MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Uniewinniony chce sto tysięcy złotych

Artur Drożdżak
archiwum Polskapresse
Inżynier, który przesiedział cztery miesiące w areszcie, domaga się za to 100 tys. złotych. 64-latek został uniewinniony przez krakowski sąd od zarzutu podżegania do zabójstwa swojej córki.

- Mojej córki tak serdecznie nienawidzę, że życzę jej śmierci, zasługuje na śmierć. I to rychłą, natychmiastową. Udusić, zabić ją, to byłoby piękne - Janusz Ś. tak mówił do znajomego, słowa zostały zarejestrowane na taśmie. Sąd jednak oczyścił mężczyznę od winy. Uznał, że rozmowa pijanych mężczyzn nie mogła świadczyć, że planowali dokonanie poważnego przestępstwa.

Teraz niewinny Janusz Ś. domaga się od Skarbu Państwa pieniędzy za czteromiesięczny areszt. Na sali rozpraw opowiadał, że trafił do wieloosobowej celi, nie grypsował, więc od razu traktowano go "jako cwela". Zmuszano go do sprzątania, nie było dla niego miejsca przy stole. Nie mógł korzystać z łazienki, bo współwięźniowie kąpali się grupowo, a on tego nie chciał.

Stresujący areszt

Po wyjściu na wolność okazało się, że mężczyzna ma raka. - Zdaniem onkologa to skutek długotrwałego stresu, jakiemu byłem poddany i osłabienia układu odpornościowego - opowiadał Janusz Ś. By opuścić tymczasowy areszt, musiał wpłacić 100 tys. zł kaucji. Miał taką lokatę terminową na koncie, ale ją zlikwidował. Pieniądze odzyskał niedawno, lecz stracił odsetki.

Tłumaczenia w kurii

Po powrocie do domu okazało się, że jego mieszkanie w budynku przy ul. Smoleńsk, w którym jest też kościół, zostało zniszczone, niektóre sprzęty także, zniknęła część gotówki. Mężczyzna musiał tłumaczyć się w krakowskiej kurii, że jest niewinny, bo chciano się go pozbyć z kościelnego mieszkania.

Janusz Ś. przekonywał sąd, że choć jest uniewinniony, to stracił dobre imię u sąsiadów, którzy widzieli, jak niezbyt dyskretnie z mieszkania zabierała go policja. Także jeden z jego braci zerwał z nim wszelkie relacje. Z dziećmi, zwłaszcza z oskarżającą go córką, też już nie ma kontaktu.

Żal do prokuratury

Mężczyzna teraz leczy się psychiatrycznie i onkologicznie. Na sądowym korytarzu, pytany, do kogo ma największy żal, Janusz Ś. odpowiada, że do krakowskiej prokuratury.

- Bo moja sprawa nie powinna w ogóle trafić do sądu z aktem oskarżenia - nie kryje irytacji.

Sąd teraz będzie gromadził dokumentację lekarską mężczyzny i na tej podstawie biegli z Zakładu Medycyny Sądowej wydadzą kompleksową opinię na temat skutków jego pobytu w areszcie tymczasowym.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto