Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy miasto pozoruje działania na rzecz parkingów podziemnych?

laku82
laku82
Działania miasta w sprawie parkingów podziemnych wydają się być tylko pozorowane.

Felieton Dziennikarza Obywatelskiego


Parkingi podziemne są pilnie potrzebne naszemu miastu. Gorąco popieram ich budowę, bo tylko one są gwarantem uwolnienia przestrzeni miasta od zaparkowanych samochodów. Lokalizacja parkingów powinna być jednak przemyślana, trzeba je realizować jedynie na terenach z dobrym połączeniem drogowym, a więc przy drogach 2 pasmowych. Oznacza to lokalizację parkingów szczególnie w okolicy drugiej obwodnicy. Inne lokalizacje spowodują gigantyczny ruch dojazdowy po wąskich, nieprzystosowanych do tego drogach. Szczególnie obawiam się o proponowane lokalizacje położone tuż przy ważnych magistralach tramwajowych, taki parking może zablokować i tak już powolną komunikację zbiorową w wielu rejonach.

Realia

Większość mieszkańców Krakowa jednak nie do końca rozumie z czym wiąże się utworzenie parkingów podziemnych, a warto zauważyć, że podziemne parkingi będą płatne, a ich powstanie wiąże się z ograniczeniem parkowania na powierzchni.
Tak więc po części kierowcy będą zmuszeni do parkowania pod ziemią, a nowych miejsc parkingowych nie przybędzie aż tak dużo, jak by się to mogło wydawać.
Największym obecnie problem do rozwiązania jest kwestia zachęcenia inwestorów do budowy parkingów w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. W uproszczeniu polega to na tym, że miasto daje działkę, a inwestor buduje na niej parking w zamian za prawo korzystania z działki i parkingu przez określony czas - standardowo powyżej 30 lat.

Problem w tym, że potencjalni inwestorzy boją się bankructwa, bowiem w obecnej sytuacji po wybudowaniu parkingu obciążeni są kredytem i pensjami pracowników, natomiast nie mają żadnych perspektyw przyzwoitych przychodów. Inwestorzy obawiają się głównie tego, że po otwarciu parkingu po prostu nikt u nich nie zaparkuje w sytuacji, gdy wokół parkingu będzie się dało zaparkować za darmo, a wokoło nie zmniejszona zostanie liczba naziemnych miejsc parkingowych. Inwestorom więc nie spieszno do nowych inwestycji, a z drugiej strony miasto nie chce się narazić kierowcom wprowadzając jakieś ograniczenia w parkowaniu, czy poszerzając strefę płatnego parkowania. Mamy więc zaklęte koło niemocy, które skończy się tym, że o parkingach będzie się u nas ciągle tylko mówiło, natomiast żadne nie powstaną.

Istnieje też znacznie gorszy wariant - jakieś parkingi powstaną, ale znacznie poniżej potrzeb. Oto przy al. Focha początkowo miał powstać parking na 760 miejsc, potem zmieniono wymagania na 350 aut, a teraz przyjęto, że mogłoby to być nawet 150 miejsc. Identycznie sytuacja wygląda przy innych przetargach - zamiast dużych parkingów inwestorzy chcą zbudować "klitki", bo tylko to ma szansę być rentowne. Problem w tym, że "klitki" nie spełniają potrzeb drugiego co do wielkości miasta w Polsce, a już na pewno nie oczyszczą ulic i nie uczynią z nich atrakcyjnych przestrzeni publicznych. Nawet jeśli za kilka lat jednak władze zrozumieją swój błąd to będzie za późno na jakiekolwiek zmiany, ponieważ wszystkie działki nadające się pod parkingi zostaną rozdysponowane na przynajmniej 30 lat. Nie muszę mówić jak taka sytuacja odbije się na rozwoju Krakowa, który podobno ma ambicje metropolitarne.

Rozwiązanie

Tymczasem rozwiązanie jest dosyć proste. Miasto powinno razem z działką oferować inwestorom pakiet określonych ulic wokół potencjalnego parkingu, gdzie zakaże parkowania na powierzchni, oraz kolejne tereny gdzie wprowadzi opłaty za parkowanie. W ten sposób nowy parking stałby się rentowny i szybko znaleźliby się inwestorzy potrzebni do jego wybudowania. Oczywiście złamanie tego porozumienia musiałoby się wiązać z sowitymi karami nałożonymi na miasto, tak by inwestorzy nie bali się zmiany zdania ze strony miasta. Ktoś powie, że to handel klientami, ale ja powiem, że obecna sytuacja to dumping w czystej postaci i nikt w tych warunkach nie zainwestuje w parking. Można zaklinać rzeczywistość, jednak praw rynku się nie oszuka. Jeśli nie znajdą się inwestorzy, to chociażby włodarze miasta stawali na głowie to parkingi nie powstaną.

Czemu miasto samemu nie wybuduje parkingów?

Oczywiście ktoś może zaproponować, że to przecież miasto powinno wybudować takie parkingi. Czy byłoby to jednak uczciwe w sytuacji, gdy w mieście brakuje żłobków i przedszkoli, a zapewnienie miejsc parkingowych nie jest zadaniem własnym gminy.
Nawet gdyby miasto parkingi wybudowało to i tak musiałyby być one płatne. Przecież sytuacja w której nowe inwestycje w komunikację zbiorową są spłacane przez mieszkańców biletami, a inwestycja w parkingi podziemne nie miałaby jakiejkolwiek stopy zwrotu jest skrajnie niesprawiedliwa. Jednak by miejskie parkingi były rentowne miasto musiałoby wprowadzić zakaz parkowania na kilku najbliższych ulicach, a w szerszym obszarze strefę płatnego parkowania. W ten sposób zataczamy koło – ekonomii jednak nie oszukamy.

Pozorowane działania

Uważam, że ze strony władz miasta mamy do czynienia z działaniami pozorowanymi. Miasto oficjalnie chce parkingów podziemnych, ale jednocześnie robi wszystko by nie naruszyć fałszywie pojętego interesu kierowców. Wynikiem tego jest swoisty klincz, ponieważ żaden inwestor nie może sobie pozwolić na działalność charytatywną, a żaden polityk nie chce słyszeć o jakimś zakazie parkowania wokół przyszłego parkingu, czy o kolejnej strefie płatnego parkowania. Kolejni politycy prześcigają się w populistycznych obietnicach dotyczących sytuacji parkingowej Krakowa. Przoduje im Łukasz Osmenda, przewodniczący Komisji Infrastruktury RM, który w komentarzu dotyczącym akcji Stowarzyszenia Przestrzeń Ludzie Miasto "Więcej strefy płatnego parkowania" https://www.facebook.com/group.php?gid=133438330026375 stwierdził: "Jedynym rozsądnym rozwiązaniem nie jest rozszerzanie strefy, a tworzenie nowych miejsc parkingowych. Skoro jest ich za mało, to sygnał, że trzeba budować parkingi. Musimy się przyzwyczaić do tego, że nie da się już tak zrobić, aby każdy mieszkaniec centrum miał pewne wolne miejsce postojowe pod swoim domem."
Spójrzmy jednak realistycznie na komentarz Pana Radnego. Czy możemy twierdzić, że w Krakowie jest obecnie zapotrzebowanie na płatne parkingi podziemne na terenach, gdzie nie obowiązuje strefa płatnego parkowania, jeśli nawet małe naziemne płatne parkingi świecą pustkami. Skoro nie ma popytu na płatne parkingi na 50 miejsc, to i parking na 700 aut tym bardziej będzie pusty. Tak więc od strony czysto rynkowej obecnie nie ma w Krakowie żadnego popytu na parkingi podziemne, mimo że teoretycznie wszyscy deklarują chęć korzystania z nich. Z drugiej strony sami sobie odpowiedzmy na pytanie, czy jest szansa by powstały jakieś darmowe parkingi podziemne np. na Kazimierzu, czy w okolicach Dworca Głównego i Opery?
Jednak to nie do populistycznych polityków mam największe pretensje, lecz do społeczeństwa beznamiętnie wierzącego w nawet najbardziej nierealną bajkę o darmowych parkingach. To samo społeczeństwo ma tak nieprzystające do rynkowej rzeczywistości żądania i roszczenia w kwestii parkingów. Jak to się dzieje, że dorośli ludzie wierzą w parkingowego świętego Mikołaja? Czas porzucić marzenia i realnie zmierzyć się z problemem, inaczej jeszcze przez długie lata będziemy kontynuować debatę o braku wymarzonych parkingów podziemnych. Miasto musi zrobić coś by zachęcić inwestorów, a może się to stać jednie kosztem darmowego parkowania w okolicy przyszłych parkingów. Czy jesteśmy na to gotowi?

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy miasto pozoruje działania na rzecz parkingów podziemnych? - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto