Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kracik: kapelusz czy buty?

Stanisław Kracik
Wtrakcie mojej prawie 20 - letniej pracy samorządowca, dziesiątki godzin spędziłem na dyskusjach o priorytetach. W gronie gospodarzy dużych i mniejszych miejscowości jak bumerang wracało pytanie: "co jest ważniejsze- inwestycje ambitne, prestiżowe czy te przynoszące zwiększone dochody budżetowi miasta?". Łatwo znaleźć argumenty za obydwoma rozwiązaniami.

Pierwsze zapewnia rozgłos, zwraca uwagę na miasto, przyciąga turystów, a mieszkańcy mają powody do dumy, nawet gdy koszty inwestycji są wysokie i przez lata trzeba dokładać do jej utrzymania.

Drugie zapewnia większe pieniądze w miejskiej kasie i wpływa na rozwój gospodarczy, a także społeczny miasta.
A która z tych strategii w dłuższej perspektywie daje miastu większe korzyści?

Popatrzmy na wyniki rankingu samorządów organizowanego przez "Rzeczpospolitą". W lipcu już po raz dwunasty nagrodzono samorządy dbające o rozwój oraz poprawę jakości życia społeczeństwa.

W kategorii miasta na prawach powiatu zwyciężył, już po raz piąty Poznań - miasto gospodarki i biznesu, w nowej strategii rozwoju zwiększające nakłady na kulturę. Miejsca na podium zajęły także Sopot i Wrocław. Dalej były Gdańsk, Gdynia, Łódź, Toruń, Szczecin, Bielsko - Biała. Kraków dopiero na dziesiątym miejscu.
Kapituła konkursu w ocenie miast brała pod uwagę m.in. wyniki finansowe samorządów, wartość środków unijnych pozyskanych przez miasto w przeliczeniu na jednego mieszkańca, sprawność zarządzania, a także jakość życia mieszkańców.

W przypadku Krakowa kwota unijnej pomocy na osobę wyniosła 126 zł (Bielsko-Biała pozyskuje prawie 3,5 krotnie więcej), zaś nakłady na gospodarkę mieszkaniową 254 zł na osobę, dwukrotnie mniej niż we Wrocławiu i prawie trzy razu mniej od Sopotu.

Za kilka lat inwestowanie przez samorządy będzie trudniejsze niż dzisiaj. W 2014 r. wejdą w życie nowe, jeszcze bardziej restrykcyjne niż obecnie limity zadłużenia samorządów (a już dziś Kraków balansuje na granicy dopuszczalnego zadłużenia). Specjaliści uważają, że właściwie żadna polska gmina nie zaciągnie już żadnego kredytu.

W takiej sytuacji pytanie "co najpierw?" staje się jeszcze bardziej aktualne.

Czy wydawać miliony na place i fontanny czy na załatanie dziurawych ulic poza centrum (polecam przejażdżkę na ulicę Kaczą - aż trudno uwierzyć, że to Kraków!), uzbrojenie miejskich działek i przygotowanie ich pod nowe inwestycje dające miejsca pracy? Czy na fajerwerki, będące znacznym obciążeniem dla miejskiej kasy czy na solidnie przygotowane projekty zarabiające pieniądze i dające impuls rozwojowy?

Może warto brać przykład z Poznania, który postawił na zbudowanie solidnych fundamentów, a teraz może sobie pozwolić na Termy Maltańskie (kompleks olimpijskich basenów sportowych i rekreacyjnych, drugi co do wielkości tego typu obiekt w Europie), rozbudowę Biblioteki Raczyńskich i budowę interaktywnego muzeum na Ostrowie Tumskim, poświęconego początkom państwa polskiego.

Poznań najpierw zainwestował w solidne buty, a teraz stać go już na piękny, ekstrawagancki, zwracający uwagę kapelusz. Kraków przymierza kolejne strojne kapelusze.

Tylko czy warto zatrzymać na sobie spojrzenia innych i zyskać chwilę uznania kosztem chodzenia w dziurawych butach?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto