Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grillujemy, bo jesteśmy pierwotnymi ludźmi - Wojciecha Harpulę przekonuje prof. Zbigniew Nęcki

Redakcja
Ciągle tkwi w nas jaskinia i ognisko...

Dlaczego Polacy pokochali grillowanie?
Bo wszyscy ludzie lubią siedzieć wspólnie przy ogniu i chrupać własnoręcznie przygotowane mięsiwa. To rytuał powtarzany od miliona lat, odkąd wynaleziono ogień. Dzięki temu nasi praprzodkowie przestali jeść surowe mięso. Gromadzili się wokół dającego ciepło ognia, czuli się bezpiecznie, powstawały pierwsze więzi społeczne. To wszystko przetrwało w naszej podświadomości. Grill to w prostej linii następca ogniska ludzi pierwotnych. A nawet nie ludzi, tylko człowiekowatych - bo pitekantrop człowiekiem jeszcze nie był, a ogień znał. Nie umiał go tylko rozniecać.

Nie przesadza Pan? Amatorzy piwka smażą kiełbaski na trawniku przed blokiem, bo podpowiada im to podświadomość?
Takie przypadki można wytłumaczyć bez odwoływania się do tak głębokich pokładów ludzkiej psychiki (śmiech). Ale jeżeli już mówimy o grillu w "stanie czystym", to bez wątpienia jest on powrotem do przeszłości gatunku. Grillowanie można traktować jako atawizm, bo odwołuje się do zachowań i emocji wynikających z pierwotnych instynktów naszych odległych przodków. Łączy w sobie wszystkie elmenty, które sprawiają, że podczas rodzinnych i przyjacielskich imprez czujemy się tak samo dobrze, jak ludzie pierwotni podczas wspólnego zaspokajania głodu. I co ważne - czujemy się dobrze z tych samych powodów.

Czyli?
Przede wszystkim mamy ogień.

Żar na grillu? Coś słaby ten ogień.
Ale jest. Ogień zawsze dawał przyjemność i gwarantował bezpieczeństwo. Kiedyś brak ognia oznaczał wyrok śmierci. Nie bez powodu i dziś ludzie przy ognisku zastygają wpatrzeni w płomienie. A grill to ogień opanowany, ucywilizowany. Daje ciepło i obiecuje frajdę dla żołądka.

No to ogień już mamy. Co następne?
Pieczone mięso. Nie ziemniaczki czy papryczki. To kulinarne gadżety. Podstawą jest mięso i jego zapach, on gra gigantyczną rolę we wszystkich kulinarnych przygodach ludzkości. To najbardziej pierwotny z ludzkich zmysłów. Grill natomiast jest hołdem składanym zapachowi. Woń dymu i skwierczącego na ogniu świeżego mięsa dają naszej psychice wielką frajdę, zwłaszcza podczas oczekiwania na posiłek. Ta sytuacja trąca w naszej duszy bardzo stare, niemal zapomniane struny. Nasi przodkowie zawsze byli głodni. Pełny brzuch - to było rzadkie i piękne zarazem. Siedząc przy grillu, zmysłowo pobudzani zapachem, też czekamy na wspaniały moment jedzenia mięsiwa. A jak już się najemy, jest nam dobrze. Czujemy się odprężeni, bo pozostając w zgodzie ze wszystkimi normami społecznymi, zrzuciliśmy woalkę kultury i odtworzyliśmy rytuał sprzed setek tysięcy lat. To miłe doznanie dla współczesnego człowieka.

Gdyby grillowicze sami upolowali to, co potem upieką, byliby jeszcze szczęśliwsi?
To szczyt odtworzenia archetypu łowcy. Już teraz można wybrać sobie ze stawu pstrąga i samemu go upiec. Zjeść to, co jeszcze godzinę temu dziarsko pływało w wodzie, częstować dzieci i oblizywać palce. Mam znajomych - bardzo "cywili-zowanych" ludzi - którzy niezwykle cenią sobie taki model konsumpcji. Nie zapominajmy także, że grill niemal zawsze łączy się z obecnością bliskich. Krąg swoich oznacza bezpieczeństwo - tak samo jak u ludzi pierwotnych. Jako gatunek najlepiej czujemy się w małych grupach, a jeśli są one w dodatku zintegrowane wokół wspólnego celu, to tym lepiej.

Nawet jeśli tym celem jest upieczenie kiełbaski?
Pewnie. To sytuacja, która nie stawia przed nami wielkich wyzwań emocjonalnych i intelektualnych. Ich aż w nadmiarze dostarcza codzienne życie. A grill to świeże powietrze, ogień, mięso i towarzysze. I jak tego nie lubić? Czasem nawet z piersi wydzierają się dzikie okrzyki radości (śmiech). Ale to raczej wtedy, gdy w pobliżu nie ma kobiet.

Właśnie. Grillowanie to raczej męska domena. A w okresie prehistorycznym to kobiety dbały o ogień.
Bo mężczyźni za długo byli na polowaniach. Teraz polowanie się skróciło, więc role się odwróciły. Kobiety podczas grilla są jednak niezbędne. Ich rolą jest podziwianie samca - żywiciela.

Który kupuje kiełbaski i karczek w supermarkecie.
Ale jeżeli potrafi go jeszcze odpowiednio przyrządzić, to zyskuje u samicy dodatkowe punkty. Każda z wdzięcznością przyjmie z jego ręki przysmak. Samiec mówi: zobacz, jaki mam piękny, soczysty, przypieczony karczek. A ona się uśmiecha i myśli: zapewniłeś pożywienie i jeszcze je przyrządziłeś. Dobry samiec z ciebie. Grillowanie to wspaniała okazja do tokowania, zalotów. Samce puszą się kotlecikami i kiełbaskami, a samice analizują i oceniają aktualnych bądź potencjalnych partnerów. Ogień i wspólny posiłek - tak jak przed setkami tysięcy lat - staje się okazją do budowania więzi i integracji grupy.

Może Pan sobie wyobrazić inny współczesny rytuał o podobnej funkcji?
Szczerze mówiąc - nie. Ale może brakuje mi wyobraźni. Pieczenie kiełbasek na ognisku nie jest tak powszechne. Podobnie jak wspólne gotowanie. Przed grillowaniem widzę wielką przyszłość. Jeszcze bardzo długo będzie to dominująca forma organizowania przyjacielskich spotkań. A komercja i wolny rynek zadbają o to, żebyśmy nie zapomnieli, że w maju czas zacząć sezon na grilla.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto