Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hutnik - Chojniczanka. Krakowianie po raz pierwszy w tym sezonie II ligi pokonani na własnym boisku

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Mecz Hutnik Kraków - Chojniczanka zakończony porażką gospodarzy 0:2
Mecz Hutnik Kraków - Chojniczanka zakończony porażką gospodarzy 0:2 Joanna Urbaniec / Polska Press
Mecz Hutnik - Chojniczanka, rozegrany w sobotę 30 września na Suchych Stawach, zakończył się porażką krakowian 0:2, pierwszą na własnym stadionie w tym sezonie II ligi piłkarskiej. Za tydzień w 12. kolejce hutnicy podejmą Sandecję Nowy Sącz.

Hutnik - Chojniczanka 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Szczepanek 46, 0:2 Szumilas 85.
Hutnik: Kaczorowski - K. Głogowski, Wenger, Kubowicz (79 Świątek), Marcinkowski - Kieliś, Zawadzki (79 Lelek), Budziński, Jania (64. M. Głogowski) - Rakels, Wróbel.
Chojniczanka: Primel - Raburski, Boczek, Edmundsson, Szczytniewski - Kozina (64 Kolesar), Nowacki, Szumilas, Szczepanek (64 Mikołajczak), Banach (46 Prałat) - Giel (90 Borysiuk).
Sędziował: Piotr Szypuła (Bielsko-Biała), Żółte kartki: Zawadzki, Wenger, Kubowicz, M. Głogowski, Wróbel, Lelek - Szczytniewski, Giel, Kolesar. Widzów: 400.

Piłkarze Hutnika wyciągnęli wnioski z ostatniej, wysokiej porażki w Kaliszu (0:3), kiedy to już w czterech pierwszych minutach stracili dwa gole. Zaczęli bardzo skoncentrowani, na wszelki wypadek trzymając rywali z dala od własnego pola karnego. I to pomimo tego, że w drugiej linii zabrakło pauzującego za kartki bardzo dobrze spisującego się ostatnio defensywnego pomocnika Miłosza Drąga.

Odnosiło się wrażenie, że Hutnik u siebie i na wyjeździe to dwie różne drużyny. Na Suchych Stawach drużyna Bartłomieja Bobli do soboty jeszcze nie przegrała i po miejscowych piłkarzach było widać mocne postanowienie podtrzymania tej serii.

Świadczyła o tym całkiem przyzwoita statystyka strzałów w wykonaniu Denissa Rakelsa, Patryka Kielisia i Marcina Wróbla. Z tej trójki jednak tylko temu ostatniemu udało się trafić w światło bramki. Działo się to po kwadransie gry, gdy Filip Jania zagrał mu prostopadła piłkę w pole karne, a napastnik Hutnika zwiódł obrońcę. Damian Primel wykazał się refleksem i odbił futbolówkę ręką na rzut rożny. Po dośrodkowaniu strzelał Dawid Kubowicz, znów wysoko ponad bramkę, co stało się znakiem firmowym gospodarzy przed przerwą.

Goście nie mogli się pochwalić nawet tym. Tomasz Mikołajczak, czołowy piłkarz drużyny z Chojnic, który strzelił w tym sezonie już 7 goli, zaczął mecz na ławce rezerwowych, a pozyskany na początku września napastnik z Brazylii Firmino, który kilka dni wcześniej zdobył bramkę w pucharowym meczu z Resovią (2:3), w ogóle do Krakowa nie przyjechał. Osamotniony w ataku gości Piotr Giel przez całą pierwszą połowę tylko kilka razy dotknął piłki, z reguły bardzo daleko od bramki Wiktora Kaczorowskiego.

Ale oto minęła zaledwie minuta po wyjściu piłkarzy na drugą połowę i wszystko to, co napisaliśmy powyżej, stało się nieaktualne. Krakowianie stracili czujność, za którą można ich było chwalić przed przerwą, pozwalając Błażejowi Szczepankowi na oddanie ostrego strzału z pola karnego, po którym ich "bezrobotny" bramkarz stał się nagle bardzo zapracowany. 1:0 dla Chojniczanki i żarty się skończyły.

Hutnicy ruszyli i w dogodnej pozycji do strzału znalazł się Rakels. W obronie, której ważnym ogniwem był reprezentant Wysp Owczych Andrias Edmundsson, nie było jednak paniki; chojniczanie, którzy w ciągu tygodnia poprzedzającego mecz w Krakowie strzelili siedem goli (rozbijając Radunię 5:1 i dwoma bramkami zmuszając I-ligową Resovię do dogrywki w PP), najwyraźniej poczuli się panami sytuacji. Sporadyczne, przeprowadzane małymi siłami, ale groźne kontrataki na tyle angażowały gospodarzy, że ci nie mogli w pełni poświęcić się ofensywie. Po kolejnym kwadransie Kaczorowski znów musiał się wykazać, tym razem skutecznie.

Kibice Hutnika, jak zwykle w kryzysowych momentach, zaczęli się domagać obecności na boisku Krzysztofa Świątka, ale póki co znalazł się na nim Michał Głogowski. Ten kreatywny pomocnik musiał jednak zaraz po wejściu zaangażować się w przerwanie groźnie zapowiadającej się akcji, za co został ukarany żółtą kartką.

Kibice zostali wysłuchani na 11 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, gdy trener Bobla postawił wszystko na jedną kartę. Obok Świątka pojawił się bowiem także - w miejsce obrońcy Dawida Kubowicza - napastnik Krystian Lelek. Efekt? Znów tylko żółta kartka rezerwowego tuż po wejściu na boisko. A chwilę później Chojniczanka oddała trzeci celny strzał i zdobyła drugą bramkę. Wojciech Szumilas przymierzył z 20 metrów i piłka poszybowała do siatki poza zasięgiem rękawic Kaczorowskiego.

Ultraofensywne ustawienie gospodarzy w końcówce spotkania zdało się na nic, przegrali pierwszy mecz na własnym stadionie w tym sezonie, w dwóch ostatnich meczach II ligi tracąc pięć goli i nie strzelając żadnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hutnik - Chojniczanka. Krakowianie po raz pierwszy w tym sezonie II ligi pokonani na własnym boisku - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto