Bójka kiboli w Krakowie. Ciało mężczyzny znaleziono koło Aquaparku [ZDJĘCIA Z MIEJSCA ZABÓJSTWA]
W żadnym większym mieście Polski wrogość fanatyków drużyn piłkarskich nie osiągnęła takich rozmiarów jak w Krakowie. Nigdzie indziej nie leje się tyle krwi. I nigdzie wyraźniej nie widać, że piłka nie ma już najmniejszego znaczenia. Tu kibolska rywalizacja nie ma charakteru "sportowego", jak w innych miastach, gdzie zgodnie z niepisaną umową w bójkach nie używa się "sprzętów". Tu walczy się na śmierć i życie i każde narzędzie jest dozwolone. Bo nigdzie indziej kibolskie grupy nie przeszły takiej ewolucji, jak mieście podzielonym między Cracovię i Wisłę.
Niedzielna jatka nie została sprowokowana przez porąbanych nastolatków, ale przez ludzi dojrzałych, przynajmniej metrykalnie, jednak ukształtowanych na stadionach, a dziś pełniących role przywódców gangów. To oni rządzą w Krakowie. Zajęli miejsca Marchewy, Pyzy i innych gangsterów, którzy trzęśli krakowskim półświatkiem w końcu ubiegłego stulecia.
Bandyci najnowszej generacji mogą czerpać z żołnierzy wychowanych na stadionach. Wytrenowanych w ustawkach, fanatycznych, niedbających o ryzyko. To oni sprawiają, że w krakowską wojnę wpisane jest już mnóstwo krwi, co jeszcze wzmaga jej zawziętość.
Kraków: bójka kiboli pod Multikinem [ZDJĘCIA]. 16 osób w rękach policji
Metody kiboli ewoluują, podobnie jak używane przez nich narzędzia. Niemal 30 lat temu pojawiło się w Krakowie nunchaku, spopularyzowane na świecie przez Bruce'a Lee w "Wejściu smoka". Potem były bejsbole, dziś normą są noże, maczety i miecze samurajskie. Ale najsilniejszą bronią tego środowiska jest zmowa milczenia. Tu sprawiedliwość wymierza się na własną rękę, uzbrojoną w maczetę.
Policja utrzymuje, że ma agentów w gangach fanatyków. Nawet jeśli to prawda, to informacje od nich uzyskiwane przyczyniają się do wyłapywania sprawców kolejnych morderstw czy napadów dokonywanych bez najmniejszej żenady w środku miasta, w biały dzień. Przeciwdziałać takim zajściom nie pomagają. Ani tym organizowanym z dużym wyprzedzeniem, jak operacja "Człowiek", ani tym tworzonym spontanicznie, w odruchu chwili, jak niedzielna bójka koło Multikina i Aquaparku.
Można się uspokajać, że kibole tłuką się we własnym gronie. A jednak maczetami obrywali już w Krakowie ludzie przypadkowi. To jedno. A przy tym poczuciu bezkarności i siły niewiele już potrzeba, żeby gangi zawładnęły sporą częścią życia miasta. Teraz nie wystarczą standardowe policyjne metody i kolekcjonowanie w aresztach żołnierzy. Trzeba się dobrać do przywódców, a tym samym odciąć ich oddziały od gotówki robionej na handlu narkotykami. Walka będzie długa. Oby nie tak bardzo jak tradycja tolerancji dla tego, co wyrabia się na krakowskich stadionach i wokół nich. Bo od maczety do kałacha jest bardzo blisko.
Tragiczna bójka pod Multikinem - zabity 32-latek był aktywnym kibicem
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?