Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojna o turystę i kopertę. Jak daleko posuną się właściciele meleksów?

Katarzyna Kobiela
Katarzyna Kobiela
Łukasz Żołądź
Niedawno, bo jeszcze w marcu, doszło do podpalenia czterech meleksów. Wojna pomiędzy meleksiarzami o miejsce postojowe trwa.

Prezydent Majchrowski: podwyżki były zaplanowane w budżecie miasta. Najbardziej ucierpią rodzice


Meleksy, czyli elektryczne autka to często zbawienie dla przyjezdnych, którzy w jak najkrótszym czasie i bez zbędnego wysiłku pragną poznać najbardziej charakterystyczne miejsca w mieście. Można wybrać opcję "tylko Stare Miasto" lub "tylko Kazimierz", albo zafundować sobie pełny pakiet wraz z Fabryką Schindlera i wchodzeniem w czasie wycieczki do wybranych obiektów na około 2 minuty.

- Turyści najczęściej wybierają wycieczki na Kazimierz, ale oczywiście różnie to bywa, wybierają trasę na 30 minut, 60 i rzadziej 90 - mówi Karol, który jeździ meleksem już od trzech lat.

Ile można zarobić prowadząc meleksa? Ile godzin dziennie zazwyczaj się jeździ? - Ja przeważnie krążyłam po mieście od 8 do 10 godzin, w wakacje zdarzało się do 12. Za meleksa turyści płacili od 120 do 300 zł, kierowca dostawał określony procent z tego - mówi Edyta, studentka geografii, która po dwóch latach porzuciła pracę, jako kierowca meleksa. - Najbardziej hojni są Anglicy i Skandynawowie, dają napiwki od 20 do 50 zł - dodaje Karol.

Wydaje się, że ciężkim zadaniem pracownika meleksów jest "wyłapanie" turystów. Po zauważeniu ich należy odpowiednio szybko do nich dotrzeć i skutecznie zachęcić do pojechania na wycieczkę. Od efektywności przecież zależy ilość kursów w ciągu dnia, a to bezpośrednio przekłada się na zarobki. Niektórzy spokojnie czekają w swoich pojazdach, a inni znów nawołują i namawiają, co często bywa męczące.

Po centrum Krakowa jeździ ponad 100 elektrycznych pojazdów. Często zajmują miejsca na chodnikach, blokują ruch pieszych. - Straż miejska tępi nas okropnie, daje mandaty. Nie rozumie, że to turystyka - dodaje Karol. Zbyt szybka jazda po zatłoczonym centrum wywołuje protesty przechodniów. Ale co zrobić, gdy młodzi klienci proszą o "crazy tour'?

W Krakowie konkurencja wśród meleksów jest bardzo duża, dziś działa ok. 80 takich firm. Niektóre małe przedsiębiorstwa mają tylko po dwa meleksy. Na rogu Rynku i ulicy Mikołajskiej, tuż obok kościoła Mariackiego czeka na chętnych kilkanaście "wózków". - To jest "koperta", tam rządzi układ kilkunastu osób. Reszta nie ma wstępu bez ich zgody, mają za wiele meleksów, zmieniają się co drugi dzień - wyjaśnia Karol.

Niedawno, bo jeszcze w marcu, doszło do podpalenia czterech meleksów. W ubiegłym roku, w lipcu, miało miejsce podobne zdarzenie. Konkurencja w tej branży jest wielka, każdy chce mieć miejsce na kopercie. Wojna pomiędzy meleksiarzami o miejsce postojowe przy placu Mariackim trwa.

Zobacz też:


Zobacz na MM:Wywiady | Serwis motoryzacyjny | Photo Day - plenery fotograficzne |
Blogi | Zdrowie i uroda | Konkursy MM | MoDO
| Inwestycje | Recenzje | Rowery
od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto