Studentka i Piotr K. tworzyli początkowo udaną parę. Wynajęli mieszkanie w Krakowie, razem je remontowali. Mężczyźnie nie przeszkadzało, że jego partnerka wychowuje syna z poprzedniego związku.
Z czasem zaczęło jednak dochodzić do awantur. Po jednej z nich, w lutym 2010 r. kobieta zdecydowała się na rozstanie z Piotrem K.
Wtedy mężczyzna zaczął się domagać od dziewczyny zwrotu 3 tys. zł kosztów ich wycieczki do Egiptu i 200 zł za pomoc w remoncie mieszkania. Groził, że są nielegalne sposoby ściągnięcia długu. Zapowiedział, że dziewczyna i jej syn "popamiętają go do końca życia". Zmusił studentkę, by napisała list pożegnalny.
- Jak odmówisz, ktoś zajmie się twoim synem. Wybieraj: albo życie, albo on - straszył. W końcu podyktował pokrzywdzonej treść listu i radził, że najlepiej będzie, gdy się sama powiesi. Składał kolejne propozycje samobójstwa: "Możesz podciąć sobie żyły lub pojechać na dworzec i rzucić się pod pociąg. To jednak nie będzie szybka śmierć, bo człowiek się męczy".
Potem radził, by powiesiła się na kablu od odkurzacza. Kazał jej odciąć fragment, by samemu nie zostawić na nim odcisków palców. Przyniósł drabinę do mieszkania, zmusił studentkę, by na uciętym kawałku kabla zawiązała pętlę, weszła na drabinę, przerzuciła kabel przez belkę pod sufitem, założyła pętlę. Pospieszał, by szybciej wypaliła ostatniego papierosa i zaraz się wieszała. W końcu udręczonej pozwolił zejść, spalił list pożegnalny, odstawił drabinę. Potem pobił dziewczynę. Gdy usnął, ona wymknęła się z domu do koleżanki. Zawiadomiła policję.
Piotr K. nie przyznał się do winy. Teraz usłyszał nieprawomocny wyrok, bo sąd dał wiarę pokrzywdzonej studentce.
Papszun ponownie trenerem Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?