MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: pseudotaksówkarze z Dworca Głównego znowu naciągają!

Piotr Rąpalski
Edward Z. ulokował swój biznes tuż obok kwiaciarek
Edward Z. ulokował swój biznes tuż obok kwiaciarek Andrzej Banaś
Naciągacz przesiadł się na rower. Pseudotaksówkarze, których oskarżenia prokuratury zniechęciły do naciągania turystów w okolicy Dworca Głównego, szukają nowego pomysłu na biznes. Jeden z nich, Edward Z., wymyślił oryginalną atrakcję turystyczną - "Bum Bike Show".

Można u niego spróbować przejechać się na rowerze, który skręca w odwrotną stronę niż mu każe kierownica. Trzy próby kosztują 5 zł. Taniocha, skoro jeżdżąc taksówką Edward Z. brał nawet 90 zł za 1 km! Na zwariowanym rowerze trudno jest przejechać choćby kilka metrów. Klienci szybko się wywracają i robią "bum". Stąd nazwa przedsiębiorstwa. - Podpatrzyłem to podczas wakacji nad morzem. - mówi Edward Z. - To bardziej hobby. Na życie zarabiam, prowadząc małą firmę budowlaną - dodaje.

"Nawrócony" biznesmen ze swoim rowerem stoi na Rynku Głównym, naprzeciwko kościoła Mariackiego. Furory nie robi. Jeszcze przed wakacjami Edwarda Z. można było spotkać w bordowym audi u zbiegu ulic Lubicz i Radziwiłłowskiej. Zaraz obok wielkiej tablicy z napisem "Taxi". Nie był to jednak prawdziwy postój taksówek.

Przewoźnicy twierdzili, że plansza ma tylko informować o prowadzonej przez nich ankiecie na temat krakowskich taksówek. Faktycznie jednak napędzała im klientów. Ci wsiadali do auta przewoźnika wierząc, że to taksówka, gdzie obowiązują limity cen. Po kursie kierowca informował pasażerów, że jechali przewozem osób, a w nim ceny nie są regulowane. Edward Z. domagał się bajońskich sum.

Wielu poszkodowanych zgłosiło się ze skargą do urzędu miasta i dalej do prokuratury. Gmina Kraków wytoczyła Edwardowi Z. już sześć procesów o wykroczenia. Wyroki zapadły, ale przewoźnik się odwołał. Dwa jednak się już uprawomocniły. Sąd nakazał kierowcy zapłacić 3,5 tys. zł grzywny. To był początek problemów Edwarda Z. W maju prokuratura oskarżyła go o oszukanie 12 osób. Sprawa jest w sądzie. Przewoźnikowi grozi do ośmiu lat więzienia.

Wydaje się, że Edward Z. na dobre zniechęcił się do wożenia pasażerów. Sam spowodował wygaszenie swojej licencji. - Jeżdżenie przestało być opłacalne - kwituje kierowca. Urzędnikom trudno jednak uwierzyć w jego nawrócenie. Mieli po prawomocnych wyrokach cofnąć mu licencję. Wtedy przez trzy lata nie mógłby ubiegać się o nową. On jednak uprzedził ich ruch. Jeśli teraz przyjdzie do urzędu, może dostać licencję od ręki. Odmówić wydania dokumentu można, jeśli dana osoba została skazana za przestępstwo, a nie wykroczenie.

60 tys. złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

od 7 lat
Wideo

Rusza Strefa Czystego Transportu w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto