilku lat łudzę się co kilka miesięcy, że coś się w zmieniło, ale w końcu żyjemy w Krakowie.

Polski Fiat sprzed 51 lat!

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Rok od otwarcia wielkiej kolejowej inwestycji w Krakowie. Co nam dała? "Nic" - pisze do nas Czytelnik - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto