Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dokumentalny film krakowskich twórców o Romanie Polańskim podzielił Francję. Niektóre kina nie chcą go wyświetlać

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Anna Kokoszka-Romer i Mateusz Kudła
Anna Kokoszka-Romer i Mateusz Kudła Jacek Martini Kielan
Głośny film krakowskich reżyserów, Mateusza Kudły i Anny Kokoszki-Romer, podzielił francuskie społeczeństwo. Dystrybutor obrazu „Promenade à Cracovie” (polski tytuł to „Polański, Horowitz. Hometown”) skarży się na cenzurę właścicieli kin, którzy boją się wyświetlać dokument. O sprawie mówią największe francuskie media: publiczne radio i telewizja, dzienniki „Le Monde”, „Le Figaro”, tygodniki „Le Point”, czy „L’Express”.

Najspokojniejsze kraje na świecie, zobacz zestawienie

od 16 lat

"Polański, Horowitz. Hometown” to polski dokument o dzieciństwie nagrodzonego Oscarem reżysera Romana Polańskiego i światowej sławy nowojorskiego fotografika Ryszarda Horowitza. Przyjaciele poznali się w krakowskim getcie i zostali ocaleni przed Zagładą. Polański przetrwał Holocaust z pomocą polskiej, ubogiej rodziny, która ukrywała go w swoim domu we wsi Wysoka, a Horowitza uratował niemiecki fabrykant Oskar Schindler, którego historię zekranizował Steven Spielberg.

Dokument pary krakowskich reżyserów - Anny Kokoszki-Romer i Mateusza Kudły - 5 lipca miał premierę nad Sekwaną. Francuscy widzowie mają jednak ograniczoną możliwość jego obejrzenia. Dystrybutor filmu, ARP (ten sam, który kilka miesięcy wcześniej wprowadzał do Francji inny polski tytuł - nominowany do Oscara „IO” Jerzego Skolimowskiego), skarży się na cenzurę. Jej powodem są nieustające kontrowersje wokół przeszłości Polańskiego - fakt, że polski reżyser jest w USA ścigany za gwałt, którego miał się dopuścić w 1977 roku na trzynastoletniej Samancie Gailey.

- Właściciele kin nie chcą nawet obejrzeć tego dokumentu. Mówią, że lepiej nie umieszczać go w repertuarze. Wygląda na to, że to powrót do czasów makkartyzmu i polowania na czarownice - mówi Michèle Halberstadt, dyrektor ARP, która twierdzi, że nagradzany film będący świadectwem Ocalonych z Holocaustu padł ofiarą „cancel culture”.

- Film był z powodzeniem wyświetlany w kinach w Polsce i we Włoszech, gdzie został dobrze przyjęty przez publiczność. Współczesne kontrowersje nie powinny utrudniać nam zainteresowania się dzieciństwem człowieka w czasach Zagłady - powiedziała Halberstadt podczas dyskusji w studiu publicznej telewizji France.

Jak informuje dystrybutor, na ten moment film wyświetlany jest w jedenastu francuskich kinach: dwóch w Paryżu („Arlequin” i „Balzac”) oraz dziewięciu poza stolicą (w Lyonie, Grenoble, Nicei, Cachan, Lille, Strasbourgu, Clermont-Ferrand, Aix-en-Provence i Limoges). Właściciele kin, które odmówiły wyświetlania filmu bronią się, że obraz nie nadaje się na srebrny ekran, a dokumenty nie cieszą się zainteresowaniem.

- Widzowie są innego zdania. Film zdobył aż trzy nagrody publiczności, został doceniony na festiwalach w Nowym Jorku, Perth i w Krakowie. Przed ekrany kin w Polsce i we Włoszech przyciągnął w sumie ponad 20 tys. widzów. Jak na dokument to znakomitym wynik - mówi Anna Kokoszka-Romer, współreżyserka „Polański, Horowitz. Hometown”.

- Kupię bilet do kina każdemu francuskiemu dziennikarzowi, który skrytykował film, nie wiedząc, o czym on jest. Wielu widzów chce zobaczyć ten powrót dwóch chłopców do krakowskiego getta, usłyszeć poruszające świadectwo - mówi Mateusz Kudła, współreżyser filmu. - Tylko w weekend otwarcia do zaledwie dwóch paryskich kin przyszło blisko 2 tys. widzów. Wczoraj, po kolejnym pokazie, publiczność nagrodziła dokument owacjami - dodaje reżyser.

W obronie obrazu, który otrzymał dwie nominacje do prestiżowych Polskich Nagród Filmowych „Orły”, a jego autorzy w uznaniu ich pracy zostali przyjęci do Europejskiej Akademii Filmowej, stanęła także znana francuska filozofka, Sabine Prokhoris.

„Z kilku powodów to istotne dzieło młodych twórców jest filmem, który każdy, a w szczególności młodsze pokolenia, powinien móc obejrzeć. Przede wszystkim dlatego, że daje nam dostęp do żywej pamięci tamtych mrocznych czasów” - pisze w artykule opublikowanym na łamach tygodnika „L’Express”.

Film zbiera też pozytywne recenzje krytyków. „Powrót do Krakowa w reżyserii dwoje polskich filmowców to poruszający dokument. Złożony ze słów, śmiechu i ciszy, gdzie rywalizują inteligencja, humor i skromność” - czytamy w opublikowanej w „LeJournal” recenzji francuskiej dziennikarki i pisarki Sandrine Treiner. „Najbardziej zakłamani dystrybutorzy kwestionują jakość filmu, najuczciwsi przyznają, że boją się protestów społecznych” - komentuje autorka.

W dzienniku „La Monde” ukazał się, z inicjatywy dystrybutora, plakat filmu z apelem „Nie wymazujmy pamięci” oraz podziękowaniem skierowanym do kin, które zdecydowały się wyświetlić dokument.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dokumentalny film krakowskich twórców o Romanie Polańskim podzielił Francję. Niektóre kina nie chcą go wyświetlać - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto