6 z 11
Poprzednie
Następne
Klęczana: wyszedł po szampana dla żony. Już do niej nie wrócił
- Jakby na niego z pięściami poszli, syn by wszystkich powalił - mówi pan Józef. - To był kawał chłopa. Ale musieli go zaskoczyć, nie spostrzegł się. Opili się, albo i naćpali. Co się dzieje z tą młodzieżą? O Zbigniewie nikt w wiosce złego słowa nie powie. Miły, grzeczny, uczynny, dobry sąsiad i dobry człowiek. - Wieczorem, po pracy przychodził tu po zakupy - mówi sprzedawczyni w sklepie spożywczym. - Wyręczał żonę, kiedy ona dłużej pracowała. Spokojny, sympatyczny.