Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaginął orzeł i puchacz z krakowskiego zoo [ZDJĘCIA]

Karolina Gawlik
Upierzenie puchacza na głowie tworzy "uszy"
Upierzenie puchacza na głowie tworzy "uszy" Adam Wojnar
Nawałnica zniszczyła woliery, w których mieszkały sowy i orły. Dwa ptaki uciekły. Gdzie mogą się podziewać?

Autor: Karolina Gawlik/

Szacuje się, że w Polsce na wolności żyje 150 par puchaczy, a orłów przednich jedynie 15, w tym około pięciu prawdopodobnie nie mieszka u nas na stałe. Do tego elitarnego grona dołączyli w środę podopieczni krakowskiego ogrodu zoologicznego. Gdzie odleciały ptaki? - nie wiadomo. Potrafią przemierzyć sporo kilometrów, więc szansa na ich powrót lub schwytanie jest niewielka. Na szczęście jeden i drugi gatunek występuje naturalnie w naszym klimacie.

Puchacz lubi najbardziej środowisko leśne. Skoro nie był widziany w okolicach krakowskiego Lasu Wolskiego, można domniemywać, że odleciał do którejś puszczy, np. tej w Niepołomicach, choć jego możliwości są ogromne, więc równie dobrze mógł sobie pozwolić na dalszą podróż, choćby do Puszczy Kampinoskiej.

Puchacz to bowiem największa polska sowa, nazywana "królową nocy". Rozpiętość jej skrzydeł wynosi nawet dwa metry. Jest również największym ptakiem drapieżnym w Polsce. Nie może się z nią równać jastrząb czy orzeł. - Sowa nie gardzi niczym: zje jastrzębia, myszołowa, kaczki, mniejsze sowy, zające, gryzonie czy większe owady. W zoo żywiliśmy ją szczurami i mięsem - opowiada dyrektor ogrodu dr Józef Skotnicki. - To, co nie strawi, wypluwa, więc jeśli ktoś zauważy pod drzewem czaszkę gryzonia, może to świadczyć o obecności puchacza - dodaje. Poznać go można także po charakterystycznych piórach na głowie, które wyglądają jak uszy.

Puchacz żyje średnio 60 lat, nasz ma około 25. Był w świetnej kondycji. Populacja tych sów spada przede wszystkim przez działalność człowieka, którego panicznie się boją - do tego stopnia, że zestresowane porzucają jaja, a nawet pisklęta. Ale w zoo aklimatyzują się bardzo dobrze.

Nieco gorzej może poradzić sobie "krakowski" orzeł przedni. Istnieje bowiem podejrzenie, że miał chorą nogę, a to może osłabić jego zdolność do chwytania pożywienia. Nie wiadomo też, czy po latach spędzonych w zoo jego umiejętności latania są na tyle dobre, by przetrwał na wolności. Pracownicy ogrodu są jednak dobrej myśli.

Jako że to gatunek żyjący w terenach górskich, możliwe że orzeł udał się w Tatry lub Bieszczady. Będzie tam polował na młode kozice, świstaki, sarny, zające, przeróżne ptaki i padlinę. Orła przedniego można poznać po charakterystycznym żółto-złotym upierzeniu na części potylicznej.

Oba te gatunki trzymają się z dala od cywilizacji, więc nie musimy się martwić, że będą polować na małe psy. Oba są też monogamiczne - parują się na całe życie. Ich towarzysze z zoo wydają się jednak niewzruszeni tą ucieczką.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto