Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: mężczyzna zginął od ciosu opiekunki

Artur Drożdżak
Kamienica przy ul. Topolowej w Krakowie - miejsce tragedii
Kamienica przy ul. Topolowej w Krakowie - miejsce tragedii Andrzej Banaś
57-letnia Alicja K. wiele lat troskliwie opiekowała się mieszkańcem Krakowa. Wystarczyła jednak drobna sprzeczka o spacer z psem i zadała mężczyźnie jeden cios nożem. Podopieczny zmarł, jego opiekunka usłyszała wyrok 6 lat więzienia.

Alicja K. mieszkała przy ul. Topolowej od 13 lat. Przygarnął ją do siebie o kilkanaście lat starszy Kazimierz N. W zamian za pranie, gotowanie i sprzątanie nie płaciła czynszu.

Nie byli parą. Wcześniej mężczyzna nadużywał alkoholu i sprowadzał do siebie przygodnych znajomych na libacje. Po poznaniu Alicji K. jego życie uległo jednak poprawie, w mieszkaniu zrobiło się czysto i schludnie.

Mieszkali więc razem, czasem popijali alkohol, ale żyli w miarę zgodnie i bez większych konfliktów. Czasami też zdarzało się, że mężczyzna znikał na kilka dni, a wtedy kobieta poszukiwała go aż do skutku i szczerze martwiła się jego losem.

W ostatnim czasie Kazimierz N. podupadł na zdrowiu. Miał kłopoty z chodzeniem, pamięcią, wymagał całodobowej opieki.
Nic nie zapowiadało tragedii, do której doszło w nocy z 25 na 26 września 2011 r. w mieszkaniu ofiary. Przed południem Kazimierz N. odwiedził matkę w domu starców, Alicja K. wtedy piła alkohol z sąsiadem. Gdy spotkała się po południu z partnerem, zrobiła mu herbatę, razem oglądali telewizje, potem przygotowała sobie kanapkę.

Trzymała właśnie w rękach kanapkę i nóż, gdy doszło do drobnej scysji z mężczyzną. Kazimierz N. nie chciał wyjść na spacer z psem i w przedpokoju odepchnął kobietę. Ona odruchowo zadała mu cios nożem w klatkę piersiową.

Uderzenie było mocne, bo - jak się potem okazało - doszło do przecięcia żebra, ostrze uszkodziło serce. Kanał rany miał 15 cm głębokości.

- Z Kazkiem coś się dzieje! - kobieta zaraz zaalarmowała najbliższego sąsiada. Mężczyzna zajrzał do wnętrza mieszkania, pytał rannego, czy coś mu dolega, ale ten zaprzeczał. Sąsiad więc wyszedł.

Wtedy Kazimierz N. upadł w łazience i tam Alicja K. umyła go gąbką z krwi. Wytarła też zakrwawioną podłogę, nóż wyczyściła i odłożyła do szafki. Zadzwoniła do pasierbicy mężczyzny i powiedziała, że "Kazimierz N. nie żyje". Dopiero wtedy dalsza rodzina zawiadomiła pogotowie.

Na miejscu lekarka stwierdziła zgon mężczyzny i pytała Alicję K., co się stało, ale kobieta nie wyjawiła prawdy. Zapytana, dlaczego ciało rannego jest umyte i wytarte z krwi, odpowiedziała, że "nie lubi mieszkać w brudzie". Przesłuchiwana w prokuraturze przyznała się, że zadała jeden cios. Zapewniała jednak, że nie chciała zabić.

- Nic nie było po Kazku widać, to poszłam do pokoju, a on do łazienki - tłumaczyła swoją bierność i fakt, że szybko nie wezwała karetki.

Biegli stwierdzili, że miała ograniczoną poczytalność i to była podstawa, zdaniem sądu, do nadzwyczajnego złagodzenia kary dla Alicji K. Prokurator domagał się dla niej 14 lat więzienia, sąd wymierzył sześć lat. Oskarżona na rozprawie przepraszała za swój czyn rodzinę mężczyzny, wyraziła żal.

Oskarżyciel publiczny złożył apelację od nieprawomocnego wyroku i chce wyższej kary dla kobiety, tym razem 12 lat więzienia. Obrona Alicji K. także uważa, ze wyrok jest niesłuszny i wnioskuje o łagodniejszy wymiar kary.

Sąd Apelacyjny w Krakowie wyda w tej sprawie wyrok w połowie maja.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto