Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krakowska aktorka i wykładowczyni Beata Fudalej oskarżona przez swych dawnych wychowanków o mobbing

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Beata Fudalej byłą do tej pory znana jako ceniona aktorka i pedagog. Teraz oskarża się ją mobbing wobec studentów w Krakowie i w Warszawie
Beata Fudalej byłą do tej pory znana jako ceniona aktorka i pedagog. Teraz oskarża się ją mobbing wobec studentów w Krakowie i w Warszawie Materiały prasowe
Krakowska aktorka i była wykładowczyni Akademii Sztuk Teatralnych - Beata Fudalej - została oskarżona przez swych byłych studentów o stosowanie wobec nich terroru psychicznego i fizycznego. Wiele wskazuje, że to jedynie wierzchołek problemu mobbingu w polskich uczelniach artystycznych.

FLESZ - AstraZeneca wraca do łask

Kilka dni temu absolwentka łódzkiej szkoły filmowej - Anna Paliga - napisała w mediach społecznościowych o tym, że podczas studiów była poddawana mobbingowi ze strony ówczesnego rektora szkoły – reżysera Mariusza Grzegorzka. „W trakcie prac nad dyplomem wielokrotnie, niemalże codziennie przez okres trwania prób wpadał w furię i nazywał mnie »pier…ą szmatą, kur...«". Na post szybko zareagował na Instagramie popularny aktor Dawid Ogrodnik, którego znamy z „Ostatniej rodziny” czy „Chce się żyć”.

„Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu! Mnie i moich kolegów tak traktowała pani Beata Fudalej! Znam ten strach i znam ten wstyd, znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości" – napisał. - „Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli, byłem jednym z nich! Reszta chciała przetrwać! Oddaję ten wstyd i ten strach swoim oprawcom! Wstydźcie się i bójcie” – dodał.

Wpis odnosił się do byłej wykładowczyni podwawelskiej Akademii Sztuk Teatralnych – Beaty Fudalej. Ta krakowska aktorka ukończyła tutejszą uczelnię w 1989 roku. Występowała m.in. w Starym Teatrze i Teatrze Bagatela, ale też w Teatrze Narodowym, Teatrze na Woli i w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Potem została wykładowczynią na Wydziale Aktorskim PWST w Krakowie, na Wydziale Aktorskim „filmówki” w Łodzi oraz w Warszawskiej Szkole Filmowej. W 2009 roku została doktor habilitowaną sztuk teatralnych. Jako aktorka, ma na swoim koncie ponad 50 ról filmowych i telewizyjnych. Spory rozgłos przyniósł jej występ w dramacie Krzysztofa Krauze i Joanny Kos-Krauze - „Plac Zbawiciela”. W 2017 r. została wyróżniona Złotym Krzyżem Zasługi za „zasługi w działalności na rzecz rozwoju kultury, za osiągnięcia artystyczne”. Prywatnie jest siostrą aktora Rafała Fudaleja, którego znamy z serialu „Na dobre i na złe”. Obecnie mieszka i pracuje w Warszawie.

Oskarżenia Ogrodnika potwierdziła inna aktorka – Alina Czyżewska. „Opowiadała mi cudowna osoba, wspaniała dziewczyna i aktorka, jakie na niej metody stosowała Beata Fudalej. To było znęcanie się fizyczne i psychiczne. W ankietach też było wiele o tym opowieści. Istnieje upiorne przekonanie, że aktora/aktorkę trzeba złamać, przełamać, »otworzyć« poprzez traumatyzowanie i inne bullshity. Dość tym bredniom, do cholery!” – napisała na Instagramie.

Swoje negatywne doświadczenia z Beatą Fudalej opowiedziała również Magdalena Róża Osińska z krakowskiego Teatru Im. J. Słowackiego. „Usłyszałam i wyniosłam zdania, które padły z ust Profesorki BF, uczącej w szkole w tym czasie, w którym byłam w niej studentką: „Kiedyś byłaś zdolna, ale już nic z tego nie zostało”; „Płacz, płacz. Lubię jak małe dziewczynki płaczą”; „Ty idiotko”. Podczas jednej z prób usłyszałam również bardzo pejoratywny komentarz, odnoszący się do mojej prywatnej sytuacji, o której BF wiedziała” – napisała na Facebooku.

W swoim kolejnym poście Ogrodnik wyjaśnił, że problem lobbingu na krakowskiej AST należy już do przeszłości. „Dorota Segda i Adam Nawojczyk, a wcześniej Krzysztof Globisz, przyczynili się do tego, że osoby używające przemocy fizycznej i psychicznej nie pracują w AST Kraków” – napisał na Instagramie. Zaznaczył przy tym, że jest „dumny i wdzięczny”, iż obecnie sam jest członkiem kadry pedagogicznej akademii. „Przemoc to problem wielu uczelni i wielu przemilczanych historii! Za strachem czai się siła, która pomimo trzęsących się dłoni i nóg nabiera konkretnego kształtu! Kształtu człowieka” – dodał jednak.

Na wpis Ogrodnika natychmiast zareagowała Dorota Segda – obecna rektor krakowskiej uczelni. „Ponieważ w doniesieniach medialnych i w wypowiedziach absolwentów AST (dawniej PWST) pojawiają się nazwiska byłych pedagogów naszej Uczelni, którzy dopuszczali się wobec studentów wstrętnych aktów przemocy, oświadczam, że wszyscy ci pedagodzy musieli już jakiś czas temu odejść z Akademii. Żadna z osób wymienianych z nazwiska w ostatnich dniach w kontekście aktów przemocy nie pracuje już w naszej Uczelni. Wprowadziliśmy zasady, których będziemy rygorystycznie przestrzegać – zostały sformułowane w Kodeksie etyki” – podkreśla w oświadczeniu.

Rektor zadeklarowała, że obecnie na stanowiska rzeczników ds. etyki, powoływane są na uczelni osoby cieszące się u studentów najwyższym zaufaniem, do tego organizowane są warsztaty antymobbingowe dla całej społeczności AST, a na maj zaplanowana została we Wrocławiu konferencja dedykowana temu tematowi - „Granice w teatrze”. „Proszę studentów o zaufanie. Proszę, żeby zawsze szybko reagowali, kiedy komuś dzieje się krzywda. Nie ma tolerancji dla przemocy w AST” – podsumowała.

- Jestem rektorem krakowskiej AST od czterech lat. Nie odpowiadam zatem za to, co działo się na tej uczelni wcześniej. Gwoli ścisłości pani Beata Fudalej odeszła jeszcze za poprzedniego rektora. Z powodów znanych - powiedziała nam Dorota Segda.

W poniedziałek na stronie internetowej krakowskiej AST pojawiło się oświadczenie władz Wydziału Reżyserii Dramatu. „Chcemy wyrazić gotowość do wysłuchania głosów wszystkich osób, które doświadczyły przemocy na naszym wydziale. Zapewniamy, że każde zgłoszenie zostanie przyjęte i rozpatrzone – czytamy w nim. „Od 2016 roku jesteśmy w trakcie przekształcania systemu nauczania na Wydziale Reżyserii Dramatu. Część zmian udało się już wprowadzić, ale ten proces potrwa wiele lat. Musimy wypracować nowe zasady współpracy z osobami studiującymi reżyserię i dramaturgię. Działania antyprzemocowe i antydyskryminacyjne są dla nas w tym momencie priorytetem” – napisała Iwona Kempa, dziekan WRD.

- Jestem rzecznikiem do spraw etyki od tego roku akademickiego. Kiedy pani Beata Fudalej była zwalniana, nie zasiadałam we władzach uczelni, a pewne rzeczy do szeregowych pedagogów nie docierają. Jak na razie nie miałam żadnych sygnałów dotyczących niewłaściwych zachowań ze strony kadry uczelni w stosunku do studentów. Na pewno, gdyby coś się takiego wydarzyło, natychmiast zaczęłabym reagować - powiedziała nam Ewa Kaim, rzecznik ds. etyki krakowskiej AST.

Szybko okazało się, że Beata Fudalej stosowała terror psychiczny nie tylko na uczelni w Krakowie, ale również w Warszawie. Napisała o tym jej była asystentka na stołecznej Akademii Teatralnej – Wiktoria Wolańska. „Byłam świadkiem ataków słownych i fizycznych na studentów. Dotyczyły nie tylko oceny wykonywanych zadań aktorskich, ale też wyglądu, orientacji seksualnej, czy nawet znaku zodiaku” – obwieściła. „No i powiem szczerze - czuję, że zawiodłam. Pozostałam bierna, nie reagowałam. Nieraz chciałam krzyknąć, odegrać się, wyjść z tych zajęć. Nie robiłam tego, bo się bałam i wierzyłam, że może chociaż dzięki temu, że zostanę w grupie, będę wsparciem dla osłabionych ze złości i upokorzenia studentów” - dodała.

Na ten wpis zareagowała sama Fudalej. „Wiktorio, chciałam Ci tylko napisać, że to podłość! Zostałaś wyrzucona po roku, bo kłamałaś i kombinowałaś. Żałuję, że wpuściłam Cię do mojego domu. To jedyny wpis jaki robię na ten temat. Reszta jest tak podła, że nie ma do tego linków”. To jedyny komentarz, jaki opublikowała aktorka w internecie.

O swoich doświadczeniach z Beatą Fudalej opowiedziała też Katarzyna Russ, była studentka Warszawskiej Szkoły Filmowej. "Podczas pracy nad moim fragmentem wiersza pani Beata weszła ze mną w scenę i udawała, że mnie nie słyszy. Był to mocny emocjonalnie fragment, więc uznałam, że muszę zareagować i dotknęłam jej rękawa by powiedzieć jej go prosto w oczy. Ona odwróciła się i powiedziała: 'Nie będziesz mnie gówniaro pie...ona dotykać. Odwróć mnie emocjami, a nie gestami' i uderzyła mnie z główki, po czym powiedziała: 'A teraz zap...laj dookoła sali' - napisała na Facebooku.

Próbowaliśmy się skontaktować z Beatą Fudalej poprzez jej agencję aktorską - KLK. Niestety: usłyszeliśmy, że aktorka postanowiła w żaden sposób na razie nie komentować zaistniałej sytuacji. Być może w przyszłości opublikuje oficjalne oświadczenie.

Z kolei do procesu zwanego „fuksowaniem” odniósł się Bartosz Bielenia – gwiazda filmu „Boże Ciało”, a niegdyś student krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych. „Fuksówka” to rytuał inicjacyjny w szkołach aktorskich, który polega na tym, że studenci starszych roczników zmuszają tych pierwszorocznych do wykonywania absurdalnych zadań. W zeszłym roku rektor Segda zakazała „fuksówki” na krakowskiej uczelni. Bartosz Bielenia przyznał się jednak we wpisie na Facebooku, że jako starszy student uczestniczył w tych rytuałach.

„Jestem sprawcą przemocy. Brałem udział w wielu fuksówkach. Jako „car”, a następnie jako mniej lub bardziej bierny świadek, bądź gość „kwarców”. Jestem bardziej niż pewien, że w ciągu tych kilku lat skrzywdziłem ludzi, którzy dopiero co stawiali kroki w tym zawodzie. Nieświadomość i wiara w swoje dobre intencje w żaden sposób nie usprawiedliwia wywartego wpływu na uczucia, jak i późniejszą percepcję wykonywanego zawodu" - napisał. „Przepraszam. Przepraszam wszystkich którzy poczuli się dotknięci przez moje działania. Z całego serca” - podkreśla aktor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Krakowska aktorka i wykładowczyni Beata Fudalej oskarżona przez swych dawnych wychowanków o mobbing - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto