Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

CLMF 2010: Drugi dzień należał do Muse

Redakcja
Wczoraj zakończył się Coke Live Music Festival 2010. Zobacz zdjęcia i wideo z ostatnich koncertów.

Spacerując po terenie lotniska, nie miało się wątpliwości, na kogo ludzie przyszli. Na koszulkach, torbach, rękach, flagach widniał tylko jeden napis- MUSE. Zanim jednak Brytyjczycy opanowali scenę, pojawiły się na niej trzy, też niczego sobie, kapele.

Muchy

Dla tych, którzy wcześniej słyszeli już zespół na żywo, występ na CLMF nie był zaskoczeniem. Wrażenie (szczególnie na żeńskiej części publiczności) mogły zrobić dwie nagie klatki piersiowe gitarzystów. Na nic się jednak zdała golizna na scenie, bo kapela grała jak z nut, bez wielkiej spontaniczności. Owszem, byli mili, trzymali kontakt z fanami, ale z krzeseł nie wyrwali. Być może znowu, jak w przypadku wczorajszej Sofy, wpływ na taki odbiór miała wczesna pora (17.30). W tym czasie na polu namiotowym ludzie dopiero szykowali się na wieczorne koncerty, a Muchy mieli w nosie.


The Big Pink

Zupełnie inna atmosfera panowała na koncercie The Big Pink. Brytyjczycy doskonale wiedzą, jak połączyć elektro z rockiem. Było "Crystal Visions", "Too Young to Love", czy "Love in Vain". Publika powoli zaczęła się rozgrzewać. Wokalista, Robertson "Robbie" Furze, nie krył zaskoczenia takim przyjęciem - To nasza pierwsza wizyta w Polsce. Dzięki! - krzyczał, widząc tłumy pod sceną. Kuba i Maciek z Krakowa nie znali wcześniej tej kapeli, ale już po pierwszych dwóch utworach skakali w tłumie fanów - No chłopcy dali radę, nie spodziewałem się takiego powera - mówił po koncercie Kuba - Myślałem, że wyjdą jakieś chłopaczki w różowych koszulach i zaczną grać dla emo-dziewczynek, ale dali takiego elektro-rockowego kopa, że nie dalo się stać - dodał Maciek. - Dzięki Polsko za świetny koncert, wrócimy tu jeszcze, jeśli chcecie - zadeklarował na koniec Robbie.

Panic! At The Disco

Zdecydowanie dla dziewczyn (chociaż niekoniecznie emo) był koncert Panic! At The Disco. Na scenie pojawili się śliczni, ładnie uczesani chłopcy, prosto z amerykańskiego musicalu, a wokalista, Brendon Urie rozsyłał cudowne uśmiechy na prawo i lewo i fanki piszczały. Grali głównie utwory z najnowszej płyty, ale hit "New Perspective" zostawili na koniec. Patrząc na nich i słuchając miało się wrażenie, że jest się na amerykańskim kampusie. Nie wszystkim odpowiadała ich muzyka. Pojawiały się okrzyki "Muse, Muse! i "Panom już dziękujemy!". Pod sceną fani byli zachwyceni i skandowali "Panic!", na co zespół reagował i odpowiadał. - Wow, jesteście niesamowici! - mówił Brendon. Karolina z siostrą przyjechały na ich koncert aż z Koszalina - Jechałyśmy tu ponad 12 godzin, żeby tylko ich zobaczyć i usłyszeć - emocjonowały się dziewczyny - To jedyna okazja i niesamowity koniec wakacji - dodały.

Muse

Jak na gwiazdę przystało, kazali na siebie trochę czekać, ale to, jak zaczęli, co pokazali i jak zakończyli, zrekompensowało wszystkie minuty zwłoki. Muse miał największą i najlepszą publiczność spośród wszystkich koncertów 5 edycji CLMF. Już pierwszy utwór był spektaklem.

Potem było coraz lepiej. Lasery i wizualizacje, na specjalnie przywiezionych przez zespół ekranach, doskonale "grały" razem z muzyką. Nikt nie miał wątpliwości, że to będzie najlepszy koncert festiwalu. Pod sceną ponad 40 tysięcy fanów i tych, którzy kapelę słyszeli pierwszy raz. - Nie przepadam za taką muzyką, ale widowiska Muse nie można odmówić - przyznała po koncercie Gośka z Krakowa. Rzeczywiście, było widowiskowo. Kolejne utwory: " Map of Problematique", Plug in Baby", czy "Knights of Cydonia" dawały więcej energii i rwały z podłogi. Podczas "Uprising" publiczność dała z siebie wszystko.

Kilka dni wcześniej, w sieci rozniosła się wiadomość, że fani szykują dla zespołu niespodziankę. Na utworze "Undisclosed desire" wszyscy mieli zapalić latarki i skierować je w stronę sceny. I tak rzeczywiście było. Tysiące "świetlików" pojawiły się nad publicznością. Efekt był piorunujący. Niestety, nie mamy zdjęć z tego widowiska, bo można je było robić tylko na pierwszych trzech utworach, ale w sieci pojawił się już film:

Zespół świetnie bawił się z fanami, zaskakując nowymi aranżacjami i muzycznymi niespodziankami:

- Ta godzina to stanowczo za mało - mówili po koncercie Aśka, Ola i Grzesiek, którzy przyjechali na Muse z Rzeszowa - Jak dla mnie to mogliby tak grać całą noc - dodała Aśka.

Coke Live Music Festival zakończył się spektakularnym pokazem fajerwerków. Publiczność powoli zaczęła opuszczać teren lotniska, część poszła coś zjeść, inni prosto do namiotów, ale każdy z satysfakcją dobrze spędzonego weekendu. Do zobaczenia za rok - rzucali na odchodne, kierując się w stronę gigantycznej kolejki, jaka utworzyła się za bramami. Tam trzeba było odstać swoje, by móc pojechać darmowym autobusem w stronę Rynku.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto