Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bary i restauracje chcą od rządu ogromnego odszkodowania za lockdowny. 300 przedsiębiorców dołączyło do pozwu krakowianki Doroty Rydygier

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Gastronomia była administracyjnie zamknięta przez rząd w sposób ciągły przez ponad siedem miesięcy, a w sumie przez niemal rok. W okresach wielomiesięcznych obostrzeń i ograniczeń bary, kawiarnie i restauracje mogły sprzedawać swoje dania wyłącznie na wynos i w dostawie, przez co ich przychody spadły poniżej 10 procent notowanych przed pandemią. Przy takich obrotach przedsiębiorcy nie byli w stanie pokryć nawet podstawowych kosztów.
Gastronomia była administracyjnie zamknięta przez rząd w sposób ciągły przez ponad siedem miesięcy, a w sumie przez niemal rok. W okresach wielomiesięcznych obostrzeń i ograniczeń bary, kawiarnie i restauracje mogły sprzedawać swoje dania wyłącznie na wynos i w dostawie, przez co ich przychody spadły poniżej 10 procent notowanych przed pandemią. Przy takich obrotach przedsiębiorcy nie byli w stanie pokryć nawet podstawowych kosztów. Andrzej Banas
Ponad 300 właścicieli 394 barów, kawiarni, restauracji i innych firm gastronomicznych z całej Polski dołączyło do Pozwu Zbiorowego Gastronomii organizowanego przez Izbę Gospodarczą Gastronomii Polskiej, a zainicjowanego przez Dorotę Rydygier, właścicielkę francuskiej restauracji Voila w Krakowie. Na dniach pozew ma być złożony do warszawskiego Sądu Okręgowego. Przedsiębiorcy skarżący państwo z pomocą kancelarii prawnej mec. Jacka Duboisa argumentują, że rządzący pominęli ich w kolejnych w tarczach antykryzysowych, przez co do wielu firm pomoc nie dotarła wcale albo była niewystarczająca, by pokryć choć część strat spowodowanych przez wprowadzone przez rząd obostrzenia. Tysiące firm znalazło się przez to na granicy bankructwa, część – mimo zniesienia lockdownów – nie było w stanie wznowić działalności.

FLESZ - Państwowa Inspekcja Pracy skontrolowała małe budowy

od 16 lat

- Nasz pozew obejmuje lokale gastronomiczne zamknięte zarówno podczas pierwszego, jak i drugiego lockdownu. Pierwotnie do Doroty Rydygier, głównej powódki w tej sprawie, chciało dołączyć 580 firm – tyle wypełniło deklaracje, ale ostatecznie znaczna część z nich się wycofała w obawie przed domniemanymi represjami ze strony administracji rządowej

- relacjonuje Sławomir Grzyb, sekretarz generalny IGGP.

Jacek Czauderna, prezes IGGP przekazał we wtorek 14 września do kancelarii Dubois i Wspólnicy ponad 300 oświadczeń przedsiębiorców z branży gastronomicznej o przystąpieniu do pozwu zbiorowego. – Ci przedsiębiorcy prowadzą w sumie 394 lokale gastronomiczne. Łączna strata owych lokali wyliczona została na 207 183 000 zł, co daje przeszło 525,8 tys. zł na lokal. I takiej kwoty dochodzić będziemy od Skarbu Państwa. To największy pozew w Polsce od II wojny światowej – mówił Jacek Czauderna podczas konferencji prasowej zorganizowanej w warszawskiej kancelarii prawnej.

Rozporządzenia zamiast stanu klęski żywiołowej

Działacze IGGP twierdzą, że „rząd wydał w związku z covidem bezprawnie aż 14 rozporządzeń, w wyniku których obywatele narażeni byli na realne straty ekonomiczne”. – Największym zaniechaniem władzy było nieogłosznie stanu klęski żywiołowej. Gdyby został ogłoszony, nie byłoby tego pozwu – wyjaśnia Sławomir Grzyb. Dodaje, że do 18 września można dołączyć do pozwu na dotychczasowych, korzystnych zasadach uzgodnionych przez IGGP z kancelarią mec. Duboisa. Później, czyli po złożeniu pozwu do sądu, będzie można dołączyć, ponosząc już opłaty dodatkowe (do pozwu złożonego już w sądzie – od 2,5 tys. zł przy stratach do 1 mln zł plus tysiąc złotych za każdy kolejny milion).

Jak mówi mec. Jacek Dubois, po dwóch lockdownach w 2020 wielu przedsiębiorców zastanawiało się, czy rząd wprowadzał obostrzenia zgodnie z prawem. - Nasza analiza prawna wskazuje, że rząd naruszył prawo. W czasie klęski naturalnej, za jaką uważa się chorobę zakaźną, powinno się wprowadzić stan klęski żywiołowej. Wtedy wszystko jest jasne: w trybie administracyjnym wypłaca się przedsiębiorcom odszkodowania – widzimy to np. teraz w związku z kryzysem na granicy z Białorusią. W przypadku pandemii rząd tego nie zastosował, prawdopodobnie dlatego, że nie chciał pomóc tym, którym ta pomoc się należała – uważa mec. Dubois. I dodaje:

- Jest konstytucja i ona mówi jasno, że działalność gospodarczą można ograniczyć w sposób inny niż stan wyjątkowy wyłącznie w drodze ustawy. Rząd poszedł na skróty i robił to w formie rozporządzeń. Na skutek takiego naruszenia prawa przez urzędników przedsiębiorcom należy się teraz odszkodowanie – przekonuje mec. Jacek Dubois.

To czwarty pozew przedsiębiorców przeciwko Skarbowi Państwa

Mec. Elżbieta Buczek wyjaśnia, że kancelaria Dubois i Wspólnicy złożyła już wcześniej do warszawskiego sądu trzy pozwy zbiorowe: dwa w styczniu (pierwszy obejmuje firmy turystyczne i hotele, organizatorów wycieczek, przewodników i pilotów wycieczek, a drugi kluby i dyskoteki) i jeden w czerwcu (dotyczy branży sportowo-rozrywkowej). Wrześniowy pozew gastronomików będzie zatem czwarty.

- Wszystkie te roszczenia opierają się na art. 417 Kodeksu cywilnego, mówiącym o bezprawnym działaniu organów władzy publicznej. W pierwszym etapie postępowania wnioskujemy do sądu o ustalenie odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkody poniesione przez przedsiębiorców, a w drugim – o ustalanie indywidualnej wysokości szkód poniesionych przez konkretnych przedsiębiorców

– opisuje mec. Buczek.

Sławomir Grzyb przyznaje, że – jeśli sąd przyzna przedsiębiorcom rację - to za naruszenia prawa przez urzędników zapłacą podatnicy, w tym inni przedsiębiorcy z branży gastronomicznej. - Alternatywnej ścieżki dochodzenia roszczeń w Polsce jednak nie ma. Niezależnie od tego chcemy natomiast uruchomić także pozwy przeciwko konkretnym urzędnikom – którzy podejmowali złe, błędne decyzje, doprowadzające do ruiny przedsiębiorców i ich rodziny. Branża nasza jest branżą wysokiego ryzyka, ponieważ ludzie boją się, że władza w każdej chwili może bezkarnie i bezprawnie zmienić warunki funkcjonowania. Musimy z determinacją dochodzić swoich racji, bo inaczej pozostanie tak, jak jest – tłumaczy sekretarz IGGP. I zapowiada kolejne pozwy zbiorowe w imieniu kolejnych grup przedsiębiorców gastronomicznych, m.in. młodych firm, które nie załapały się na żadną tarczę, przedsiębiorstw cateringowych i dostawców oraz domów weselnych i sal bankietowych.

- Ten pozew nie był robiony na zasadzie jakiejś hucpy. Przedsiębiorcy chcieli się z rządem dogadać, prosili o mediację rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw, zostali jednak całkowicie przez rząd zignorowani. I dlatego nie mieli innego wyjścia niż iść z państwem do sądu

– tłumaczy Jacek Czauderna.

Krakowska gastronomia: zamknięte lokale, zatrudnienie zmalało o jedną trzecią

Gastronomia była administracyjnie zamknięta przez rząd w sposób ciągły przez ponad siedem miesięcy, a w sumie przez niemal rok. W okresach wielomiesięcznych obostrzeń i ograniczeń bary, kawiarnie i restauracje mogły sprzedawać swoje dania wyłącznie na wynos i w dostawie, przez co ich przychody spadły poniżej 10 procent notowanych przed pandemią. Przy takich obrotach przedsiębiorcy nie byli w stanie pokryć nawet podstawowych kosztów. By utrzymać pracowników, większość firm wydała do ostatniego grosza wszystkie swoje oszczędności – w efekcie do końca 2020 roku, wedle oficjalnych danych GUS, zatrudnienie w tej branży zmniejszyło się „tylko” o 10 procent. Niestety, zima i wiosna 2021 r. i kolejne obostrzenia wprowadzone w reakcji na najdotkliwszą i najtragiczniejszą, trzecią falę pandemii, drastycznie pogorszyły sytuację finansową gastronomii. Równocześnie rządowe rozporządzenia o zamknięciu lokali gastronomicznych – inaczej niż to jest na Zachodzie – nie przewidywały rekompensat dla ogromnej części przedsiębiorców z tytułu administracyjnego zamrożenia gospodarki.

Opublikowany właśnie przez Urząd Statystyczny „Biuletyn statystyczny Krakowa” za pierwsze półrocze 2021” pokazuje, że o ile w całej krakowskiej gospodarce zatrudnienie rok do roku wzrosło o 1,4 proc., a w informacji i komunikacji nawet o 29 proc, zaś w transporcie i magazynowaniu oraz działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej o ponad 9 proc., to w zakwaterowaniu i gastronomii było ono mniejsze o prawie jedną trzecią. Co istotne – w drugim kwartale nie odnotowano istotnych zmian w porównaniu z końcówką najtragiczniejszego dotąd w całych dziejach pierwszego kwartału 2021.

Tak naprawdę gastronomia ruszyła dopiero latem, ale nie cała – bo wielu firm nie było stać na wznowienie działalności, w tym – zatrudnienie pracowników. Ci ostatni znaleźli sobie zresztą bardziej stabilne i lepiej płatne zajęcia; przyszło im to tym łatwiej, że praca w Krakowie szuka człowieka, a bezrobocie (wedle unijnych norm BAEL) oscyluje wokół 2 proc. (stopa bezrobocia rejestrowanego to ok. 3 proc.). Przedsiębiorcy gastronomiczni nie są w stanie unieść tempa wzrostu wynagrodzeń, które okazało się w Małopolsce szybsze niż w pozostałej części kraju (12 proc. rok do roku).

300 pominiętych przez rząd idzie do sądu

W szczególnie tragicznym położeniu znalazły się lokale, których oferta nie jest dostosowana do działania w systemie dostawczym, a w dodatku otwarły się na początku roku 2020, co nie pozwala im skorzystać w większości programów pomocowych. Właśnie w takiej sytuacji jest Dorota Rydygier, właścicielka krakowskiej restauracji Voila na Dębnikach. Dlatego z początkiem lutego stanęła na czele przedsiębiorców branży gastronomicznej zdecydowanych skierować do sądu pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Mówiła nam wtedy, że „chodzi o naprawienie szkód wyrządzonych przez rząd wielu tysiącom firm”.

Dorota Rydygier przez 20 lat mieszkała we Francji, gdzie szkoliła się w znanych restauracjach, m.in. kilku wyróżnionych trzema gwiazdkami Michelina. Voilà to spełnienie jej marzeń.

- Otworzyłam restaurację w lutym 2020 r., zaraz potem rząd zamknął gastronomię, więc nie zarabiałam. Lato pozwoliło mi stanąć na nogi, ale ogłoszony w październiku drugi lockdown wszystko zniszczył i będę musiała chyba zamknąć lokal, choć gotowanie to pasja, którą chciałam przekazać krakowianom wraz z wiedzą

- mówi załamana kobieta. Swoje straty z tytułu wprowadzonych przez rząd zakazów i ograniczeń szacuje na 300 tys. zł.

Za początku lutego zawarła umowę dotyczącą sporządzenia pozwu ze znaną warszawską kancelarią prawniczą mec. Jacka Duboisa. Nabór w całym kraju koordynuje Izbą Gospodarcza Gastronomii Polskiej (IGGP). Jak podkreśla Sławomir Grzyb, sekretarz generalny IGGP, gastronomia - skupiająca 76 tys. lokali w Polsce i zatrudniająca milion pracowników – straciła od początku pandemii grubo ponad połowę przychodów, wynoszących 37 mld zł rocznie. Rząd szacuje wsparcie udzielone branży na 2 mld zł.

W piśmie skierowanym wiosną do Rzecznika Praw Obywatelskich Dorota Rydygier zarzuciła rządowi m.in. naruszenie obowiązku wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej, pomimo zaistnienia ku temu konstytucyjnych przesłanek. Przypomina, że ogłoszenie stanu klęski żywiołowej może nastąpić w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia (art. 232 Konstytucji RP). Katastrofa naturalna to zdarzenie związane z działaniem sił natury, w szczególności wyładowania atmosferyczne, wstrząsy sejsmiczne, silne wiatry, intensywne opady atmosferyczne, długotrwałe występowanie ekstremalnych temperatur, osuwiska ziemi, pożary, susze, powodzie, zjawiska lodowe na rzekach i morzu oraz jeziorach i zbiornikach wodnych, masowe występowanie szkodników, chorób roślin lub zwierząt albo chorób zakaźnych ludzi albo też działanie innego żywiołu.

Mimo stanu globalnej pandemii (dawno ogłoszonego przez WHO) polski rząd nie wydał odpowiedniego rozporządzenia i nie ogłosił stanu klęski żywiołowej. Zamiast tego, w Polsce ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego, a następnie stan epidemii, natomiast prawną podstawą walki z pandemią stała się ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych, a w zakresie nieuregulowanym w/w ustawą - ustawa z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

Naruszenie obowiązku wprowadzenia w Polsce stanu klęski żywiołowej wywołało w konsekwencji wiele negatywnych skutków dla społeczeństwa, w tym osób działających w branży gastronomicznej – argumentuje reprezentujący krakowiankę adwokat. Chodzi także o nieuzasadnione wprowadzanie ograniczeń praw i wolności obywatelskich za pomocą rozporządzeń. Ogłoszenie stanu klęski żywiołowej zobligowałaby skarb państwa do pokrycia strat przedsiębiorców, ale rząd wolał rzucać firmom okruchy w postaci pożyczek, odroczeń ZUS czy dopłat do pracowników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto