Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Figury woskowe powstają, ale galerii wciąż brak

Katarzyna Janiszewska
fot. Joanna Urbaniec
Pierwszą galerię figur woskowych w Krakowie postanowił otworzyć Marian Dreszer - już nawet znalazł odpowiedni lokal: 180 mkw., w ścisłym centrum miasta, z oknami wychodzącymi na Rynek Główny. Na samym początku natrafił jednak na trudności. W tajemniczych okolicznościach zniknęły jego sprzęty zmagazynowane przy ul. św. Jana, a po reklamach, którymi wyklejone były witryny - nie ma nawet śladu.

Wymarzony adres
Na rogu św. Jana i Rynku mieściła się kiedyś Galeria Turleja. Ale właściciel nie płacił czynszu i w końcu miasto odzyskało lokal. To wymarzone miejsce, żeby prowadzić działalność kulturalną i wystawienniczą - atrakcyjna lokalizacja. I z takim właśnie zamysłem Marian Dreszer, właściciel firmy Mista wynajął lokal od spółki VIVA.

- Wystawy figur woskowych można oglądać na całym świecie - w Berlinie, Londynie, Amsterdamie. Jedyny Polak, jakiego tam widać, to papież Jan Paweł II, a i tak nie jest podobny do siebie - opowiada Dreszer. - Pomyślałem, że mamy mnóstwo wspaniałych osób, które zasługują na swoją podobiznę. A że istnieje możliwość współpracy między muzeami i wymiany wystaw, to byłaby też świetna promocja Polski w świecie.

Ekspozycja miałaby się składać z 50-70 figur w skali 1:1. Koszt jednej postaci to od 50 do 100 tys. zł. Odwiedzający oglądaliby podobizny papieży, gwiazd światowego i polskiego kina, sportu, artystów, noblistów, polityków, w tym Einsteina, Busha, Putina, Lewandowskiego, Małysza, Wajdy.

Część wystawy byłaby interaktywna: Kościuszko opowiadałby o swojej epoce, a Picasso o twórczości. - Niektóre figury są już gotowe, inne powstają - mówi Dreszer. - To trudne przedsięwzięcie. Przygotowuję się do tego od dawna. Na próbę otworzyłem taką wystawę w Zakopanem. Stała się hitem. Setki ludzi odwiedziły ją w lecie.

Wyczyszczony lokal
Otwarcie galerii w Krakowie Dreszer planował na listopad. Teraz nie jest to już pewne. Nagle został z gotowymi figurami, ale bez lokalu.

Spółka VIVA, z którą podpisał 17 sierpnia umowę najmu, sama wynajmuje ten lokal od miasta. Jeszcze przed podpisaniem umowy Dreszer zapłacił dwie zaliczki na poczet najmu: 10 i 20 tys. zł. Już wtedy wydało mu się dziwne, że firma nie wystawiła faktury na pobrane pieniądze. Ale pełnomocniczka tłumaczyła, że to musi potrwać, że załatwiają różne sprawy w urzędzie. Więc czekał.

- Faktura, którą w końcu dostałem, wzbudziła jeszcze większe wątpliwości - dodaje przedsiębiorca. - Błędny był numer konta, zły NIP firmy, nieprawidłowy adres.

Zwrócił się do Zarządu Budynków Komunalnych z pytaniem, czy firma VIVA rzeczywiście posiada tytuł prawny do wynajmowania miejskiego lokalu. - I zasugerowałem, że w przeciwnym razie należy zgłosić sprawę do prokuratury - podkreśla mężczyzna.

Pismo złożył w ZBK w czwartek po południu. Ale już w piątek rano, kiedy przyszedł do przyszłej galerii na św. Jana, lokal był pusty. Zniknęły reklamy, którymi oklejone były witryny i wszystkie sprzęty zmagazynowane w środku - wystawa na planszach warta 25 tys. zł, nawet skrzynka listowa i z narzędziami.

Ktoś wymienił zamki, na drzwiach pojawiła się kartka z napisem „remont”. W tej sytuacji Dreszer zgłosił kradzież na policji. - Jakby ktoś z premedytacją chciał zatrzeć wszelkie ślady mojej bytności w tym lokalu - zauważa Dreszer. - VIVA chce pewnie udowodnić teraz, że wcale nie wynajmowała mi tego lokalu, albo że chodzi o inny. A ja mam umowę, zdjęcia, świadków. Zebrałem też podpisy innych najemców, którzy potwierdzają, że od dwóch miesięcy działałem pod tym adresem.

Urzędowa wizja
W Urzędzie Miasta nie do końca wiedzą, co się dzieje w komunalnej nieruchomości. Na miejscu przeprowadzili wizję lokalną. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - ucina Agnieszka Nowak z ZBK. Przyznaje, że spółka VIVA nie miała zgody na podnajęcie komuś lokalu od miasta.

Próbowaliśmy się skontaktować z firmą VIVA. Dostaliśmy tylko SMS-a: „Nie wiem, o czym tu rozmawiać, lokal jest moją prywatną własnością i rozporządzam nim wg własnego uznania”. - Nie martwię się rzeczami, które zniknęły - nadmienia Dreszer. - Gorsze jest to, że na chwilę przed otwarciem galerii zostałem bez lokalu. Nie znajdę drugiego takiego w pięć minut. Poniosłem duże koszty, a teraz pod znakiem zapytania stoją przyszłe zyski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto