Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biegiem na zielonym

obserwator51
obserwator51
Sygnalizacja na niektórych przejściach dla pieszych woła o pomstę do nieba. To światła dla sprinterów, bo trzeba być niezłym biegaczem, by zdążyć zielonym.

Ktoś jednak zadbał o wygodę dla "spóźnialskich". Pomiędzy dwoma pasami ruchu ustawił na osiedlu fotel dla tych, którzy nie zdążą przejść na drugą stronę przy zielonym świetle. Pomysł godny rozpowszechnienia, na wszystkich krakowskich skrzyżowaniach.

To jednak tylko żart

Trzeba jednak pomyśleć o solidnym przymocowaniu fotela do podłoża, bo jak to w Polsce bywa, rzecz pozostawiona bez opieki, nie ma prawa bytu przez długi okres czasu. Polska to taki kraj, że jak się coś podrzuci do góry, to na ziemię nie spada. Nie ma prawa! Dlatego też na drugi dzień, przydatny fotel zniknął ze skrzyżowania.

Ostatnio miałem okazję przekonać się, jak działa "wspaniały" system sygnalizacji świetlnej, u zbiegu ulic Witosa, Herberta i Turowicza. Włączone zielone światło jest tak krótko, że zatrzymuje pieszego pomiędzy ruchliwymi jezdniami. Przechodnie zostają złapani w niebezpieczną pułapkę. Stojąc na wąskiej wysepce pomiędzy ruchliwymi pasami ruchu w wielkim hałasie, kurzu i smrodzie spalin, oczekują na ponowne włączenie się zielonego światła. Dlaczego zmotoryzowani mają większy przydział czasowy na zielone światło, nie wiem.

To nie jedyne miejsce

Tak jest w wielu punktach miasta. Uważam, że pieszy, który porusza się wolniej, powinien mieć więcej przydzielonego czasu na przejście. Trzeba uwzględnić dobro matki z dzieckiem w wózku, osoby niepełnosprawnej i starszej, które mają problem z poruszaniem. Dobrze by było, aby ktoś wreszcie zainteresował się bezpieczeństwem pieszych w mieście. Na razie królują właściciele czterech kółek, którzy nie baczą przy skręcie na skrzyżowaniu na to, że przechodnie mają w tym czasie zielone dla siebie. Najwyższy czas przywołać do porządku tak zmotoryzowanych, jak i pieszych, którzy łamią przepisy i przechodzą na czerwonym świetle.

Pieszy wrogiem czerwonego

Codzienie spotykam się z przypadkami łamania przepisów i obserwuję, jak niektórzy piesi mają za nic obowiązek zatrzymania się. Przechodząc na czerwonym, stwarzają zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i sugerują czekającym cierpliwie na zielone, że można już przechodzić. Obserwowałem ostatnio skrzyżowanie Witosa, Halszki i Beskidzkiej na Kurdwanowie. Na czerwonym przechodzi młoda osoba, a starsza pani, która być może już niedowidzi i nie jest tak sprawna ruchowo, widząc, że ktoś ruszył, też wchodzi na pasy, gdy jest jeszcze czerwone. Kierowcy też nie są lepsi. Mając skręt w prawo, wymuszają na pieszych zatrzymanie, a nawet potrącenie na pasach, co bardzo często ma miejsce na moim osiedlu.


SPOŁECZNOŚĆDZIELNICEKULTURASPORT
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto