Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czwórka spod Monte Cassino

Marian SATAŁA
Dziś mija 58. rocznica rozpoczęcia polskiego natarcia na Monte Cassino. 11 maja około południa wiadomo było już, że w nocy ruszy natarcie na twierdzę, o której Niemcy mówili, że jest nie do zdobycia. Monte Cassino.

Dziś mija 58. rocznica rozpoczęcia polskiego natarcia na Monte Cassino. 11 maja około południa wiadomo było już, że w nocy ruszy natarcie na twierdzę, o której Niemcy mówili, że jest nie do zdobycia.

Monte Cassino. Niewielka góra we Włoszech z opactwem Benedyktynów na szczycie. W 1944 roku była to kluczowa pozycja w systemie niemieckiej obrony, tzw. linii Gustawa na drodze do Rzymu. Po niepowodzeniach kolejnych szturmów, podejmowanych na tę pozycję od połowy stycznia 1944 przez jednostki amerykańskie, nowozelandzkie i hinduskie - zadania zdobycia Monte Cassino podjął się gen. Władysław Anders.

Dziś, po 58 latach szczegóły zacierają się w pamięci. Uczestnicy bitwy wspominają jednak ten szczególny czas przed natarciem. Na swoje stanowiska trafiali w różnym czasie, w różne miejsca. Jedni widzieli z odległości kilkuset metrów klasztor. Inni przez całą bitwę go nie zobaczyli, bo przesłonięty był górami. Polacy za to doskonale widoczni byli dla Niemców, którzy mieli stanowiska na okolicznych wzniesieniach.

W Krakowie żyje dziś kilkunastu uczestników bitwy. Największym autorytetem cieszy się dominikanin, ojciec Adam Studziński, pułkownik, kapelan 4 pułku pancernego, kawaler orderu Virtuti Militari. Dużą teoretyczną wiedzę, popartą własnymi doświadczeniami i obecnością w bitwie prezentuje prof. Wojciech Narębski. Pod Monte Cassino był szoferem, dowoził amunicję na stanowiska ogniowe. Żołnierzem z pierwszej linii spod Monte Cassino jest Tomasz Skrzyński, ułan karpacki, który w boju pod włoskim klasztorem był dowódcą szwadronu ckm. W 1 Karpackim Pułku Artylerii Lekkiej, jako kapral podchorąży służył Mieczysław Herod.

- To było najlepsze chyba wojsko na świecie - wspomina ojciec płk. Adam Studziński. - Świetnie wyszkolone. Nieco wcześniej, w Jerozolimie zetknęło się z największymi świętościami wiary chrześcijańskiej. Modliliśmy się przy Grobie Pańskim. Byliśmy pojednani z Bogiem.

- Dla mnie najbardziej pracowite przed pierwszym natarciem były dwa dni na początku maja - mówi Wojciech Narębski. - Moja 22 kompania zaopatrywania stacjonowała w rejonie Venafro, drogą do linii frontu było 15 km. Jechaliśmy prawie trzy godziny, co chwilę zatrzymywani przez żandarmów. Oczywiście wyłącznie w nocy i bez świateł. Niemcy z odległości 3-4 km mieli wgląd w nasze pozycje. Na aucie miałem 4 tony amunicji dla ciężkiej artylerii. Każdy pocisk długości ramienia. Wykorzystywaliśmy niemiecką pedanterię. Grad pocisków sypał się przez np. 15 minut w określone miejsce. Potem przenosił się dalej. Nasi saperzy wyskakiwali, równali drogę, a my ruszaliśmy do przodu.

- Razem ze szwadronem zajęliśmy stanowiska na pierwszej linii w rozwalonym domu - wspomina Tomasz Skrzyński. - Miał resztki ścian, bez dachu. To była noc z 1/2 maja. Z naszego miejsca klasztoru nie było widać. Umocniliśmy się na pozycjach wybudowanych przez Francuzów, umocnionych przez Nowozelandczyków. Ustawiliśmy dwa karabiny na półpiętrze, trzeci w bunkrze przed domem. Niespodziewanie tuż za ścianą rozpętało się ogniowe piekło. Strzelały cekaemy. Myśleliśmy, że to nieprzyjaciel. Dopiero w nocy okazało się, że za ścianą są Nowozelandczycy z 8 ckm. Przestrzeliwali broń.

- Nad klasztorem powiewał czerwony sztandar, bo jak nam wytłumaczono - niemieccy narodowi socjaliści świętowali pierwszego maja - wspomina Mieczysław Herod. - Jako jeden z nielicznych miałem aparat fotograficzny. Zrobiłem kilka zdjęć, które mam do dziś. Byliśmy widoczni, wiec bez przerwy nasze stanowiska były zadymiane. A w nocy bez przerwy dowożono nam amunicję. Kopaliśmy dziury nad rzeczką by ją ukryć. Ten arsenał był problemem. Przed pierwszym szturmem 11 maja mieliśmy tylko w naszym dywizjonie ponad 8 tys. sztuk amunicji. Natarcie rozpoczęło się artyleryjskim przygotowaniem o godz. 23. Przez dwie godziny trwała ogniowa nawałnica. Nad naszymi głowami przelatywały pociski innych baterii. Z jeszcze dalsza strzelała artyleria ciężka. To było piekło.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto