Batalia lokatorów z ul. Chlebicznej o wycięcie czterech starych topól trwa od kilku lat. Fragmenty spróchniałych drzew kilkakrotnie spadały na balkony mieszkań i na linie wysokiego napięcia, powodując przerwy w dostawie prądu.
- Któregoś dnia mogą spaść na przechodnia, a wtedy dojdzie do prawdziwego nieszczęścia - mówi Alicja Kleczkowska, mieszkająca kilkanaście metrów od drzew.
Mieszkańcy już w 2007 r. apelowali o interwencję do Enionu, straży miejskiej, magistrackiego Wydziału Kształtowania Środowiska oraz Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
- Daremnie - Katarzyna Sendek, mieszkanka ul. Chlebicznej, pokazuje stertę
dokumentacji. - Urzędnicy wykonali wprawdzie wizję lokalną i stwierdzili zagrożenie bezpieczeństwa ludzi i mienia. Ale topole stały na prywatnej działce, więc tłumaczyli, że to jej właściciel ma się zwrócić z wnioskiem o usunięcie drzew. Tyle, że działka należała do schorowanej staruszki, której nie chcieliśmy dodatkowo męczyć - tłumaczy kobieta.
W 2008 r. staruszka zmarła. Działka, wraz z topolami, przeszła na własność gminy. - Logiczną konsekwencją takiego stanu rzeczy byłoby wycięcie topól. Znikła bowiem przeszkoda, przez którą urzędnicy rzekomo nie zajęli się wycinką - mówi Ewa Sendek. - Zabraliśmy się więc za przypominanie urzędom o tej sprawie - opowiada.
Tym razem jednak wizja lokalna ZIKiT wykazała, że… "drzewa nie kwalifikują się do usunięcia, gdyż nie wykazują oznak chorobowych". - Moce miasta widać są tak duże, że kiedy tylko drzewa stały się jego własnością, cudownie ozdrowiały - ironizuje pani Sendek.
Z problemem zwróciliśmy się do ZIKiT. - Zajmę się nim jeszcze w tym tygodniu - obiecuje Michał Pyclik z zarządu.
iPolitycznie - Jeśli KE nas nie posłucha, będziemy żądać rekompensat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?