Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Renata Przemyk: Do Krakowa przyciągnęła mnie muzyka

Sylwia Nowosińska
Do Krakowa przyciągnęła mnie muzyka
Do Krakowa przyciągnęła mnie muzyka Anna Powierża
Renata Przemyk, gwiazda piosenki, opowiada nam o swojej fascynacji naszym miastem - Krakowem.

Wiele lat temu wybrała Kraków. Dlaczego właśnie to miasto?
Przyciągnęła mnie tu muzyka. Kiedy studiowałam w Katowicach, znajomi przekonywali, że Kraków to raj dla miłośników koncertów, kabaretów, festiwali studenckich i innych wydarzeń artystycznych. Mówili także o słynnej Piwnicy pod Baranami. W 1987 roku po raz pierwszy przyjaciele namówili mnie na udział w konkursie piosenki. Wtedy także udało mi się przejść eliminacje. Nie zawojowałam wtedy sceny, ale złapałam bakcyla. Bardzo często wracałam do Krakowa, żeby pobyć w tym mieście, coś obejrzeć, pozwiedzać. Rok później zdobyłam wyróżnienie. W 1989 roku dostaliśmy Grand Prix . Kiedy przyjeżdżaliśmy, aby wziąć udział w takich wydarzeniach artystycznych, zostawaliśmy w mieście przez kilka dni…

Gdzie się wtedy bywało?
W 1988 wybraliśmy się z kolegą z zespołu na I Festiwal Kultury Żydowskiej. Kazimierz wyglądał zupełnie inaczej niż teraz. To była po prostu ruina… Do zwiedzania dostępny był tylko cmentarz żydowski i jedna synagoga. W czasach studenckich przyjeżdżałam też do Krakowa z zamiarem poodwiedzania knajp i spotkań z ludźmi. Są takie miejsca w centrum, w których warto bywać. Teraz należy do nich choćby słynna Nowa Prowincja, a na Kazimierzu młodej studenckiej młodości był Singer. Są to miejsca dość surowe w wystroju, ale szalenie klimatyczne i przyjazne. Potem powstało dużo więcej podobnych knajp i pubów. Bardzo lubię też Alchemię, która na Kazimierzu pojawiła się nieco później, ale odbywały się tam miłe koncerty w charakterystycznej "piwnicznej" atmosferze. Przeprowadziłam się po studiach, żeby być bliżej tego życia bohemy a okazało się, że mam na to mniej czasu niż kiedy mieszkałam daleko.

Tańczyła Pani na stole w Singerze?
Tam mi się nie zdarzyło… Pierwszy raz tańczyłam na stole kilka lat temu, kiedy pojechałam do Serbii na festiwal w Guczy czyli muzyki ślubno-pogrzebowej granej na trąbach, którą propagował Goran Bregovic. Kiedy śpiewałam o tym, że "tańczę na stole, kieckę zadzieram" w piosence "Protest dance", to była bardziej wyobraźnia niż fakty.

Dużo Pani podróżuje, czy z utęsknieniem wraca Pani do Krakowa?
Czasem myślę, że mam w sobie tyle samo z podróżnika, co z domatora. Kiedy już pojeżdżę po świecie, cudownie jest wrócić do swojego miejsca, gdzie mogę odpocząć, pobyć sama i zaprosić najbliższych przyjaciół. Znajduję tam tzw. święty spokój, który zawsze mi się marzył. Z drugiej strony, jak już tak posiedzę w domu i odpocznę, to ponownie czuję, że ciągnie mnie w świat.

Teraz mieszka Pani pod Krakowem, trudno się dojeżdża do centrum miasta?
Gdybym chciała, bywałabym częściej w centrum, ale lubię moje miejsce pod Krakowem, tu odpoczywam. Z dojazdami nie jest lekko, przyznaję. Korki to chyba jedna z rzeczy, które najbardziej mnie denerwują w Krakowie. To też powód, który może zniechęcić do odwiedzania centrum miasta. Jak już się wybieram, to biorę pod uwagę, że trzeba mieć więcej czasu na przejazd… Martwi mnie to, że w Krakowie nie mamy czystego powietrza. Na szczęście u mnie pod Wieliczką przy dobrej pogodzie z okien widać Babią Górę. Do mnie smog nie dociera.

Pani córka chodzi o szkoły w Krakowie czy poza miastem?
Uległam namowom znajomych i posłałam ją do szkoły w Krakowie. To mała, przyjazna i rodzinna placówka na skraju miasta. Zależało mi, żeby Klara miała wsparcie świetnej kadry , ale i kameralną atmosferę. Dyrektor szkoły zna wszystkich rodziców i wszystkie dzieci po imieniu. Jestem zadowolona ze sposobu, w jaki prowadzone są lekcje, a także z tego, że nie ma tam tłumów. Szkoda tylko, że nauka w fajnej szkole wiąże się z dojazdami.

A kiedy była Pani na Wawelu?
Muszę przyznać, że już jakiś czas temu. Parę lat temu graliśmy koncert na dziedzińcu, ale odkąd ostatni raz zwiedzałam komnaty upłynęły już długie lata… Trochę przeraża mnie też natłok turystów. Mamy już jednak plan z moją córką, żeby to nadrobić. Klara ma 12 lat i jest na tyle duża, że namawia mnie na odwiedzanie takich miejsc, w których sama byłam będąc dzieckiem. Teraz chcę obejrzeć je razem z córką. Zwiedzamy Polskę razem. Dzięki temu, że chcę pokazać córce piękne miejsca ,sama mam szansę je obejrzeć, często po raz pierwszy.

Córka śpiewa? Pójdzie w Pani ślady?
Na razie chce być przedszkolanką, ten zawód podoba jej się niezmiennie już od 8 lat. Uwielbia małe dzieci i ma do nich fantastyczne podejście. Jest także uzdolniona artystycznie: nie tylko śpiewa, ale też maluje i rysuje, jak wiele dziewczynek w jej wieku. Jakikolwiek zawód wybierze, na pewno będę ją wspierać.

Jest Pani związana także z teatrem, m.in. w Krakowie.
Już jako dziecko pokochałam teatr, grałam wtedy w przedstawieniach dla dzieci. Zawsze żartuję, że pierwszy poważny angaż w teatrze dostałam już na studiach - sprzątałam przez dwa miesiące Teatr Śląski. Nocami mogłam chodzić bezkarnie po zakamarkach teatru, to także miało swój urok. 12 lat temu dostałam propozycję, żeby napisać muzykę do "Balladyny" w reż. Jana Machulskiego. Jako debiutantka w dziedzinie pisania muzyki teatralnej porwałam się na wielkie wyzwanie. Tak rozpoczęła się niesamowita przygoda, która od tamtej pory trwa w zasadzie nieprzerwanie. W Krakowie, w teatrze Barakah ciągle grany jest spektakl "Szyc", do którego napisałam 14 piosenek. A tak zupełnie na deser mam swoją rolę perełkę w spektaklu, który cały czas cieszy się dużym powodzeniem. To "Tramwaj zwany pożądaniem" w teatrze "Bagatela", gdzie mam rolę niewielką, ale kluczową. Śmieję się, że beze mnie tego spektaklu by nie było.

Wraca Pani na scenę z płytą "Rzeźba dnia". Jaki przekaz kryje w sobie ten tytuł?
Tytuł mówi, o tym, że chwile są ulotne, a my jesteśmy tylko tu i teraz, w tym momencie. Jutro będzie zupełnie nowy dzień i nowe szanse. Te, które dzisiaj stracimy, przepadną, a te, które zrealizujemy pozwolą nam wykonać kolejne kroki, aby odkryć siebie. Każdy dzień jest zupełnie nowym zjawiskiem i nową szansą do rzeźbienia. Płyta jest także o tym, że mamy ogromny wpływ na nasze życie, większy niż wielu chciałoby przyznać. To od nas zależy, czy będziemy siedzieć, rozpamiętywać i użalać się nad tym co było złe, czy zastanowimy się co dobrego przydarzyło się w naszym życiu i będziemy czerpać z tego radość tu i teraz.

Ta płyta jest wyjątkowa, nie tylko dlatego, że świętuje Pani 25 - lecie działalności ale też dlatego, że większość tekstów piosenek napisała Pani sama.
To prawda, przez długi czas pisała dla mnie teksty Anna Saraniecka. Żeby napisać dobre słowa piosenki, nie tylko trzeba umieć pisać, ale także mieć słuch muzyczny. Chodzi o to, aby zawrzeć w tekście całą opowieść. Tego uczyłam przez lata, właśnie od Anki. Kiedy przygotowywałam płytę "Rzeźba dnia", postanowiłam, że zaproponuję ją wydawcy dopiero wtedy, kiedy poczuję, że jestem gotowa. Nie miałam podpisanego kontraktu, który zobowiązywałby mnie do konkretnego terminu. W trakcie komponowania słowa, wersy i wyrazy przychodziły do mnie same. Pierwszą osoba, która zobaczyła gotowe teksty, była właśnie Anka Saraniecka. Zapytałam co o nich sądzi i w momencie, kiedy usłyszałam aprobatę, odetchnęłam z ulgą. To co robię teraz, jest przedłużeniem tego, co wcześniej tworzyłyśmy wspólnie.

Na okładce jest Pani w czerwonej sukience. A jeszcze kilka lat temu to czerń była Pani ulubionym kolorem. Skąd taka zmiana?
Do koloru też trzeba dojrzeć. Wcześniej nie byłam do końca pogodzona z czerwienią. Wszyscy mówili, że w tym kolorze jest mi do twarzy, a ja nie czułam się w nim wystarczająco komfortowo. Czerń była dla mnie zawsze dobrym towarzyszem, ponieważ ona nie dominuje tego co chcę pokazać. Myślę, że z tego powodu, ci którzy uprawiają pantomimę mają czarne kombinezony, żeby wtapiać się w tło. Ja chciałam, żeby piosenki były widoczne, nie zależało mi na eksponowaniu własnej osoby, tak to wtedy widziałam. Teraz dojrzałam do tego, aby być pełnoprawnym towarzyszem tego co robię. Bawię się dźwiękiem, ale i kolorami i formą. Myślę, że na mojej najnowszej płycie świetnie to widać. To najbardziej pozytywna i energetyczna z moich płyt. Ostatnio znajomy, który jej słuchał powiedział mi, że puszcza ją sobie, kiedy jedzie rano do pracy i ma dzięki temu siłę i ochotę zrobić kolejny krok. To najlepsza recenzja jaką mogłam słyszeć.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto