MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Iwan: ostatnie występy Wisły to nie wpadki. To cykl

Rozmawiał Rafał Romaniuk
- Przykre, że nasza piłka upadła tak nisko. Ale do pukania w dno od spodu jeszcze trochę brakuje - mówi w rozmowie z "Gazetą Krakowską" były piłkarz Wisły Kraków, obecnie komentator telewizyjny Andrzej Iwan.

To już dno?
Dno na pewno. Przykre, że nasza piłka upadła tak nisko. Ale do pukania w dno od spodu jeszcze trochę brakuje. Trzeba coś zrobić. Łatwo narzekać tak jak my, komentatorzy czy dziennikarze.

Każdy wie, co robić, tylko nikt nie chce działać.
PZPN nie powinien zajmować się tylko tym, kto będzie trenerem reprezentacji. Akcja "Koniec PZPN" zakończyła się po wyborze Smudy na selekcjonera. Ludziom zatkano usta, a nadal nie mamy kompletnie nic. Reprezentacji młodzieżowych jest od groma, a nas nie stać nawet na najważniejszą kadrę. Jest wiele do zrobienia, a wcale nie trzeba tak dużo. Jerzy Engel ma doświadczenie i powinien zrobić więcej, niż tylko mącić w związku.

Może jesteśmy za bardzo dumni? Trzeba się pogodzić, że nasi piłkarze są słabi.
Balon jest nadmuchany z powodu naszej pięknej historii, w końcu nie tak dawnej. Pewnie, że przesadzamy. Może głupio to zabrzmi, bo sam byłem piłkarzem, ale zawodnicy ligowi są dziś przepłaceni. Nie oni są winni, bo skoro właściciele dają, to biorą. Potrzebne jest spotkanie działaczy, by się zmówili i przestali tyle płacić. Przy naszej mentalności, typowo polskiej, niezdrowej, do niczego to nie prowadzi. Nie umiemy budować kariery, zadowalamy się tym, co mamy. Wiem, bo sam taki byłem. Nie można tych piłkarzy traktować jak gwiazdorów, bo oni na to nie zasługują. Chcemy być w lice-m, ale nie ukończyliśmy jeszcze gimnazjum.

Znowu tylko narzekamy...
Trudno nie narzekać, jak patrzę, w jaki sposób kluby wydają pieniądze. Często 70-80 procent budżetu przeznaczają na transfery, a czasem i 120 proc. To powoduje, że - przepraszam - cały czas mamy burdel w tej piłce. Weźmy przykład wicemistrza Polski Wisły. Od czasów przyjścia pana Cupiała siedem razy zdobyła tytuł. A młodzież dalej nie ma gdzie trenować, czasem nawet pierwsza drużyna, bo brakuje boisk. To stoi na głowie. Nikt też nie pomyślał, że kiedyś młodzież sama garnęła się do gry, bo widziała szansę wyrwania się z szarej polskiej rzeczywistości. Teraz życie jest inne, konsumpcyjne. Pieniądze można zarobić w każdy inny sposób. O paszport nie trzeba się prosić. Ostatnie pokolenie piłkarzy podwórkowych, samouków, to to, które zdobyło medal w Barcelonie. Mamy rząd propiłkarski, premier sam gra. Nic z tego nie wynika. Nie jest to proste, bo budżet nie tylko klubów się nie dopina, ale i w państwie. Jednak Rosja pokazała, że można, Putin walnął pięścią w stół i kazał zrobić porządek.

Coś pozytywnego powie Pan o starcie ligi?
Jestem pod wrażeniem debiuów. Sobiech strzelił gola dla Polonii, Niedzielan dla Korony, Sernas dla Widzewa. Debiut nie udał się tylko sędziemu, który nie dotarł do Bełchatowa. Stanął w korku, zatrzymała go ponoć pielgrzymka. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, wierni są w stanie zatrzymać wszystko. Szkoda tylko, że frekwencja nie jest najwyższa. Na Legii, która grała z Arsenalem na otwarcie stadionu, był komplet, wiadomo. Ale już Koronie nie udało się przyciągnąć widzów na inaugurację.

Wierzy Pan, że Kasperczak sam podał się do dymisji?
Jeśli nawet, to uprzedził decyzję właściciela, która musiała zapaść. Heniek przegrał Puchar Polski, ligę, teraz przyszła kompromitacja w Lidze Europejskiej.

Cupiał nie wybacza?
Tak się o nim mówi, ale nie do końca tak jest. Kasperczakowi przecież wybaczył i przyjął go drugi raz do pracy. Wyszła tu próżność Cupiała. Kasperczak zadzwonił do niego i przeprosił. czyli wprosił się w łaski. To, co stało się niedawno z Azerami, to już jednak nie jest wpadka. To cykl. Heniek trzy razy odpadł z dziwnymi rywalami, Skorża przegrał z Levadią.

Dziwi się Pan Cupiałowi, że jest nerwowy? Wydał dużo i ciągle nic.
Nie dziwię się, choć polityka prezesa Waltera bardziej mi się podoba. On daje czas. Nie robi nic na hura. Jeśli chodzi o Cupiała, to gdyby raz udało się wejść Wiśle do Ligi Mistrzów, to by się uspokoił. To człowiek sukcesu, on zawsze realizuje to, co chce. A tu od lat mu się nie udaje. Dziś Józef Wojciechowski, który buduje Polonię, przypomina mi Cupiała w początkowej fazie zaangażowania w Wisłę. Też wydaje duże pieniądze. Działa trochę jak Bayern Monachium, który był silny i zaczął osłabiać konkurentów. Zrobiło się z tego FC Hollywood.

Był Pan zwolennikiem trenera Smudy. Podoba się Panu jego praca w reprezentacji?
Kibicowałem Frankowi. Widziałem w jego zespołach, że odciskał swoje piętno. Czuć było rękę Smudy. Liczyłem, że tak będzie w kadrze. Ale współczuję mu, bo nie ma kandydatów. Franz lubi piłkarzy, a nie topornych grajków. Pamiętam jego entuzjazm wtedy, gdy obejmował kadrę, a widzę, jaki jest teraz. Zaczyna wątpić, czy jest w stanie coś zbudować. Wierzę we Franka, ale nie wierzę w sukces kadry.

Rozmawiał Rafał Romaniuk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto