Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Miasto nie zabroni dorożek, bo zarabia na nich miliony złotych

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Dorożki na Rynku Głównym obecne są od lat. Budzą mieszane uczucia, a czasami i kontrowersje. To jednak dobry interes, także dla miasta. Przejazd może kosztować nawet do kilkuset złotych
Dorożki na Rynku Głównym obecne są od lat. Budzą mieszane uczucia, a czasami i kontrowersje. To jednak dobry interes, także dla miasta. Przejazd może kosztować nawet do kilkuset złotych Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Co roku mamy sytuację, gdy na ulicach Krakowa upadają konie dorożkarskie. Pojawiają się więc pomysły, aby być może zakazać ruchu dorożek. Na to się jednak nie zanosi. Urzędnicy podają różne powody, dlaczego na taki krok się nie zdecydują. Dla miasta dorożki to także spore źródło zysku, nawet do 4 mln zł rocznie.

Ostatni przypadek upadku konia dorożkarskiego mieliśmy 12 lipca. Zwierzę wywróciła się na ulicy pod Wawelem. Na miejsce wezwano wtedy policję oraz służby weterynaryjne. Świadkowie mówili wtedy, że koń wyglądał na przemęczonego.

Takie sytuacje zdarzają się praktycznie co roku. Między innymi z takich powodów z propozycją zakazu przewozów dorożkarskich w Krakowie wyszła Młodzieżowa Rada Krakowa już pod koniec maja. Co jakiś czas głos podnoszą także organizacje pozarządowe zajmujące się zwierzętami, które również postulują wycofanie konnych zaprzęgów.

Młodzi radni za zakazem

„Krakowianie powinni zadać sobie jedno pytanie - barbarzyńska tradycja czy nowoczesna cywilizacja? Ze względów etycznych i moralnych, nie jesteśmy w stanie przejść obojętnie obok tak brutalnego wykorzystywania zwierząt. Miasto Kraków idąc z postępem ku nowoczesności, powinno zrezygnować z przewozu konnego, tak jak inne miasta europejskie” - pisali młodzi radni w swoim stanowisku.

Podkreślili również, że wprowadza się zakaz postoju dorożek w słońcu, jeśli temperatura przekracza 28 stopni Celsjusza, ale z drugiej strony nie zabrania się przejazdów w takiej temperaturze. Zdaniem młodzieżowej rady powozy powodują również korki w centrum miasta, a konie okute w podkowy niszczą powierzchnię ulic i Rynku Głównego. Jako przykład młodzi radni podali badania z 2018 r., według których droga do Morskiego Oka jest zniszczona właśnie przez konie. Swoje uwagi skierowali do „dorosłej” rady. Pochylił się nad nimi Łukasz Maślona (Kraków dla Mieszkańców).

- Pojawia się coraz więcej głosów za ograniczeniem ruchu dorożek w centrum. Różne są motywacje, przeważa troska o zwierzęta, ale są też opinie, że obecne karoce w niczym nie przypominają dawnych dorożek i są po prostu wyrazem kiczu - uważa Łukasz Maślona. Zapytał więc władze miasta, jaka jest szansa, aby zakazać w Krakowie przewozów dorożkarskich.

Zakaz? Nie ma podstaw

Władze miasta, w osobie wiceprezydenta Andrzeja Kuliga, odpowiedziały treściwie, że nie ma ku temu podstaw. Urzędnicy podważyli też argumenty młodzieżowej rady. Jednym z powodów, dlaczego miasto nie zakaże dorożek są na pewno pieniądze. Z tego tytułu usług do miejskiej kasy wpływa nawet do 4 mln zł rocznie (średnio ok. 300 tys. zł netto miesięcznie). Dodatkowo umowy miasta z dorożkarzami na zajęcia miejsca na postój oraz wjazd na Rynek obowiązują do końca 2021 roku.

Według zapisów powyższych porozumień, konie są zaprzęgane do dorożek co drugi dzień, a łączny czas ich pracy nie przekracza 12 godzin na dobę. Ograniczenie dni pracy koni następuje także dodatkowo w dniach, kiedy wjazd do Rynku Głównego jest niemożliwy z uwagi na organizację imprez lub innych przedsięwzięć.

Urzędnicy odrzucają też argumenty, że konie są przemęczone. „Notowane w ciągu ostatnich lat pojedyncze upadki koni nie były spowodowane przegrzaniem zwierząt - temperatura nie miała bezpośredniego wpływu na stan zwierzęcia, co potwierdzały badania weterynaryjne przeprowadzane po zaistniałych sytuacjach. W Krakowie do pracy dorożkarskiej używanych jest blisko 100 koni. W tak dużej grupie populacyjnej zawsze występują jednostki obarczone wadami genetycznymi, predyspozycjami chorobotwórczymi o podłożu fizjologicznym (co pokazuje przykład upadku konia w dniu 24 stycznia 2019 r. na ul. św. Jana)” - czytamy w odpowiedzi na pytania Łukasza Maślony.

Urzędnicy przekonują, że większość koni dorożkarskich do pracy przewożona jest z okolicznych miejscowości samochodami przystosowanymi do przewozu zwierząt. Niemniej mieszkańcy są nieraz świadkami, jak powozy pokonują spore odległości przez Kraków.

Dorożki zostają, wszystko jest w porządku

Andrzej Kulig w swojej odpowiedzi na zapytania radnego odniósł się też do argumentów młodzieżowej rady miasta, w tym do kwestii podków.

- Typowe żelazne podkowy nie są stosowane przez krakowskich dorożkarzy do podkuwania koni. Używane są podkowy z okładzinami gumowymi lub z innych tworzyw, które lepiej amortyzują ruch konia i nie powinny niszczyć nawierzchni ulic, po których poruszają się zaprzęgi konne - przekonuje.

- W moim przekonaniu nie istnieją podstawy do likwidacji powozów zaprzęgowych z Krakowa. Uważam również za nieuzasadnione sformułowania Młodzieżowej Rady Krakowa. Z informacji napływających do Wydziału Spraw Administracyjnych UMK wynika, że Kraków jest wzorem dla wielu miast Polski i Europy w kwestii organizacji ruchu turystycznego z wykorzystaniem koni zaprzęgowych - przekonuje wiceprezydent Andrzej Kulig.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kraków. Miasto nie zabroni dorożek, bo zarabia na nich miliony złotych - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto