Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Na Zakrzówku jest wszystko poza zdrowym rozsądkiem

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Kolejny słoneczny weekend, a na Zakrzówku jeszcze przed południem powoli zaczynają się zbierać ludzie. Wbrew zakazom, oznakowaniu, rozciągniętym siatkom. Wystarczy pójść tam tylko na chwilę, by zobaczyć jak duża jest wśród ludzi kreatywność, mobilizacja i determinacja, by tylko dostać się do wody czy na plażę. Znaki zakazu są ignorowane. Problem tego miejsca jest kluczowy, bo gdy przyjdzie dzień oficjalnego otwarcia kąpieliska, to nikt tego nawet nie zauważy, ponieważ ludzie już dawno zrobili sobie swoje otwarcie. Przypominamy, że tylko w ostatnich tygodniach zginęły tam dwie osoby.

Już podczas próby zaparkowania na ulicy Pychowickiej było widać, że samochodów jest dużo. Po wyjściu z auta dało się słyszeć odgłosy dobrej zabawy. Idąc właśnie za tymi okrzykami napotykamy bramę u wejścia na ul. Wyłom. Brama jest nieśmiało uchylona, jednak cały czas ktoś nią wchodzi, a to wychodzi. Nie brakuje też rowerzystów. Na bramie jest napisane „Zakaz wstępu na teren budowy”. Wydawać by się mogło, że to kluczowe miejsce, a obecność kogoś z ochrony na pewno utrudniłaby tak swobodne wejście do środka. Jednak nikogo tam nie ma poza zaaferowanymi plażowiczami, którzy nie tyle idą, co biegną, by zaraz oddać się kąpielom słonecznym.

Skąd wiadomo w jakim celu ci ludzie tam podążają? Niewątpliwie większość z nich zdradzają już założone stroje kąpielowe, dmuchane akcesoria do wody i piknikowe torby. Niemowlęta, dzieci, młodzież, dorośli, kobiety i mężczyźni w sile wieku. Wszyscy mają jeden cel – dostać się do wody i to za wszelką cenę. Już przy pierwszej bramce, która gdyby nie była zamknięta, mogłaby dać "wolność" krakowianom, słychać – Przepraszam, jak pani przeszła w tamtą stronę? Czy przez te zarośla jest daleko? Tę siatkę da się ominąć? Jak ci ludzie doszli na tamtą plażę? Patrz kochanie jak nam tu pięknie zrobili!. Niektóre osoby mijamy kilka razy, ponieważ przemierzają całe zbocza krok po kroku szukając w miarę dobrego zejścia na plażę. Jednak nikt nawet przez moment się nie zastanawia, że jeszcze takiego tam nie ma! Co rusz do bram lub drzew przypięte są rowery, jednak tutaj ich właścicieli nie uświadczy, ponieważ wszyscy zabrali swoje bagaże i ruszyli na dół.

Postanowiliśmy pospacerować tam przez około 2 godziny. Niestety, ale ludzi cały czas przybywało, robiło się coraz głośniej i coraz tłoczniej, a ani robotników, ani ochroniarzy, ani straży miejskiej czy też policji nie było. A być powinni.

W mijającym tygodniu Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej informowała nas, że wykonawca od momentu podpisania umowy „podejmuje środki celem zabezpieczenia terenu budowy. Teren budowy oraz miejsca prowadzenia prac są ogrodzone. Wykonawca zapewnia stały 24-godzinny dozór terenu budowy oraz w sytuacji zagrożenia wzywa służby porządkowe- Policję”. Co więcej Mikolaszek dodaje, że mimo podejmowanych kroków, osób łamiących zakazy jest tak dużo, że nie jest możliwe by je zatrzymać. - Lekceważone są uwagi pracowników firmy Wykonawczej o zakazie wejścia na teren budowy. Często osoby upominane są agresywne i celowo nie stosują się do próśb opuszczenia terenu budowy – tłumaczy Aleksandra Mikolaszek i dodaje, że w weekendy „zapewniona jest ochrona terenu budowy”.

Magdalena Brzyszczyk z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowa– Powiat Grodzki informuje, że podczas przeprowadzonej kontroli, kierownik budowy został pouczony o konieczności „stosowania skutecznych zabezpieczeń terenu budowy, w tym monitorowania stanu ogrodzenia i niezwłocznego naprawiania uszkodzeń spowodowanych przez osoby trzecie”.

Z każdą mijającą minutą na „terenie budowy” włos się na głowie coraz bardziej jeżył. Na sam środek kąpieliska zaczęli wypływać ludzie, inni przechodząc przez rozerwane siatki siadali tuż na skrajach zboczy, jeszcze inni musieli koniecznie ominąć zakazy by zrobić sobie zdjęcia na tle kąpieliska (również stając nad urwiskami), po drewnianych podestach spacerowało coraz więcej ludzi a niektórzy schodzili na sam brzeg by ich psy mogły się wykąpać. Dało się również słyszeć zdenerwowanego mężczyznę, który krzyczał – „Wczoraj była tutaj straż miejska po cywilu, trzeba uważać!” - i to jedyne na co Ci ludzie faktycznie zdawali się uważać.

Troskliwi rodzice brali swoje dzieci za ręce i ruszali w zarośla, które jakimś cudem miały ich doprowadzić na plażę. Na zboczach, które teoretycznie są oddzielone siatką widać porzucone śmieci i jednorazowe grille, które świadczą o tym, że jeszcze niedawno były tu imprezy pod chmurką. Siatki, które mają uniemożliwić przejście są porozrywane i poprzewracane, a za nimi widać ścieżki idealnie wydeptane przez ludzi. Na naszych oczach wielu przeskakuje przez takie właśnie siatki i podąża w stronę zarośli.

Gdy z powrotem wracamy do bramy opisywanej wcześniej, to już jest otwarta na oścież. Teraz gdyby się ktoś uparł, to i samochodem swobodnie dałby radę wjechać.

Przypomnijmy, że Zakrzówek nadal pozostaje wielkim placem budowy, na którym obowiązuje całkowity zakaz wstępu. Już w ostatnich miesiącach dzikie kąpielisko zebrało śmiertelne żniwo. Kilka tygodni temu zginęła tu młoda kobieta, która spadła ze skał. 14 czerwca w godzinach wieczornych mężczyzna spadł ze skarpy na półkę skalna. W ubiegły weekend świadkowie wezwali pomoc, ponieważ jak twierdzili – ktoś skoczył z półki skalnej do wody i nie wypłynął. Poszukiwania zostały jednak przerwane, nikogo nie znaleziono.
Dzikie kąpielisko to teren po dawnych kamieniołomach, a głębokość w niektórych miejscach ma nawet do kilkudziesięciu metrów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kraków. Na Zakrzówku jest wszystko poza zdrowym rozsądkiem - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto