MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Afera wokół przenosin uchodźców z Hutnika do Plazy. Czy urzędnicy potraktowali ich bez szacunku?

Mazurek
Tak wyglądał punkt dla uchodźców w hali Hutnika Kraków
Tak wyglądał punkt dla uchodźców w hali Hutnika Kraków Joanna Urbaniec / Polska Press
W Krakowie zlikwidowano noclegownię dla uchodźców w hali Hutnika przy ul. Ptaszyckiego. Pracujący tam wolontariusze oskarżają urzędników miejskich o nieprzyjemny i pozbawiony szacunku dla wojennych uciekinerów sposób relokacji ich do punktu działającego w dawnej galerii Plaza. Miasto odpiera zarzuty, wskazując, że punkt w Hutniku nie był prowadzony przez MOPS, a wolontariusze zwyczajnie kłamią.

Członkowie oddolnej inicjatywy „Akcja Ratunkowa dla Krakowa” w noc z piątku na sobotę opublikowali w mediach społecznościowych uderzający w miejskich urzędników list. Jego autorem jest wolontariusz pracujący w zlikwidowanym punkcie. Działacze „Akcji Ratunkowej dla Krakowa” twierdzą, że nie podają jego danych - tak samo jak imion i nazwisk innych osób, które były wymienione w liście - ze względu na dobro tych osób.

List w sprawie relokacji uchodźców z Hutnika

Opisano w nim okoliczności likwidacji punktu dla uchodźców w Hutniku.

- Podstawione zostały autokary MPK. W charakterze koordynatora towarzyszyła im osoba z Centrum Zarządzania Kryzysowego, która w sposób nieprzyjemny i opryskliwy oświadczyła, że uchodźcy mają niezwłocznie zostać przetransportowani do ośrodka zlokalizowanego w dawnej Galerii Kraków Plaza. Według nas już sam sposób przewiezienia uchodźców naraził ich na szkody fizyczne i psychiczne. Dostali kilka godzin na spakowanie się, przy czym części osób nie było wtedy w ośrodku. Wzbudziło to poczucie paniki, towarzyszące rozpaczliwym próbom ściągnięcia nieobecnych. Nim zostali wpuszczeni do autokarów musieli czekać około 40 minut na zewnątrz budynku w niskiej temperaturze w celu weryfikacji ich danych. (...) Koordynator z CZK nie wyraził zgody, żeby procedura odbywała się wewnątrz budynku lub autokarów. Uchodźcom nie udzielono informacji o celu transportu, nie pozwolono nawet by wolontariusze i tłumacze, których uchodźcy już znali i z którymi czuli się bezpiecznie, im towarzyszyli - pisze autor listu.

Dodaje też, że uchodźcy zakwaterowani w Plazie nie mogą swobodnie opuszczać ośrodka, nie zostali do nich również wpuszczeni wolontariusze, którzy przyjechali tam z prowiantem.

- Jednej z wolontariuszek udało się nawiązać kontakt ze swoją byłą podopieczną, od której dowiedziała się, że warunki sanitarne panujące w obiekcie nie są wystarczające oraz że brakuje jedzenia - dodano.

Miasto odpiera zarzuty

Na odpowiedź miasta nie trzeba było długo czekać. Rzeczniczka prezydenta Jacka Majchrowskiego, Monika Chylaszek, wystosowała oświadczenie, w którym podkreśla, że punkt w Hutniku nie był prowadzony przez MOPS ani inną miejską jednostkę, a noclegownia została zlikwidowana na prośbę władz klubu.

- Jest wierutnym kłamstwem, że uchodźcy przebywający w obiekcie dawnej Plazy nie mogą wychodzić na zewnątrz. Załatwiają sprawy urzędowe, wychodzą na spacery z dziećmi. Są ludźmi wolnymi! (...) Prawdą jest natomiast, że osoby postronne nie mają wstępu na teren punktu dla uchodźców. Tym ludziom należy się odrobina spokoju, bezpieczeństwa i prywatności. To nie jest miejsce do zwiedzania - pisze Monika Chylaszek.

Rzeczniczka zarzuca też działaczom „Akcji Ratunkowej dla Krakowa”, że tym oświadczeniem uprawiają politykę: - I na koniec: trzeba mieć w sobie bardzo dużo złej woli, żeby upubliczniać anonimowe, szkalujące miasto oświadczenia, nie zadając sobie najmniejszego trudu, by zweryfikować ich prawdziwość. To nie jest czas na uprawianie własnej polityki - emocjonalnie kończy komunikat.

Komentarze komentującego

Sprawę na swoim facebooku intensywnie komentował też - słynący z intensywnego komentowania spraw - prezydencki radny, Łukasz Wantuch. W sobotę zamieścił zdjęcia i film z Plazy. Napisał: "W Plazie można swobodnie wchodzić i wychodzić w ciągu dnia, jeżeli ktoś jest uchodźcą. Widać to wyraźnie na filmie. Osoby z zewnątrz mają ograniczony dostęp, co jest zrozumiałe. Między 22 a 6 rano jest ograniczenie, co też jest zrozumiałe".

Swój tekst zakończył zdaniem: "Znowu, po raz kolejny, robi się politykę wtedy, kiedy ona powinna być pochowana po kątach".

Za to już w niedzielny poranek był umówiony na śniadanie w Plazie z chorwackimi dziennikarzami. Z tego również zamieścił obszerną relację. - Zjadłem też to samo, co uchodźcy, żeby nie być gołosłownym (na zdjęciu). Wczoraj były pancaki z ananasem i brzoskwiniami. Powiem szczerze, ja jadam gorsze śniadania w domu - skwitował.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto