Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wyznacznikiem jakości jest niezależność" [wywiad]

Mickey Mousoleum
Mickey Mousoleum
O polskiej scenie gotyckiej i sobotnim wydarzeniu w klubie Studio, rozmawiałem z Aslanem – organizatorem wydarzenia oraz z Mariuszem Łuniewskim [Void], przedstawicielem Deathcamp Project.

Opowiedz o sobotnim wydarzeniu w klubie Studio, na którym zaprezentuje się Closterkeller, Artrosis, Deathcamp Project oraz Reconstruction...

Aslan: Ze względu na ilość i rangę zespołu mamy do czynienia z festiwalem, który tak naprawdę powstał na fundamentach mniejszego wydarzenia – Dark Rock Decadance. Impreza odbyła się w styczniu i była zorganizowana przy współpracy z Fundacją Academica, która zawiaduje wieloma krakowskiego klubami. Idea się powiodła, więc w dość naturalny sposób zacząłem organizować kolejne wydarzenie. Wydawało nam się, że Dark Rock Decadance będzie cykliczną imprezą, a okazało się, że kilka miesięcy później robimy kolejny koncert. Najprawdopodobniej cykliczność wydarzeń zostanie zachowana, myślimy o tym by od przyszłego roku rozszerzyć festiwal na dwa tematyczne dni.

Idea festiwalu wyniknęła z warunków, jakie panują w Krakowie?

Aslan: Tak, bo Kraków jest bardzo słaby jeżeli chodzi o taką muzykę. To jest dobre miasto do posłuchania jazzu, kwartetu smyczkowego. To miasto jest nastawione w kierunku sztuki wysokiej. Nie ma tu warunków dla sztuki niezależnej, zresztą cóż to za sztuka niezależna, jak aktorzy mają pokończone studia i są profesjonalistami. Chciałbym ożywić Kraków.

Jak do takich przedsięwzięć podchodzą zespoły?

Aslan: Jesteśmy pozytywnie nastawieni, bo w Krakowie jest mało takich wydarzeń. Z przyjemnością uczestniczymy w takich projektach, które mają na calu zorganizowanie jakiegoś środowiska. Imprez gotyckich jest bardzo mało i zależy nam by ta sytuacja się zmieniła.

A dużo jest w naszym mieście zespołów, które tworzą gotycki krąg muzyczny?

Void: Z pewnością działa tu kilka zespołów, ale istnienia jako takiej sceny nie odnotowałem. W sumie warto zauważyć, że nawet w ogólnopolskiej skali, nie ma wielu zespołów, które grają rock gotycki. To dość kameralna scena, ale dzięki temu ma niepowtarzalny klimat, a większość zespołów w jej obrębie zna się osobiście.

Aslan: Powiem szczerze, że gdy szukaliśmy zespołów, grających gothic lub industrial to natrafiliśmy na pustkę. Zdecydowanie łatwiej znaleźć tu kapele metalowe.

Czy istnieje jakieś wzajemne partnerstwo między młodymi kapelami a legendami?

Void: Warto tu wspomnieć o festiwalu w Bolkowie. Tam znakomicie widać jak dobre relacje panują na scenie. Można również zauważyć, iż największe zespoły jak Closterkeller wpierają młodszych kolegów- np. Anjia Ortodox co roku organizuje serię koncertów Abracadabra Gotic Tour podczas, których zawsze oprócz gwiazd występują młode lokalne zespoły.

A jak przekonać do zanegowania mitu, jakoby muzyka, jaką prezentujecie wiąże się tylko z jedzeniem kotów i szatanem?

Aslan: Problem polega na tym, że to właściwie w metalu ważna jest ideologia, która łączy się z satanizmem, anarchią czy powszechną negacją jakiegokolwiek porządku. Sam kiedyś byłem metalem i rzeczywiście pamiętam, że bywało równie – ktoś skakał po grobach, inni biegali za kotami lub prezentowali się z krzyżami. To się bierze z tego, że metal jest zakwalifikowany i wiadomo, co sobą reprezentuje. W brew pozorom do naszego worka można wrzucić wszystko – zarówno tego, który gra na skrzypcach i śpiewa o grobach lub tego, który gra na syntezatorach. To bardzo rozbudowana scena.

Void: Nie łączyłbym zwykłych aktów wandalizmu ze słuchaniem jakichkolwiek gatunków muzycznych czy zespołów. Warto zauważyć, że nikt nie zabrania emisji horrorów w telewizji – ta muzyka działa w bardzo podobnym kręgu estetycznym – można ją potraktować jak soundtrack do mrocznego i tajemniczego filmu. Warto przyjrzeć się tej muzyce z bliska. Bardzo często zaskakuje różnorodnością wpływów i wielobarwnością.

Aslan: Spajającym elementem jest niesienie jakiegoś klimatu i nastroju.

Jak wygląda sfera wydawnicza takiej muzyki?

Void: Wydanie czegokolwiek oficjalnie jest dosyć trudne. Szwankuje także promocja. Media nie są zainteresowane taką muzyką. Obecnie sprzedać 1000 płyt to już jest coś, choć uważam, że w skali ogólnej jest to śmieszna liczba.

Aslan: Generalnie trzeba powiedzieć, że ta przestrzeń medialna jest zawładnięta w Polsce przez takie badziewie, że aż się słabo robi, bo albo to są jakieś tańce na lodzie, tańce pod lodem lub gwiazdy na wodzie. To programy nic nie wnoszące do naszej rzeczywistości. W sumie obecnie jest tak, że ludziom zabrano owoce i warzywa i karmi się ich chrupkami i gumą do żucia. Czas antenowy jest tak bardzo zapchany, że nie ma miejsca dla młodych kapel. Tendencja jest taka, że uczy się śpiewu jakieś cycate panienki, ubiera się je i wygania na scenę. I nawet nie mówię tego o Dodzie, bo ona akurat ma charyzmę, i pomimo tego, że to nie jest to moja estetyka muzyczna, to widzę, że Doda sprzedaje się dobrze.

W takim razie idea festiwalu powstała w oparciu o przesłanie by zmienić wizerunek polskiej sceny muzycznej?

Aslan: Nie, po prostu nie chcieli nas nigdzie z Reconstruction i stworzyliśmy własną imprezę <śmiech>. Poważnie mówiąc to jest sprawdzian – możliwe, że nikt nie przyjdzie, chodzi o to by nie było powiedziane, że nic się nie dzieje. Jeżeli nie zagra trójca: sponsor, organizator i odbiorca, to nic się z tego powodu nie zrobi. W naszym kraju tez może być ciekawie, ale trzeba zacząć działać.

Void: Jestem realistą. Wiadomo, że dobrze by było, grać mnóstwo koncertów, udzielać wywiadów i wydawać płyty w normalnych i godnych warunkach, ale tak naprawdę wszystko w tzw. „polskim szołbiznesie” działa na zasadzie układów i znajomości. W Polsce rynek wygląda tak, że już nawet poważni i uznani artyści nie chcą odbierać nagród, które przyznają im koledzy z wytwórni <śmiech>.

Aslan: W sumie może się zakręcić łezka w oku, bo jako Reconstruction wielbimy estetykę pokomunistyczną i okazuje się, że paradoksalnie wtedy, gdy nie było wolnych mediów była wolna przestrzeń dla muzyki – nikt nie sprzedawał czasu antenowego. Była bardzo prosta droga między muzykiem a odbiorcą.

Void: Musisz wziąć pod uwagę, że były jednak ograniczenia zamkniętych granic. Kompozycja naszego zespołu ukazała się na przykład na składance w północnej Afryce. W ówczesnych czasach byłoby to chyba trudne. Teraz mamy także taki medium jak Internet i przy dużej aktywności oraz pomyśle na siebie, zespół jest w stanie zrobić wiele. Oczywiście, jeśli sama muzyka będzie się w stanie obronić w konfrontacji z innymi wykonawcami.

Aslan: Teraz jest dość specyficzny czas nastawiony na produkowanie gwiazdek. Przecież kiedyś udało się wypromować The Cure, Ramstaina czy Sistsers of Mercy. Żyjemy w takim świecie. My na szczęście nie gramy głupkowato tylko staramy się tworzyć ambitną scenę mocnego uderzenia. Co prawda by oswoić się naszymi kawałkami należy utwór przesłuchać dwadzieścia razy - to w sumie muzyka dla koneserów, ale jeżeli na świecie jest choć kilka koneserów to warto dla nich tą muzykę grać.

Void: Jest to muzyka dla tych, którzy szukają w dźwiękach czegoś więcej niż materiału na dzwonek do komórki. Jeśli więc lubisz szukać, odkrywać to nasza muzyka jest właśnie dla Ciebie.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto