Od 23 do 27 czerwca, pod Wawelem stało średniowieczne miasteczko, gdzie ok 100 rzemieślników rozłożyło swoje namioty. Jak za dawnych lat, do Krakowa ściągnęli wędrowni komedianci, kuglarze, trubadurzy, facimierze, kupcy i karczmarze. Gości witał gospodarz miasta otoczony orszakiem paziów i dam, a zakonnicy z Tyńca przypłynęli na flisackich łodziach z piwem i miodem.
Przez 5 dni jarmarku można było odwiedzić kramy z jadłem, gdzie podawano tradycyjne słowiańskie potrawy, kupić ręcznie robioną biżuterię, elementy dawnych, zabawki, a nawet broń, czy sprzęty codziennego użytku, jak igły robione z kości.
Najwięcej radości z tej atrakcji miały dzieci - Jesteśmy tu zupełnie przypadkiem – przyznał Grzegorz Kiecki, którego syn zaciekle walczył drewnianym mieczem z innym chłopcem – Wybraliśmy się na spacer, bo jest piękna pogoda i teraz widzę, że na obiad do domu nie dojdziemy.
W namiocie niedaleko pola bitwy cyrulicy pokazywali swoje leki: robaki, larwy i zioła, w sam raz na opatrzenie ran po pojedynku. Z niezwykłą dokładnością opowiadali o puszczaniu krwi, właściwościach i niebezpieczeństwie tego zabiegu.
Na starszych rycerzy czekały prawdziwe, solidne, ciężkie zbroje z napierśnikami i starannie wykończonymi rękawicami. Tak wykonane atrybuty rycerskie przyciągały jednak większą uwagę kobiet. – Ach, gdyby przyjechał teraz po mnie taki rycerz na białym rumaku i porwał mnie na kolację – żartowała Ala Rataj, studentka AWF.
Najbardziej oblegane były stoiska z kwiatami, gałązkami i innymi detalami potrzebnymi do plecenia wianka. Pod Wawelem zaroiło się od dziewczyn w zielonych, kwiecistych nakryciach głowy. Rywalizowały ze sobą o to, której jest najpiękniejszy, której największy, której dłużej będzie świeży. – Przyszłam za późno i zostały mi resztki, same ochłapy, bez kolorowych kwiatków – narzekała Kasia Niemirska, której wianek był zrobiony tylko do połowy.
Według pradawnej tradycji, wianek pleść mogą tylko panny i do tego, tylko dziewice. Właścicielka najpiękniejszego, najbardziej okazałego mogła liczyć na największe powodzenie wśród kawalerów. Punktem kulminacyjnym plecenia wianków, było puszczenie ich z nurtem rzeki. Ta, której będzie płynął jako pierwszy spośród wszystkich rzuconych, wyjdzie za mąż najwcześniej. Dziś ta tradycja jest już tylko formą zabawy i okazją do przypomnienia tradycji.
Dla najmłodszych przygotowano gry i zabawy. Oprócz żonglerki, chodzenia na szczudłach, tańców słowiańskich i plecenia krajki, zorganizowano specjalne ścieżki edukacyjne. Dziewczynki uczyły się ukłonu dworskiego, tkania, pieczenia podpłomyków, pisania gęsim piórem, haftowania, a chłopcy szkolili się w fechtunku i strzelaniu z łuku.
Na scenie prezentowano tańce dworskie, a wieczorami grały zespoły Hoboud, Percival i Jacek Kowalski z Klubem św. Ludwika.
Pięciodniowy Jarmark Świętojański zastąpił w tym roku koncerty, planowane w ramach Wianków 2010. Jak wyjaśniała na początku czerwca Magdalena Sroka, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego - Z analizy dokonanej przez służby odpowiedzialne za utrzymanie Bulwarów Wiślanych wynika, że ustawienie konstrukcji scenicznej na terenie Bulwaru Poleskiego i dopuszczenie do organizacji imprezy masowej na terenie Bulwaru Czerwieńskiego jest niemożliwe i bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu zarówno bulwarów, jak i uczestników wydarzenia.
Jarmark Świętojański doskonale wpisał się w tradycję Wianków, a sami organizatorzy przyznają - Chcielibyśmy, żeby w przyszłości te dwa wydarzenia były organizowane wspólnie.
W czerwcu w Krakowie: Krakowski Festiwal Filmowy | Selector Festival | Art Boom Festival | Noc Teatrów | Wianki 2010 | Festiwal Kultury Żydowskiej |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?