Wisła nie była tą samą drużyną, co rok temu, która demolowała rywali i mistrzostwo jej było już praktycznie przesądzone po rundzie jesiennej. W tym sezonie po 17 kolejkach mało kto wierzył, że "Biała Gwiazda" obroni mistrzowski tytuł. Obawy te były uzasadnione. Wisła zbyt dużo punktów gubiła, w porównaniu z największymi rywalami, co zakończyło się stratą trzech oczek do lidera z Poznania oraz czwartą lokata do początku rundy wiosennej. W tej Wisła grał już najrówniej ze wszystkich kandydatów do korony. Wygrana w derbach, remis z Lechem oraz zwycięstwo nad Legią naładowały baterie Wiśle, pozwalając jej dobiec do mety i cieszyć się z tytułu.
Na przełomie całego sezonu najboleśniejsza dla Wisły była porażka przed własną publicznością z Lechem Poznań (1:4). To jedyna drużyna, której w ciągu całego sezonu udało się wywieźć komplet punktów z Reymonta. Dobre występy na własnym boisku zaowocowały 40 punktami. To prawie dwa razy więcej niż w spotkaniach wyjazdowych, w których udało się uzyskać 24 punkty.
Mistrzowska korona to oczywiście zasługa całej drużyny, która stworzyła silny kolektyw: doświadczonych zawodników oraz młodych wilczków. Wiele sił, potu i serca na boisku zostawili Radosław Sobolewski, Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki. Cieszy postawa Patryka Małeckiego, który dobrymi występami stał się jednym z podstawowych graczy. Udany sezon miał także Rafał Boguski oraz Paweł Brożek(król strzelców). Obaj doznali w trakcie sezonu kontuzji, ale ich wkład w sukces zespołu nie sposób ocenić. W zimowym okienku transferowym Wisła straciła Clebera, nie pozyskała nikogo. Wtedy chyba najbardziej doceniono transfer Marcelo do Krakowa. Brazylijski obrońca nie tylko bardzo dobrze spisywał się w defensywie, ale i świetnie grał głową, strzelając bramki i utrudniając zdobycie ich rywalom.
Okazało się, że Wisła mimo iż ciągle więcej traci zawodników niż pozyskuje, ma najrówniejszą ławkę rezerwowych. Zmiennicy wiedzieli jaka ciąży na nich odpowiedzialność i ze swoich zadań wywiązywali się przynajmniej przyzwoicie.
Zdobycie kolejnego tytułu mistrza Polski, to kolejna szansa na grę w LM. Pierwsze słowa, jakie Maciej Skorża usłyszał od prezesa Cupiała tuż po gratulacjach brzmiały: - Trenerze, to teraz Liga Mistrzów. A powinno być "łatwiej", gdyż wiślacy aby dostać się do tych rozgrywek będą musieli przebrnąć przez trzy rundy, z czego w pierwszych dwóch będą rozstawieni, co oznacza, że grać będą z teoretycznie słabszymi rywalami.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?