Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klasyczny rock jak wino - im starszy, tym lepszy. Jakie były najważniejsze płyty w kraju i za granicą w 2023 roku?

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Lech Janerka
Lech Janerka Pawel Relikowski
Miniony rok przejdzie do historii muzyki popularnej jako czas zaskakujących powrotów weteranów rocka. Długo oczekiwane nowe płyty wydali The Rolling Stones i Peter Gabriel, pojawiła się też premierowa piosenka The Beatles. Podobnie rzecz się miała na polskim rynku fonograficznym, bo nowy album opublikował Lech Janerka.

Mick Jagger i Keith Richards z kolegami sprzedali w sumie ponad 250 milionów płyt na całym świecie. Mogliby więc już udać się na w pełni zasłużoną emeryturę i popijać drinki na wyspach Bahama. Tymczasem nadal są zaskakująco kreatywni: po zakończeniu trasy koncertowej „Sixty”, nagrali materiał, który ukazał się na płycie „Hackney Diamonds”. W ten sposób otrzymaliśmy pierwszy od 2005 roku krążek The Rolling Stones z premierowym materiałem.

Piosenki z albumu zachwyciły fanów i krytyków: Brytyjczycy zaserwowali ognistego rock’n’rolla w stylu swych najlepszych nagrań z lat 70. Surowy rhythm’n’blues miesza się tu z tęsknym country, głos Jaggera jest pełen mocy, a riffy Richardsa uderzają dziką energią. Doskonale dobrano też gości – to Paul McCartney, Elton John, Stevie Wonder i jedyna przedstawicielka młodszego pokolenia – Lady Gaga. Nic więc dziwnego, że album stał się z miejsca bestsellerem w wielu krajach.

Równie długo kazał czekać na swoje nowe piosenki Peter Gabriel. Artysta odsłaniał je przez cały rok w internecie, publikując po jednej raz w miesiącu, kiedy była pełnia księżyca. Tak złożył się materiał na płytę „I/O”, która przyniosła pierwsze premierowe utwory Brytyjczyka od 2002 roku. Większość tych piosenek usłyszeliśmy na żywo podczas czerwcowego koncertu wokalisty w Krakowie.

Tym razem krytycy nie byli tak jednogłośni. „I/O” zawiera bowiem niedzisiejszą muzykę, lokującą się w formule wysmakowanego art rocka, w której było miejsce na orkiestrowe brzmienia i psychodeliczne ballady, niosące wzniosłe przesłanie odwrotu od spraw materialnych w stronę ezoterycznej duchowości. Jednych to zachwyciło, a innych – znudziło czy zirytowało. Fani jednak nie zawiedli, bo Gabriel dostarczył im dokładnie tego, czego po nim się spodziewali.

Nowej płyty The Beatles chyba już nie dostaniemy – w listopadzie miała za to premierę ostatnia piosenka czwórki z Liverpoolu. „Now & Then” skomponował w latach 70. John Lennon – a teraz dzięki zaawansowanej technologii Paul McCartney i Ringo Star dołożyli do jego partii własne głosy oraz dźwięki gitary George’a Harrisona. Nagranie jest zapowiedzią tego, co za sprawą Sztucznej Inteligencji będzie się działo w świecie muzyki popularnej w najbliższej przyszłości.

Lech Janerka też nie spieszył się z nowym materiałem. „Gipsowy odlew falsyfikatu” ukazał się 18 lat od czasu jego poprzedniej płyty. I tutaj recenzenci orzekli zgodnym chórem, że mamy do czynienia z wybitnym dziełem. Trudno się z tym jednak zgodzić. Owszem – to bardzo udane piosenki, ale na pewno nie tak wyjątkowe, jak te z dawnych albumów wokalisty w rodzaju „Historii podwodnej” czy „Fiu, fiu”. Janerka ponownie sięgnął na nowym krążku do swych dawnych fascynacji – nowej fali w stylu The Stranglers i beatlesowskiej psychodelii. W efekcie powstały urocze piosenki, które zachwyciły przede wszystkim starsze pokolenie słuchaczy rocka.

Bestsellerami minionego roku stały się również nowe płyty innych weteranów – „Memento Mori” Depeche Mode i „72 Seasons” Metalliki. O ile Brytyjczycy zgodnie z tytułem swego albumu zanurzyli się w odmętach melancholii, o tyle Amerykanie nagrali wyjątkowo ostry i ciężki zestaw. Równie ogniste okazały się premierowe wydawnictwa Iggy’ego Popa i Alice Coopera – „Every Loser” i „Road”.

Honoru młodego pokolenia broniły w minionym roku przede wszystkim wokalistki. Szczególnie w Polsce mieliśmy wysyp kobiecych wydawnictw. Bardzo udane płyty zaprezentowały: Daria Zawiałow („Dziewczyna pop”), Kasia Lins („Omen”), Sarsa („Jestem Marta”), Mery Spolsky („Erotik Era”) czy Daria Ze Śląska („Tu była”). To pop w nowoczesnej wersji: raz o bardziej gitarowym, a kiedy indziej bardziej elektronicznym brzmieniu. Co ważne: nie są to piosenki o niczym. Młode wokalistki śpiewają o tym, co je cieszy i boli, a ich teksty układają się w wyrazisty kardiogram poglądów dzisiejszych trzydziestolatków.

Najmłodsi mają oczywiście swój hip-hop – i to kompletnie inny świat. Zarówno muzyczny, jak i intelektualny. Kto chce go poznać, niech choćby posłucha ubiegłorocznych płyt dwóch najpopularniejszych polskich raperów – Maty i Taco Hemingwaya: „2038: Warszawa” i „1-800-Oświeceni”. Szok kulturowy gwarantowany.

Co świętujemy 6 stycznia?

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Klasyczny rock jak wino - im starszy, tym lepszy. Jakie były najważniejsze płyty w kraju i za granicą w 2023 roku? - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto