Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Była Korą, Demarczyk i żoną Boba Marleya. Nowy spektakl Katarzyny Chlebny

Anna Piątkowska
Anna Piątkowska
Katarzyna Chlebny, reżyserka i odtwórczyni jednej z ról spektaklu "Nie pytaj"
Katarzyna Chlebny, reżyserka i odtwórczyni jednej z ról spektaklu "Nie pytaj" fot. Kaja Jałoza
Grzegorz Ciechowski, charyzmatyczny wokalista Republiki, autor kultowych dziś już tekstów i piosenek, poeta. Przedwcześnie zmarły artysta stał się bohaterem najnowszego spektaklu Teatru Nowego Proxima. W postać Ciechowskiego wcieli się Piotr Sieklucki, autorką scenariusza i reżyserką przedstawienie "Nie pytaj" jest Katarzyna Chlebny, znana krakowskiej publiczności, m.in. z takich spektakli jak "Kora.Boska", "Kruchość wodoru", "Byłam żoną Boba Marleya". Z artystką rozmawiamy o jej najnowszym przedstawieniu. Premiera 17 grudnia.

W Teatrze Nowym Proxima premiera nowego spektaklu wyreżyserowanego przez ciebie. Bohaterem "Nie pytaj" będzie Grzegorz Ciechowski. Będzie to przedstawienie biograficzne?
Na pewno będzie inspirowane życiem i twórczością Grzegorza Ciechowskiego. Nasze spektakle trudno nazwać stricte biograficznymi - zawsze poza opowieścią o życiu artysty towarzyszy im jakiś poboczny, a dla nas ważny temat. Tak też będzie z „Nie pytaj”. Będzie to muzyczne show, którego kanwą jest życie Grzegorza Ciechowskiego, a właściwie moment zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią - w szpitalnej sali, „na łóżku wziętym na godziny dwie”, niczym w śmierci klinicznej… w tym czasie pojawiają się różne światy, wspomnienia i wizje. Fani Grzegorza Ciechowskiego znajdą w tym spektaklu wiele wątków, które będą mogli rozszyfrować. Ale tworząc ten spektakl myślałam właśnie o tym, by postawić bohatera w stanie swego rodzaju zawieszenia pomiędzy życiem a śmiercią.

Czym zainteresował i zainspirował cię Ciechowski?
Dla pokolenia mojego i Piotra Siekluckiego oraz ludzi, z którymi współtworzymy ten spektakl Grzegorz Ciechowski był idolem młodości, charyzmatycznym śladem kultury muzycznej, drogowskazem jeśli chodzi o jakość formy i treści. Ale tym tematem zainspirowali nas widzowie naszego teatru. Zrealizowaliśmy razem z Piotrem Siekluckim kilka udanych projektów więc postanowiliśmy wspólnie stworzyć również ten spektakl. W ten sposób spełniamy marzenie naszych widzów.

Repertuar Republiki zabrzmi na dwa głosy?
Nie. Tym razem niemal wszystkie piosenki zaśpiewa Piotr Sieklucki. To on jest główną postacią spektaklu „Nie pytaj”. W tym stanie zawieszenia, w którym znalazł się bohater, towarzyszy mu personifikacja Życia i Śmierci. Ja wcielę się w postać Śmierci. Życie, czy też codzienność w postaci Kanapki z Żółtym Serem zagra Kacper Olszewski, student trzeciego roku Wydziału Aktorskiego Akademii Frycza Modrzewskiego.

Niedawno na scenie Teatru Nowego Proxima zadebiutowała niezwykle uzdolniona Zuzanna Jagusiak. To kolejna odsłona debiutów?
Wprawdzie dla Kacpra to również debiut, ale nie w ramach projektu Debiuty. Zaprosiłam go do współpracy w tym spektaklu, ponieważ to uzdolniony młody człowiek.

Wróćmy zatem do repertuaru Republiki, bo śpiew jest bardzo mocną stroną Teatru Nowego Proxima. Skoro spektakl ma być koncertem, czy usłyszymy evergreeny Republiki? Jakim kluczem dobierałaś utwory?
To piosenki wyznaczają rytm tego spektaklu. Chciałam utrzymać go w teledyskowo-koncertowej dynamice. O ile w przypadku "Kory" mieliśmy do czynienia z osobowością, która poza życiem scenicznym bardzo kolorowo i intensywnie udzielała się na różnych polach, o tyle w przypadku Grzegorza Ciechowskiego bardzo silne są obszary aktywności zawodowej, a najbardziej charyzmatyczne to właśnie te koncertowo-sceniczne jego odsłony. Spektakl jest zawieszony w przestrzeni gdzieś pomiędzy salą operacyjną a koncertową. Myślę o tej przestrzeni, jako jego Golgocie, czasie, w którym budzą się wspomnienia, a ciało pamięta jeszcze reakcje z koncertów. Dla mnie bardzo ważny jest w tej historii motyw nagłej, przedwczesnej śmierci Grzegorza Ciechowskiego. "Dziury w sercu", która z dnia na dzień zabrała nam wielkiego artystę i poetę. I właśnie wokół tego tematu poruszałam się wybierając utwory. Piotr Sieklucki z towarzyszeniem zespołu, który można było usłyszeć już w spektaklu "Kazik, ja tylko żartowałem" wykona, m.in. "Śmierć w bikini", "Raz na milion lat", "Moja krew”. Nie będzie natomiast takich hitów jak "Mamona" czy "Kombinat". Nie będzie też wielu innych sztandarowych piosenek Republiki.

Jak odbierasz Ciechowskiego, po rozebraniu jego twórczości na czynniki pierwsze?
To był artysta totalny. Swoją twórczością niósł taką mnogość tematów, że mógłby obdarować nią wielu artystów. Zanurza się zarówno w wielu nurtach muzycznych, jak i onieśmiela wielością nawiązań literackich. Ja skupiłam się na wątku śmierci w jego twórczości, ale z pewnością nie wyczerpałem tego wątku i pewnie nie raz usłyszę - ile tekstów i ile piosenek zmieściłoby się jeszcze w tym temacie. Dla mnie samej wybór był bardzo trudny.

"Nie pytaj" to kolejny twój spektakl autorski w Teatrze Nowym Proxima. "Kora. Boska" przyniosła ci nagrody, sławę i uznanie. Kiedy rozmawiałyśmy przed premierę tamtego spektaklu, mówiłaś, że się boisz, bo cała odpowiedzialność ciąży na tobie. Teraz masz mniejszą tremę?
Przeciwnie! Z każdym kolejnym spektaklem mam świadomość, że wciąż pewne sprawy podobnie we mnie rezonują, a nie chcę się powtarzać. Wiem, że coś się podobało publiczności, ale stworzenie kolejnego spektaklu wcale nie jest łatwiejsze, dzięki tej świadomości. Przeciwnie. Zresztą, lęk chyba zawsze towarzyszy procesowi twórczemu. Ten strach z jendej strony jest paraliżujący - i o tym był spektakl "Kruchość wodoru" - ale może też nakręcać człowieka do działania. Czytam kolejną publikację o Ciechowskim, słucham wywiadów i mam wrażenie, że moje życie, które rzeczywiście po "Korze" bardzo przyspieszyło, w porównaniu z Ciechowskim, jest skromne, jeśli chodzi o gęstość zobowiązań zawodowych i wysiłku artystycznego.

Co tobie daje taki rodzaj obcowania z artystami, kiedy tworzysz spektakle poświęcone im i - jak w przypadku Kory i Demarczyk - wcielasz się w nich?
Zawsze to jest ogromne przeżycie i wielki strach. Tym razem nie wcielam się w postać, ale mam poczucie, że przez ten czas pracy dane mi było zbliżyć się, obcować i nasycać tak nieprawdopodobną osobowością, w mojej wyobraźni wręcz nieskazitelną jako człowiek. Oczywiście, można wyciągać jakieś kwestie prywatne, które zawsze interesują odbiorcę i mnie jako scenarzystkę też interesowały, ale mam poczucie, że był to nie tylko niesamowity artysta, ale też niesamowity człowiek. Bardzo skromny, krystaliczny, niesamowicie charyzmatyczny. Buduję go na swego rodzaju biblijnego baranka Bożego, czystą figurę, która przedwcześnie odchodzi z tego świata, zostawiając po sobie pustkę. To jest we mnie bardzo autentyczne. Mam ogromny szacunek i pokorę wobec takiego artysty i one chyba rodzą ten strach, że dotykam niewielkiego obszaru twórczości Grzegorza Ciechowskiego, wąziutkiego pasemka. To było najtrudniejsze.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Była Korą, Demarczyk i żoną Boba Marleya. Nowy spektakl Katarzyny Chlebny - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto