Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Dom mu wyparował, winnych szuka sam

Piotr Rąpalski
Budynek był w złym stanie, ale ciągle nadawał się do remontu
Budynek był w złym stanie, ale ciągle nadawał się do remontu archiwum
Rozebrano dom bez zgody właściciela. Prokuratura wie, kto ingerował w jego działkę, ale winnych nie potrafi wskazać. Właściciel oskarża sam.

Autor: Joanna Urbaniec[zaj_kat]

Na działce Thomasa Zielińskiego bez jego zgody wycięto drzewa, rozebrano dom i wybrano tony ziemi. Pisaliśmy o tym w kwietniu 2016 roku. Wtedy rozpoczęło się śledztwo policji. Przesłuchano m.in. dewelopera i jego pracowników, którzy budowali na sąsiedniej działce biurowiec oraz lokale mieszkalne. Przyznali, że wchodzili na działkę pana Thomasa, zlecili też wycięcie drzew bez zgody właściciela terenu, ale do rozbiórki domu się nie przyznali. Śledztwo umorzono, ale Zieliński odwołał się od tej decyzji.

Sąd nakazał prokuraturze jeszcze raz zająć się sprawą, ale ta ponownie została umorzona. Uznano, że... jeśli Zieliński może odbudować dom, to przestępstwa nie było. Śledczy nie zdecydowali się złożyć aktu oskarżenia do sądu. Thomas Zieliński zrobił to sam i prywatnie oskarża firmę dewelopera, Sao Investments, o zniszczenie jego własności.

Dom, który wyparował

Zieliński, po latach pracy w Wiedniu, w lutym 2016 roku przyjechał do Krakowa, by rozpocząć odbudowę rodzinnego domu. Długo załatwiał sprawy spadkowe w sądzie, by spłacić rodzinę i przejąć nieruchomość na własność. W tym czasie dom popadał w ruinę, ale nadawał się do remontu.

Właściciel umówił się z architektem, chciał zaplanować prace, ale gdy przyjechał na miejsce, pod adres Królowej Jadwigi 100a, zamiast drzew, ogrodzenia i domu, zastał wyrównany teren posypany żwirem i stertę cegieł pochodzących budynku, leżących na palecie. Sprawę zgłosił na policję. Za zniszczenie mienia grozi do 5 lat więzienia.

Tymczasem sąsiedni domek zmienił się w biurowiec, a za nim powstały budynki mieszkalne. Deweloper bez domu Zielińskiego ma otwarty teren przed swoimi lokalami.

Winnych nie wskazano

W listopadzie 2016 roku policja śledztwo umorzyła. Choć szkodę, jaka spotkała właściciela działki, wyceniono na 131 tys. zł. Policja, a dokładnie komisariat przy ul. Królewskiej, umorzenie argumentowała „brakiem wykrycia sprawców”.

- To niewiarygodne! Dom stał, domu nie ma. Chciałem go odbudować, płaciłem podatek jak za działkę z domem. Moja własność została zniszczona i mam się z tym pogodzić? - denerwuje się Zieliński. - Śledczy pominęli mnóstwo faktów, dowodów, zeznań. Dziwię się, że nie doprowadzili aktem oskarżenia, by sąd przesłuchał świadków w procesie i wydał wyrok.

Złożył zażalenie na takie działanie organów ścigania i sąd dla Krakowa Krowodrzy w styczniu 2017 roku uchylił umorzenie. Nakazał prokuraturze prowadzić śledztwo dalej. Prawnik Zielińskiego zauważył, że mimo, iż pracownicy spółki Sao stwierdzili, że nic nie wiedzą o zburzeniu domu, to jednak istnieje wiele poszlak w tej sprawie, które mogą prowadzić do wskazania winnych.

Pracownicy Sao przyznali, że ingerowali w działkę sąsiada, bez jego zgody, pozwoleń od gminy na wycinkę, czy prace budowlane. Przyznali, że zlecili usunięcie drzew, ogrodzenia, zabicie deskami okien domu. Prawnik Zielińskiego uznaje, że należało postawić zarzuty osobom z firmy Sao już za te działania.

Sąd stwierdził, że ich zeznania „należy uznać za sprzeczne z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, gdyż celowo pomijali oni, iż jedynie spółka Sao, której są pracownikami, miała interes w usunięciu domu pokrzywdzonego i zniwelowaniu jego działki, obniżając teren o ok. 1 metr, tak aby upodobnić ten teren do swojej inwestycji i ułatwić sprzedaż oferowanych przez siebie lokali”. Zaznaczono też, że „nieprawdopodobne jest, by doszło do wyburzenia domu i wywiezienia jego pozostałości przez kogoś, kto nie ma w tym żadnego interesu”.

Sąd uznał, że czynności podejmowane na działce Zielińskiego przez Sao „miały na celu stopniową i konsekwentną rozbiórkę domu”.

Problem z odbudową

Zanim przejdziemy do wyników pracy prokuratury, należy tu wspomnieć o planie zagospodarowania obowiązującym w tym rejonie miasta. Z powodu jego zapisów pan Thomas nie będzie mógł odbudować domu ani... postawić nowego. Plan uchwalony już w 2013 roku, na jego działce wprowadza tylko... zieleń. Co prawda, pozwala remontować istniejące obiekty, ale teraz pan Thomas nie ma już czego remontować. Może tam tylko zrobić ogród. Działka przez to jest też o wiele mniej warta. Z budynkiem możliwym do odbudowy, na Woli Justowskiej, mógłby ją sprzedać nawet za milion zł.

Przestępstwa nie było...

W maju 2017 prokuratura jednak znów umorzyła śledztwo tym razem z powodu... „braku znamion czynu zabronionego”.

W toku śledztwa ujawniono, że przebudowa domu sąsiedniego do działki Zielińskiego na biurowiec rozpoczęła się bez pozwolenia budowlanego. Możliwe, że firma Sao nie dostałaby go na taki budynek, jak chciała postawić, bo zbyt blisko znajdował się stary dom pana Thomasa, który kolidował z inwestycją. W tej sprawie toczy się osobne postępowanie.

Prokuratura raz jeszcze potwierdziła, że Sao ingerowało w teren Zielińskiego. Ustalono, że budynek wyburzono w drugiej połowie stycznia 2016 r., obniżono teren, wywieziono gruz i ziemię, przywieziono żwir.

Z kolei spółka energetyczna potwierdza, że w maju 2015 roku (podczas budowy biurowca przez Sao) doszło do awarii instalacji elektrycznej na działce Zielińskiego, w wyniku prac ziemnych. To sama firma Sao pisemnie poinformowała o odsłonięciu kabla i poprosiła o likwidację przyłącza bez informowania pana Zielińskiego.

Dobre rady prokuratury

Mimo tych wszystkich faktów, śledztwo umorzono, bo nie udało się wskazać winnych. Zaskakuje jednak uzasadnienie prokuratury, w którym próbuje się równocześnie udowodnić, że przestępstwa w sumie nie było.

Czytamy m.in.: „znacznie sensowniejsze i korzystniejsze finansowo byłoby wyburzenie istniejących murów i wzniesienie nowego budynku”. Prokuratura zamiast na szukaniu winnych, skupia się na dobrych poradach dla Zielińskiego. Przypomina, że plan miejscowy, który uniemożliwia mu odbudowę domu, jest zaskarżony i „prawdopodobnie” zostanie uchylony przez sąd.

Ponadto śledczy polecają liczyć na to, że urząd miasta, wiedząc, że ktoś zburzył dom panu Thomasowi, i tak pozwoli mu postawić nowy, nawet wbrew obowiązującemu planowi.

I stąd prokuratura wyciąga wniosek, że jeśli właściciel będzie mógł zabudować swoją działkę to...przestępstwa tak jakby nie było! Autor decyzji stara się wykazać, że to sprawcy zniszczenia ponieśli koszty na korzyść Zielińskiego, bo rozbiórka i wycinka drzew według biegłego kosztowały 13,7 tys. zł, a dom wyceniono na 9 tys. zł. (Sąd wcześniej uznał, że jego wartość to 131 tys. zł).

- To jakaś paranoja. Nie liczy się ujęcie winnych, bo dom był stary. Służby, które powinny pomóc poszkodowanemu, starają się wmówić mu, że przestępstwa nie było - komentuje Thomas Zieliński.

Prokuratura odpowiada. - Akt oskarżenia może być skierowany do sądu tylko wówczas, gdy oskarżyciel publiczny, mając na uwadze obiektywny materiał dowodowy, jest przekonany w stopniu graniczącym z pewnością, że sąd uzna winę oskarżonego, wydając wyrok skazujący. W niniejszej sprawie taka sytuacja nie miała miejsca - informuje Maciej Knurowski, prokurator Prokuratury Rejonowej Kraków Krowodrza.

Dodaje, że kierowanie aktu oskarżenia byłoby sprzeczne z zasadami kodeksu postępowania karnego, zasadą domniemania niewinności i narażało oskarżyciela publicznego na zarzut przekroczenia uprawnień, a Skarb Państwa na konsekwencje finansowe .

Zieliński weźmie te koszty na siebie, nie odpuszcza, jego prawnik złożył już do sądu tzw. subsydiarny akt oskarżenia, czyli chce zastąpić prokuraturę w jej roli i wykazać winę firmy Sao na wokandzie. Oskarża konkretnie trzech pracowników firmy, w tym prezesa. Uważa, że kolejne dowody do sprawy pozwolą skazać sprawców.

- Z punktu widzenia procesowego nie ma to większego znaczenia czy akt oskarżenia kieruje do sądu prokurator czy pełnomocnik pokrzywdzonego, który także musi być profesjonalnym prawnikiem - komentuje prokurator Knurowski.

Firma Sao odmawia komentarza, „przy jednoczesnym zachowaniu swojego stanowiska dotyczącego braku jakiegokolwiek udziału, a tym samym winy w przedmiotowym nieporozumieniu”.

Co na to urzędnicy miejscy? Powiatowy Inspektora Nadzoru Budowlanego w sprawie nielegalnej rozbiórki umywa ręce.

- Dotyczy to naruszenia prawa własności nieruchomości, dlatego jest sprawą cywilną, której rozpatrywanie nie należy do kompetencji organów administracji publicznej - odpowiada Małgorzata Boryczko, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Krakowie.

Z kolei Urząd Miasta Krakowa miał wyjaśnić kwestię zniknięcia drzew, bo nie wydawał zgody na wycinkę. Za ich nielegalne usunięcie mógł nałożyć karę finansową (w przypadku działki przy Królowej Jadwigi może iść nawet o pół mln zł), ale nie wiedział komu wystawić rachunek, więc czekał na to, aż prokuratura znajdzie winnych.

Obecnie czeka nadal na wynik sprawy, zatem zapewne kwestia kar powędruje do szuflady. Chyba, że Zieliński dopnie swego jako oskarżyciel, w sądzie.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto