Wszystko zaczyna się od Worka Pszenicy

Artykuł sponsorowany SISSI 1 SP z o.o.
O pasji do włoskiej kuchni i jakościowych składników rozmawiamy z Anną Chrzanowską, managerką restauracji Worek Pszenicy.

Katarzyna Wójcik: Skąd pomysł na nazwanie restauracji Worek Pszenicy?
Anna Chrzanowska: Wszystko zaczęło się od tego, że chcieliśmy, aby w naszej restauracji królowała włoska kuchnia. Mi żadne włoskie nazwy się nie podobały. Nic nie wnosiły dla potencjalnego gościa, oprócz sygnalizowania, że jest to włoska kuchnia. Wymyślaliśmy dalej. Ja wpadłam na pomysł nazwy "Buszując w zbożu". Wszyscy zaczęli rzucać podobnymi hasłami i tak wyszedł "Worek Pszenicy". Nazwa zapada w pamięć. Mieliśmy wiele sygnałów od klientów, że ich zaciekawiła. W końcu od pszenicy wszystko się zaczyna. To ona jest zaczątkiem, naturą i prostotą. Ze zboża robi się mąkę, którą później łączy się z wodą i to jest nasz punkt wyjścia, dający szeroki zakres możliwości. Możemy zrobić z tego makaron, pizzę i wiele innych dań.

Dlaczego postawili Państwo na kuchnię włoską?
Kuchnię włoską znamy najbardziej. Ludzie ją kochają i nie trzeba do niej nikogo przekonywać. Chcemy udowodnić, że kuchnia jest dla każdego i na każdy portfel – biznesowy, studencki, urodzinowy itp. Przygotowaliśmy menu tak, żeby każdy znalazł w nim coś dla siebie. Jeśli spotkanie ma być eleganckie to polecamy dania główne, a jeśli szykuje się luźna posiadówka ze znajomymi, to zapraszamy na pizzę. Jeżeli chcemy delektować się smakiem i dbamy o linię, to serwujemy także lekkie posiłki np. sałatki.

W Państwa karcie dań można znaleźć potrawy, których bazą są lokalne przysmaki, zarówno polskie jak i włoskie. Skąd taki pomysł?
Znaliśmy się dobrze z przedstawicielką włoskiej firmy Delduca. To nie jedyny dostawca włoskich produktów na rynku, ale na pewno firma, który dba o jakość składników. Chcieliśmy postawić na jakość z przesłaniem, czyli kupować tylko od regionalnych dostawców i małych, rodzinnych gospodarstw. Mięsa też bierzemy tylko od rolników. Jeśli kupujemy kurczaki to wyłącznie zagrodowe, karmione paszą bez antybiotyków. Jeżeli pojawiają się u nas warzywa to bierzemy je od Pana Gruszki, który także współpracuje z rolnikami. Menu osadziliśmy na prostych włoskich, ale i polskich produktach. Cenimy także sezonowość. Jeśli jest pora na szparagi, bób, czy kurki, to te produkty się u nas pojawiają. Zaczyna się sezon na dynię i już myślimy nad tym, żeby wprowadzić ją do naszego menu.

Gdzie szukają Państwo inspiracji do komponowania menu?
Inspiracją są dla nas przede wszystkim ludzie. Nasz szef kuchni to prawdziwy pasjonat. Cały czas śledzi najnowsze trendy. Z kolei nasz pizzer kręci placki od 10 lat i wkłada w to całe serce. Zrobienie pizzy wydaje się proste, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest. Przygotowanie dobrego ciasta jest prawdziwą sztuką. Inspiruje nas także samo jedzenie. Właściwie cały czas obracamy się wokół jednego – produkt musi być prosty, regionalny i zdrowy. Podczas komponowania menu, zawsze punktem wyjścia jest dla nas włoski, jakościowy produkt, do którego dodajemy potem lokalne akcenty.

Wszystkie decyzje pracownicy Państwa restauracji podejmują wspólnie?
Tak, zawsze. Nie ma u nas podziału na szefa kuchni, podwładnych, kelnerów, właścicieli. Wszyscy jesteśmy równi. Każdego wysłuchujemy, robimy burze mózgów i głosowania. Nie jest tak, że my narzucamy coś pracownikom. Bez względu na zajmowane stanowisko, dzielimy się opiniami. Wszystko ustalamy wspólnie, gromadnie, zawsze przy posiłku i winie, tak jak robią to Włosi. Taką samą, miłą i swobodną atmosferę chcemy tworzyć w naszej restauracji.

Czym charakteryzuje się wystrój Państwa restauracji?
Przede wszystkim prostotą. Nie idziemy za żadną modą. Musi dominować prostota, ale jednocześnie ponadczasowa klasyka. Dbamy o jakość dobieranych materiałów i ciepłe światło, które buduje nastrój. W środku mamy świeczki i miękkie sofy. Do wazonów wkładamy łany pszenicy, nawiązujące do nazwy restauracji. Natomiast nasz ogród jest na wskroś romantyczny. Taki, w którym może odbyć się obiad biznesowy, randka, ale i spotkanie plotkujących koleżanek. Nasze patio jest otoczone zielenią i odgrodzone od ulicy, co daje poczucie przestrzeni i spokoju. Nastrój buduje pluskanie fontanny i muzyka grająca w tle.

Rozmawiała Katarzyna Wójcik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wszystko zaczyna się od Worka Pszenicy - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto