Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Instrumenty prawne związały ręce urzędnikom wobec rozwiązania problemu dzików? Konieczna permanentna edukacja mieszkańców miasta

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Dziki na ul. Przemiarki
Dziki na ul. Przemiarki Czytelnik
Według założeń i wyliczeń Lasów Państwowych, biorąc pod uwagę powierzchnię Krakowa, w stolicy Małopolski powinno być. maksymalnie od 150 do 200 dzików. Tymczasem ich liczba przekracza tysiąc. Mieszkańcy są mocno podzieleni, jedni chcą by je odławiać, a inni oceniają, że nikomu nie przeszkadzają. Tymczasem urzędnicy wyjaśniają, że największy problem w tej sprawie to dokarmianie dzików przez mieszkańców, które jest zakazane. - Konieczna jest permanentna edukacja mieszkańców miasta - wyjaśniał Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta miasta Krakowa.

Problem nie do rozwiązania?

Według danych (red. które nie są w 100 proc. precyzyjne) obecnie Kraków licząc w granicach administracyjnych prawie 33 tys. hektarów, czyli ok. 320 km kw. - według Lasów Państwowych przyjmuje się, że na 2 km kw powinien przypadać jeden dzik, tzn. w Krakowie powinno ich być ok. 150-200 dzików. Aktualnie według różnego rodzaju analiz w Krakowie jest ponad tysiąc dzików - poinformował podczas czwartkowej konferencji prasowej Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta Krakowa.

W mieście były zamontowane 3 odłownie, jednak 1 została zniszczona przez mieszkańców miasta. Jerzy Muzyk podkreślił, że kluczowe jest, by takich odłowni było w mieście jak najwięcej.

- W Krakowie zwierzęta złapane do odłowni muszą zostać poddane eutanazji - wyjaśnia lek. wet. Marcin Pałys, specjalista ds. dzikich zwierząt.

Jak zapewnił Jerzy Muzyk, odławianie dzików odbywa się pod pełną kontrolą przedstawicieli pogotowia łowieckiego.

W tym roku koło łowieckie Podwawelskie pozyskało - 300 sztuk dzików. Inne koła ok. 100. Zatem w Krakowie odłowiono ok. 400 dzików.

- W Aglomeracji Krakowskiej jest poważny problem z dzikami. Część osób przedstawia ten problem jako problem z zagrożeniem bezpieczeństwa mieszkańców, a z drugiej strony podnoszony jest głos o podejmowanie tylko takich działań, które uwzględnianie aspekty humanitarnych wobec dzikich zwierząt. Z jednej strony mamy do czynienia z poważnym problemem, który dotyczy nie tylko Krakowa ale całej aglomeracji, a z drugiej mamy poczucie pewnego rodzaju dyskomfortu dla podejmowania radykalnych działań, które naruszałyby aspekty związane z poziomem humanizmu wobec dzików - wyjaśnia Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta ds. zrównoważonego rozwoju i dodaje: - Bez permanentnej edukacji ten problem będzie bardzo trudny do rozwiązania. Obecne instrumenty prawne nie są wystarczające byśmy mogli podejmować jeszcze inne działania.

W-ce prezydent przypomniał również o zespole zadaniowym ds. dzików powołanym przez prezydenta Miasta Krakowa, który odbył już 3 posiedzenia w pełnym gronie ekspertów.

- Zwróćmy uwagę, że nie jest to dzik, który był 20-30 lat temu. Proszę zwrócić uwagę, że świnia domowa pochodząca od dzika, poprzez udomowienie dzika uzyskała bardzo duże możliwości przede wszystkim rozrodcze. Dzik w środowisku naturalnym jest zwierzęciem sezonalnym. Rozród przypada na koniec listopada-grudzień, a po 4 miesięcznej ciąży na wiosnę w miocie dzika urodziło się ok 3,4,5 pasiaków w miocie. W wyniku udomowienia dzika, gdzie świnia domowa pod dostatkiem miała paszy i odpowiednią temperaturę - jest zwierzęciem policyklicznym - czyli jeżeli nie zostanie skutecznie pokryta i nie zacznie się rozwijać ciąża, to co 21 dni występuje ruja. Nasz miejski dzik ma podobnie, nie ma już sezonu rozrodczego. W mieście są dziki, które urodziły się, np. kilka miesięcy temu, czyli nie na wiosnę. Gdybyśmy w ogóle nie eliminowali dzików to po roku mielibyśmy ich o 200 proc. więcej, bo takie możliwości rozrodcze ma dzik - dodaje dr hab. Ryszard Tuz, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie.

Jak wskazał dr Tuz: - Ten problem nie dotyczy tylko Krakowa. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie w Teksasie zwalcza się zdziczałe świnie i przeznacza się na to 120 mln dolarów rocznie. Zadanie, które postawiliśmy sobie, że złapiemy dzika i go wywieziemy go np. do Puszczy Niepołomickiej jest niemożliwe do realizacji, ponieważ przepisy związane z Afrykańskim Pomorem Świń nam tego zabraniają.

Jak wyjaśnia dr Piotr Śliwa, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krakowie: - Problem ASF to nie tylko nasz rodzimy problem, ale i rolników i gospodarki w Polsce i całej Unii Europejskiej. Niestety dzik jest głównym wektorem przenoszenia tego wirusa. Spoglądają w statystki przebadanych dzików zarówno tych odstrzelonych w polowaniach jak i padłych w 2020 r. dodatnich testów było ponad 4 tys. Teraz stopniowo ta liczba spada: w 2021r- ponad 3 tys., w 2022r - 2,1 tys., a do tego momentu jest ponad 2 tys. Dlatego UE zdecydowała się w 2021 r. wprowadzić ograniczenia związane z relokacją dzików.

- Dlatego korzystając z tej okazji chcę zaapelować by społeczeństwo nie przyczyniało się do rozprzestrzeniania tej choroby poprzez dokarmianie dzików. Zmiana nawyków żywieniowych sprawia, że dziki przestają być samowystarczalne i stwarzają zagrożenie epidemiologiczne ASF i wścieklizny. Dzik, który zmienił swoje zwyczaje i będzie żerował w środowisku miejskim, po pierwsze nie wróci do swojego środowiska naturalnego, po drugie w przypadku pogryzienia człowieka - takie zwierzę musi zostać poddane eutanazji. Musimy zapewnić bezpieczeństwo zarówno mieszkańcom jak i tym zwierzętom - mówi dr Piotr Śliwa.

Kampania promocyjna ma zniwelować problem?

Małgorzata Mrugała, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska dodaje: - Nasze miasto jest podzielone na 3 obwody łowieckie i wspólnie z kołami łowieckimi prowadzimy kampanię edukacyjną. Nie możemy traktować dzika jako zwierzę domowe, ale dzikie zwierzę, które może w pewnym momencie zagrozić człowiekowi, nie licząc strat materialnych. O ile dzik w lesie jest bardzo pożyteczny to w mieście powoduje zniszczenia, a wśród nich niszczy boiska sportowe, trawniki w parkach - co skutkuje tym, że dzik w mieście jest gatunkiem niepożądanym. Wobec tego rozpoczęliśmy kampanię promocyjną, żeby zacząć przyzwyczajając naszych mieszkańców do bytowania dzików, bo zupełnie się dzików nie pozbędziemy. Musimy również dbać o dobro tych zwierząt i je chronić.

- Dziki w tej chwili świetnie poruszają się po naszym mieście i go znają. Pamiętajmy jednak, że miasto się poszerza, a co za tym idzie, dziki tracą swoje naturalne tereny i oswajają się do życia z ludźmi - dodaje Małgorzata Mrugała.

Kampanie promocyjne prowadzone są głównie do dzieci i seniorów. W szkołach prowadzone do specjalne lekcje w tym zakresie. Miasto apeluje również, by nie wypuszczać psów bez smyczy, ponieważ dzik mogą je traktować jako swojego naturalnego wroga. Jednej z najważniejszych postulatów akcji to przestrzeganie mieszkańców miasta przed dokarmianiem dzików.

Ostatnio widziane w Nowej Hucie

Zaledwie kilka dni temu mieszkanka Nowej Huty - pani Róża opisywała nam jak wygląda codzienność w pobliżu Lasku Łęgowskiego.

- Droga, która spaceruję prowadzi na przestrzał w stronę wału i Wisły oraz wzdłuż granicy lasu. Nie ma tam ścieżek rozchodzących się, dlatego dzikie zwierzęta są tam często spotykane. Zwłaszcza po zmroku. Domy sąsiadują tutaj zarówno z innymi budynkami mieszkalnymi jak i terenem zadrzewionymi. Wzdłuż ogrodzeń można zobaczyć rozkopaną ziemie przez dziki. Zeszłego roku wracając do domu, widziałam jak przez główna ulice przeszła cała grupa małych dzików z rodzicami, było ich kilkanaście. Dalej obserwuję liczne ślady ich urzędowania - wyjaśniała nam pani Róża.

Problem obecności dzików w parku Maćka i Doroty w Krakowie to już niemal codzienność.

- Dziki znów pojawiły się na ulicy Pustynnej i w parku Maćka i Doroty. Na początku września zryły ziemię w parku i powywalały kubły ze śmieciami. Kto będzie to sprzątał? - pytała pani Agnieszka, mieszkanka Klinów Borkowskich i dodała: - Każdego dnia obawiamy się wyjść z naszych domów, bo doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że te dziki cały czas gdzieś tutaj są - brzmiała jedna z wielu wiadomości, którą pani Agnieszka do nas przesłała.

Podobna sytuacja również na początku września miała miejsce prz ul. Borkowskiej, gdzie przynajmniej 10 dzików ryło w ziemi tuż pod marketem.

- W sumie to nie pierwszy raz, tyle że liczna rodzinka i dość wczesna pora. Wcześniej też się pojawiały, ale koło godz. 23 lub później - pisał nasz Czytelnik.

Na początku lipca opisywaliśmy również problemy mieszkańców ulicy Przemiarki w Krakowie, gdzie dziki wielokrotnie szukały pożywienia w kubłach na śmieci.

- Problem jest w tym, że nasza ulica to centrum miasta, a wszystko dzieje się w środku dnia. Często wysyłamy dzieci do sklepu, czy też same idą na dodatkowe zajęcia itd. Nie chciałbym, żeby spotkały taką watahę na ulicy. Przecież może się to źle skończyć - pisał do nas Pan Tomasz.

Elektrośmieci na wagę złota?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto