Samorząd w Polsce jest trzystopniowy: wojewódzki, powiatowy i gminny. Wyłączyć z tego należy Warszawę, której ustrój regulowany jest odrębną ustawą. Rozumiem jednak, że zapatrzeni w urzędy dzielnicowe stolicy kandydaci na prezydenta chcą, by miasto tworzyło czwarty stopień samorządu: dzielnicę.
Powiem wprost: nie dość, że jest to niemożliwe ze względu na obowiązujące prawo, to krakowskie rady i zarządy dzielnic doskonale sprawdzają się w zakresie opiniodawczym - podkreślmy, opiniodawczym - jaki został na nie delegowany przez Radę Miasta Krakowa. Nie ma drugiego takiego miasta w Polsce, gdzie zakres działań dzielnic - dysponowanie środkami na zadania priorytetowe i powierzone, opiniowanie w sprawach inwestycji i indywidualnych - byłby tak rozwinięty. Inne miasta korzystają z naszych wzorców, np. Łódź i Poznań konsultowały z Krakowem kształt swoich jednostek pomocniczych.
Pieniądze na inwestycje i tak idą z budżetu miasta. I to - dodajmy - niemałe pieniądze, bo od 2002 roku wydatki na zadania powierzone dzielnicom zwiększyły się dwukrotnie! Tak, rzeczywiście, w tym roku zostały one obcięte o 10 procent - ale wydatki obcięte zostały i wydziałom Urzędu Miasta, i jednostkom miejskim. Jeśli czytam, że jeden z kandydatów chce pieniądze na inwestycje w dzielnicach zwiększyć pięciokrotnie, to muszę powiedzieć: sprawdzam!, i zapytać: z czego chce zrezygnować w budżecie, by spełnić swoje obietnice?
Zupełnie inną sprawą jest to, że dzielnice w Krakowie są małe, ponieważ tworzono je jako jednostki pomocnicze. Z tego powodu nie można pozwolić im na zbyt dużą samodzielność, ponieważ gmina musi się równomiernie rozwijać, a utworzenie 18 małych "miast" mogłoby temu zagrozić. Nie da się wybudować ulicy jedynie w granicach jednej dzielnicy. Dla mieszkańca nie ma również znaczenia, czy szpital i szkoła średnia są dokładnie w granicach jego dzielnicy. Przeciętny obywatel myśli, że jeśli będą one miały większe kompetencje, to jemu będzie łatwiej załatwiać sprawy. A to niekoniecznie prawda, bo rolą dzielnic jest wskazywanie potrzeb lokalnych, których może nie być widać z magistratu. Ważniejsze jest przybliżanie mieszkańcom Urzędu Miasta, bo to tutaj, a nie w dzielnicach, wydaje się dowody osobiste, rejestruje urodzenia dzieci czy nowe samochody. Stąd też mamy już siedziby przy ul. Wielickiej, Powstania Warszawskiego i na os. Zgody.
Prawdę mówiąc, dyskusje o roli dzielnic są interesujące głównie dla radnych, wtajemniczonych w zawiłości ustroju samorządowego lub tych, którzy czerpią z tego profity. Nie mają znaczenia dla mieszkańca miasta. Zastanowienia wymaga natomiast co innego - czy rzeczywiście tyle pieniędzy powinno iść na utrzymanie dzielnicowych urzędników. Rokrocznie przeznaczamy na to ponad 3,7 mln zł.
Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?