Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karolek zrobił pięć kroków. Teraz walczy o następne, a wraz z nim jego rodzice

Marta Paluch
Musi ćwiczyć, a turnus rehabilitacyjny kosztuje 8 tysięcy. Rodzina zbiera pieniądze

Miał nie oddychać, a odłączyli go od respiratora. Miał nie siadać, a już stoi na własnych nogach. Miał nie żyć, a bawi się, chodzi do szkoły i walczy. Bo Karol Kasprzyk, który od niemowlęcia ma zespół wad wrodzonych, to mały wojownik. Jego rodzice walczą równie mocno, jak on. Zbierają na turnus rehabilitacyjny dla syna. Po dotychczasowych ćwiczeniach tą metodą ten 10-latek postawił swoje pierwsze w życiu kroki.

Kroków było pięć - zupełnie samodzielnych. Mama Karola wstrzymała oddech, gdy to zobaczyła. - Chcielibyśmy, żeby teraz postawił następne - marzy Anna Kasprzyk. A chłopiec jeździ wte i wewte swoim wielkim zabawkowym samochodem po niewielkim mieszkaniu w Nowej Hucie. Zawsze to lepsze niż wózek inwalidzki, na którym porusza się zazwyczaj. Poza tym chłopiec uwielbia wszystko, co się rusza: auta, tramwaje.

Na rehabilitację do Wrocławia, gdzie stosuje się specjalną metodę ucisków (tzw. terapia Masgutowej), rodzice wożą go raz na miesiąc. Turnus letni, wakacyjny, kosztuje 8 tysięcy zł i trwa dwa tygodnie. No to ustawili się w kolejce, zbierają pieniądze i czekają. - Krok za kroczkiem, idziemy do przodu - mówią.

Już przed porodem wiedzieli, że dziecko będzie ciężko chore. Chodzili po wszystkich zakonach w Krakowie, prosili siostry, żeby się modliły. Poskutkowało („Bez Boga byśmy nie dali rady”). Karolek się urodził, ale miał tzw. wrodzoną przepuklinę przeponową: żołądek, jelita i śledziona znajdowały się w klatce piersiowej zamiast w brzuchu i uciskały płuca. Po operacji (Karol miał 13 dni) zostały „przepchnięte” na właściwe miejsce.

Niemowlak był podłączony najpierw do oscylatora (jego małe ciałko drżało od tej wielkiej maszyny), potem do respiratora - i leżał w szpitalu półtora roku. Potem anestezjolog Danuta Heród ze szpitala w Prokocimiu pozwoliła im go odłączyć (miał wtedy dwa lata i trzy miesiące). Odważna decyzja, do dziś ją podziwiają.

Gdy Karolek miał kilka lat, nie słyszał, więc gdy miał cztery lata, wszczepili mu implant ślimakowy - i słyszy nieco lepiej. Rehabilitowali go - i zaczął siadać. Potem sam stanął. Teraz chodzi, gdy go trzymają za ręce.Chcą walczyć, by chodził sam, podobnie jak o to, by Karol w jakiś sposób się z nimi porozumiewał. -Mówić nie będzie, ale chcemy go nauczyć jakiegoś systemu znaków. Marzę o tym, żeby np. kiedy płacze, pokazał mi, dlaczego - podkreśla Anna Kasprzyk.

A miałby o czym mówić. Wciąż ma zbyt wąską tchawicę (lekarze się dziwią, że się nie dusi), pije przez rurkę wystającą z brzuszka (ma tzw. gastrostomię), aż dziw, że może w miarę normalnie jeść (choć gdy był młodszy, był karmiony przez sondę). - Lekarze, którzy najpierw oglądają jego kartę zdrowia, pytają: czy to naprawdę TEN chłopiec? Tak, ten.

Karol ma dwie siostry: Aniela, blondyneczka, ma dwa lata, Zosia, rezolutna, w warkoczykach, sześć. I choć to Karol jest starszy, Zosia na swój sposób się nim opiekuje. - Nie chcemy jej obarczać , bo to przecież małe dziecko. Ale sama chce pomagać - mówią rodzice.

Teraz mają tylko nadzieję, że Karol będzie się rozwijał tak, jak do tej pory. I że letni turnus sprawi, że wezmą Karolka na samodzielny spacer.

Karolka możecie wesprzeć wpłacając pieniędze na konto: Łącki Bank Spółdzielczy 26 8805 0009 0018 7596 2000 0080 z dopiskiem: Karol Kasprzyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto