Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzięki oszustwom był dyrektorem banku i wyłudzał pieniądze

Marta Paluch
Akta sprawy Łukasza M. liczą kilkadziesiąt tomów
Akta sprawy Łukasza M. liczą kilkadziesiąt tomów Fot. Karolina Misztal
80 osób zostało oskarżonych w aferze, którą wymyślił dyrektor jednej z placówek bankowych w Krakowie. Wciągnął do niej kolegów i klientów.

Krakowska prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko 61 osobom. Pozostałych 19 oskarżonych jest poszukiwanych. Żmudne śledztwo trwało dwa lata, akta liczą kilkadziesiąt tomów.

A wszystko przez Łukasza M., 39-letniego bankowca, dyrektora placówki banku w centrum miasta. Przez rok wodził za nos swoje kierownictwo i z pomocą kilkudziesięciu osób wyłudził kredyty na niemal 860 tys. złotych.

Łukasz M. pracował w banku kilka lat. Najpierw był doradcą klienta. Cieszył się dobrą opinią. Miał liczne kontakty z kolegami z innych placówek bankowych. To właśnie z nimi, podczas imprezy towarzyskiej, wpadł na pomysł oszustwa na dużą skalę.

Metoda była prosta: wyszukać w bazie klientów innych banków osoby, które nie mają zdolności kredytowej, by zaproponować im udzielenie kredytu właśnie u Łukasza M.

"Naganiaczami" klientów byli m.in. 43-letni Piotr D., który kiedyś pracował w innym banku, oraz 45-letni Krzysztof D., wówczas pracownik jednej z kas SKOK. Panowie zwracali się do ludzi, którzy nie dostali kredytów, proponując układ: załatwcie sobie zaświadczenie o wyższych zarobkach niż rzeczywiste albo my to zrobimy za was. I dostaniecie kredyt.

Wciągnięto w tę grę również pracodawców klientów. Część z nich zawyżała na papierze zarobki podwładnym z dobrego serca. Inni robili to na zlecenie bankowców.

- W pewnym momencie ilość pozytywnie załatwionych wniosków kredytowych w oddziale Łukasza M. była tak duża, że kierownictwo banku postanowiło w dowód uznania awansować go z doradcy klienta na dyrektora oddziału - podkreśla Tomasz Moskwa, szef Prokuratury Rejonowej Kraków Nowa Huta, która prowadziła śledztwo. Wtedy jeszcze nie wiedziano, jakimi metodami posługiwał się Łukasz M.

Proceder był w ten sposób ułatwiony - M. nakazywał pracownikom oddziału, by udzielili danemu klientowi kredytu bądź robił to sam.
Mało tego - za każdy pozytywnie rozpatrzony wniosek, mężczyzna dostawał swoją "dolę" od klientów, oczywiście pod stołem. Sumy były różne, bo wysokość udzielanych kredytów wahała się od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Oszustwa trwały przez cały rok 2011 (od stycznia do grudnia). Łukasz M. wpadł przypadkiem, gdy kontroler z departamentu trudnych kredytów zwrócił uwagę na kilka podpisanych przez niego umów.

- Kiedy przepytano kilku klientów, którzy podpisywali te umowy, to, mówiąc potocznie, "sypnęli" - opowiada prokurator Moskwa.
Cała sprawa się wydała i śledczy zaczęli przesłuchiwać klientów, naganiaczy, bankowców.

Tego samego dnia, kiedy wyłudzenia kredytów wyszły na jaw, Łukasz M. stracił pracę w banku.

Większość z przesłuchanych osób przyznała się do winy. Okazało się, że część klientów co prawda oszukała, starając się o kredyt, ale jednak go spłacają. Ci usłyszeli jedynie zarzut posługiwania się fałszywymi dokumentami. Wielu chce się dobrowolnie poddać karze.

Część klientów stwierdziła jednak, że ich podpisy podrobiono. Śledczy musieli więc zlecić ekspertyzy grafologiczne pisma, co jeszcze skomplikowało i przedłużyło dochodzenie. Okazało się, że podpisy są autentyczne.

Pomysłodawcy oszustwa przyznali się do winy. Łukasz M. złożył obszerne wyjaśnienia. Opowiadał, w jaki sposób chciał szybko zarobić. Za zarzucane mu i jego kolegom przestępstwa grozi do 5 lat więzienia.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto