Jednym ze sposobów walki o legalną jazdę pod prąd są happeningi. Happeningi powinny mieć miejsce na mniej uczęszczanych ulicach jednokierunkowych.
By samemu przeprowadzić happening, potrzeba naprawdę niewiele: co najmniej jednego fotografa, co najmniej jednego rowerzystę i co warte uwagi, co najmniej jednego kierowcę z samochodem (ważne, by kierowca nie był przypadkowym świadkiem happeningu).
Jak miałaby wyglądać taka akcja?
Rowerzysta pojedzie pod prąd, samochód zgodnie z głównym kierunkiem ruchu, a fotograf uchwyci, że jest to bezpieczne np. pokazując odległość między oboma uczestnikami ruchu oraz poruszanie się każdego uczestnika ruchu do prawej strony jezdni.
Inne ciekawe ujęcie to takie z rowerzystą w tle i znakiem zakazu wjazdu na pierwszym planie. W jakimś "Photoshopie" można niezdarnie dokleić do takiego ujęcia tabliczkę T-22 "nie dotyczy rowerów".
Członkowie "Rowerem legalnie pod prąd" chcą pokazać, że takie zachowania są całkowicie bezpieczne. Rowerzyści przypominają też, że taki happening jest wciąż w Polsce nielegalny i sowicie karany, dlatego też na takie spotkania najlepiej umawiać się poza ogólnie dostępnymi forami, a na zamieszczanych zdjęciach zamazać twarze i tablice rejestracyjne, bo inaczej może się to skończyć mandatem dla uczestników takiej akcji.
Jeśli masz problem z zebraniem kilku osób na happening - nic straconego, możesz przeprowadzić taki happening także w wersji jednoosobowej. Jak?
Wystarczy pojechać rowerem na ulicę jednokierunkową, "zaparkować" w niewielkiej odległości od prawej krawędzi jezdni, poczekać na nadjeżdżające samochody i w momencie wymijania się zrobić zdjęcia. Do takiej akcji rower musi być wyposażony w "nóżkę", by można było go "zaparkować" na stojąco. Taka akcja jest jak najbardziej legalna i nie musicie się obawiać jakichkolwiek sankcji, o ile prawa strona jezdni nie jest oznaczona znakiem zakazu zatrzymywania się.
Do tekstu dołączyłem zdjęcia z takiego jednoosobowego happeningu na ulicy Szczecińskiej. Szczecińską wybrałem nieprzypadkowo - to pierwsza ulica o którą wnioskowałem do ZIKiT:
- ma 3,5 – 3,9 metra szerokości,
- ograniczenie prędkości to 20 km/h i są zamontowane progi spowalniające,
- ulica jest prosta jak drut, więc panuje na niej doskonała widoczność,
- samochody z rzadka na niej parkują.
Niestety urzędnicy wiedzą lepiej i dla mojego "bezpieczeństwaę zamiast spokojną Szczecińską muszę wracać spod szkoły nadkładając drogi przez Myśliwską, gdzie jestem wyprzedzany przez m.in. TIRy z pobliskiej bazy transportowej, co z pewnością jest ębezpieczniejszeę.
Wszystko to, to tak naprawdę tylko wskazówki, a nie nakazy, jak ma wyglądać taki happening - każdy ma pole do popisu i kreatywności. Każdy pomysł będzie z pewnością dobry, a Waszymi pomysłami możecie podzielić się z innymi członkami grupy na facebooku, lub po prostu w komentarzu do tego tekstu. Inni na pewno chętnie z nich skorzystają.
Gdzie udostępnić zdjęcia z happeningów?
- wklejając linki w komentarzach do tego tekstu
- na stronie grupy "Rowerem legalnie pod prąd",
- na stronie Masy Krytycznej Kraków.
Osoby mające obawy co do bezpieczeństwa jazdy pod prąd bez kontrapasa odsyłam do artykułu na ten temat.
Zobacz też poprzednie akcje grupy:
- Mailowo pod prąd,
- Plakatem pod prąd,
- Petycją pod prąd.
Zachęcam do aktywnej walki o legalizację jazdy pod prąd. Nasze miasto jest w Twoich rękach!
W czerwcu w Krakowie: Krakowski Festiwal Filmowy | Selector Festival | Art Boom Festival | Noc Teatrów | Wianki 2010 | Festiwal Kultury Żydowskiej |
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?