Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Moje miasto. Kolejka przetrwania albo transmisja na żywo z basenów na Zakrzówku

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Wideo
od 16 lat
Władze Krakowa mocno reklamowały nowe miejskie baseny na Zakrzówku. W wolną, upalną niedzielę wybrałem się sprawdzić, czy to rzeczywiście Chorwacja pod Wawelem. Przekonałem się, że pięknie to wygląda, ale na baseny mogłem tylko popatrzeć. Tak jak setki, jak nie tysiące mieszkańców uświadomiłem sobie, że kąpiele tam są atrakcją dla wybranych, najwytrwalszych, a dla reszty jest długa kolejka, w której stoi się godzinami i ewentualnie odpoczynek w cieniu w krzakach, jeżeli jest ktoś, kto cię w kolejce zastąpi.

A miało być tak super. Na Zakrzówku otwarto baseny, jakich w Krakowie nie było. Ruszyły tam takie tłumy, że trzeba było ograniczyć liczbę osób przebywających na kąpielisku, bo za chwilę wszystko byłoby do remontu.

Ustalono, że wchodzi tysiąc osób. Każdy dostaje opaskę, a jak wychodzi oddaje ją i mogą wejść inni. Wejście wyznaczono tak, że toaleta znajduje się poza trenem kąpieliska. Na miejscu okazało się, że z opaską można więc wyjść do toalety. Nie wszyscy mieli jednak na myśli toaletę przy plaży, do tego pomyśleli, że można byłoby coś zjeść i tak ludzie z opaskami rozeszli się po mieście.

Wolnych opasek więc brakowało i w słońcu w kolejce trzeba było odstać trzy godziny. Robiło się nerwowo. Na Zakrzówek przybyły wzmożone siły Policji. Patrole ruszyły w teren. Można było się poczuć jak w filmie „Żandarm z Saint-Tropez”.

Od razu pojawiły się komentarze, że trzeba nie mieć wyobraźni, aby narażać zdrowie stojąc trzy godziny w słońcu. No tak, rzeczywiście, niepoważni są ci nasi mieszkańcy. Powinni wiedzieć, że jak otwarto nowe baseny, to będą tłumy i w upał trzeba zostać w domu a nie wybierać się nad wodę, tym bardziej, że urzędnicy zapewnili internetową transmisję na żywo z tego, co dzieje się na kąpielisku. Nic tylko siąść z rodziną przy niedzielnym obiedzie i oglądać jak szczęśliwcy z opaskami opalają się i pływają na Zakrzówku.

Relacje w internecie są po to, by przed wyjściem zobaczyć ile jest osób na kąpielisku. Tyle, że jak była trzygodzinna kolejka to na basenach tłumów nie było, bo duża część zapewne wyszła do toalety. W sieci powinna być więc transmisja na żywo, ale z kolejki. A zamiast opasek powinny działać kołowrotki zliczające liczbę osób i umieszczone tak, by nie trzeba było nimi przechodzić do toalety.

W kolejce stała matka z dwójką małych dzieci. Jechaliśmy na Zakrzówek tym samym tramwajem. Rozmawiali jak to zaraz ochłodzą się w basenach. Dzieci jeszcze bardziej były podekscytowane, kiedy zobaczyły wspaniałe kąpielisko. Matka, a takich matek było tam wiele, zapewne pomyślała, że to szaleństwo stać w tak długiej kolejce. Tylko jak dzieciom wytłumaczyć, że i tym razem znów trzeba będzie się ochłodzić pod prysznicem w domu.

Alkohol to największe zagrożenie nad wodą

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Moje miasto. Kolejka przetrwania albo transmisja na żywo z basenów na Zakrzówku - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto