Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkoda czasu na granie cover’ów [wywiad]

Mickey Mousoleum
Mickey Mousoleum
MM Kraków rozmawiało z Maciejem Marendowskim, gitarzystą krakowskiego zespołu Drown My Day. W rozmowie poruszyliśmy aspekty niszy i specyfiki sceny hardcore.

Czym się zajmujesz poza studiowaniem?

Jestem muzykiem – amatorem. Bardzo dużo ćwiczę, bo mnie to bawi. To zainteresowanie pozwala mi się rozwijać i realizować. Od zawsze marzyłem by grać dla ludzi. Poza tym uwielbiam muzykę jako słuchacz. Zarówno brzmienia ciężkie, jak i elektronikę choćby. Obecnie współtworzę zespół Drown My Day, gdzie występuję jako gitarzysta. Właściwie jestem współzałożycielem tej kapeli i tworzę z nią od czterech lat. Nasze brzmienie to deathcore – połączenie metalowych rif’ów i hardcore’owej dynamiki.

Czy studiowanie dzienne nie utrudnia realizacji własnych pasji?

Wydaje mi się, że zdecydowanie nie. Wręcz przeciwnie, to daje wiele możliwości – masz wolne weekendy...

Gracie dużo koncertów?

Stosunkowo tak, staramy się grać jak najwięcej w różnych miastach w całym kraju i na ile to możliwe poza granicami. Dla mnie, jak i dla każdego z zespołu jest to wielkie wydarzenie za każdym razem. To świetne wrażenie, gdy ludzie się bawią i dobrze nas odbierają. Cieszy mnie bardzo, że spotykamy się z pozytywnym odbiorem.

Dużo jest fanów tego rodzaju muzyki?

W Polsce jest to twór całkowicie niszowy. Nurt jest raczkujący. W naszym kraju jest dużo fanów klasycznego metalu i tego, co było grane w latach 90’. To co obecnie dominuje na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych, jest u nas pomijane, w ogóle nie dociera, lub dociera z paroletnim opóźnieniem. Jest ciężko, grupa fanów jest niewielka, ale bardzo mocno nas wspiera i pomaga nam jak może. Tak czy inaczej nie trudno zauważyć, że Polska jest jednak parę lat do tyłu, brak u nas wytwórni wspierających ten nurt, mało jest dużych festiwali, ciężko znaleźć sponsorów i czasem naprawdę zaczynamy się zastanawiać po co to wszystko.

A jak na polskiej scenie plasuje się Kraków?

Scena Krakowska związana z nurtem hardcore nie jest niestety jakoś szczególnie reprezentatywna, kapele, które kiedyś aktywnie koncertowały niestety zakończyły działalność. Oczywiście działa parę młodych zespołów, ale póki co są to twory można powiedzieć raczkujące. Tak więc scena hardcore nie ma się czym chwalić, inaczej przedstawia się scena związana z muzyką ściśle metalową, ale to nie czas i miejsce, żeby o tym pisać...

Łatwo jest wydać płytę w tym kręgu?

Nie, jest ciężko. I wcale nie chodzi tylko o finanse. Główny powód to brak zainteresowania rodzimych wytwórni tym gatunkiem muzycznym, promowane jest to co się sprzedaje, albo to w czym biorą udział znajomi znajomych. Młode kapele praktycznie nie mają szans na wydanie w dużej wytworni. Dlatego częstą i dość popularną praktyką jest wydawanie i tłoczenie płyt na własna rękę, potem sprzedaż np. przez aukcje internetowe... lub co również spotykane, zakręcenie się koło jakiejś wytwórni działającej w Niemczech.

Pasja jest na tyle silna, że przezwycięża te wszystkie trudności?

Wiele razy przeżywa się chwile słabości, ale ciężko zrezygnować. Każdy z nas kiedyś marzył sobie żeby coś graniem osiągnąć i teraz to realizujemy.

A jakie są początki muzyka w tym środowisku?

Najważniejsze są pomysły i zaangażowanie. Nie liczy się jakość sprzętu. Trzeba chcieć działać. W tym fachu wszyscy są indywidualistami. To także widać wśród całych grup. Co prawda są kapele, które się trzymają razem, ale to wyjątki. Każdy idzie swoją ścieżką i dlatego nie warto obserwować innych.

Jak ustosunkujesz się do stereotypów o tym, że jecie koty i rządzi Wami szatan?

To prawda, stereotypy krążą. Pół roku temu odwołano spory koncert o przesłaniu ogólnie antyużywkowym organizowany w jakimś podkieleckim MDKu, przy wsparciu miejscowego księdza...miejscowi przestraszyli się przesłania satanistycznego (satanizm na scenie hardcore? Coś tu nie gra, helou) i koncert zbojkotowano a tym samym odwołano. Prawda jest taka, że jak ktoś jest wdrożony w temat to wie, że środowisko metalowe i hardcore'owe pomimo podobieństw i w pewnym sensie wzajemnego przenikania się, rządzi się zupełnie różnymi prawami, przede wszystkim inna mentalnością. Niestety ludzie niesłusznie wrzucają to do jednego worka. My z satanizmem nie mamy nic wspólnego.

A czego dotyczą Wasze teksty, bo przyznasz, że trudno je zrozumieć na koncercie...

Ja mam z tym mało wspólnego, bo nie jestem tekściarzem. Ale ogólnie nasze historie opowiadają o relacjach między ludźmi, o otaczającej nas obłudzie, o tym co myślimy o takich nieszczerych ludziach, o tym czego pragniemy, czego nie lubimy. Czasem są to jakieś pseudo miłosne sprawy, czasem zupełnie odrealnione ironiczne historie.. itd itd. <śmiech>

Są Wami zainteresowani dziennikarze muzyczni?

Zdecydowanie. Wiele portali recenzuje płyty i koncerty, i co bardzo pozytywnie nas motywuje są to bardzo wysokie oceny. Warto wspomnieć chociażby o wywiadzie dla Interii w ich portalu Muzzowizja, czy też wywiad dla radia RMF.

W jakim kierunku ma pójść Wasz dalszy rozwój?

Przede wszystkim zależy nam na koncertach poza krajem: Niemcy, Słowacja, Czechy, Węgry, Holandia... prowadzimy rozmowy, ustalamy terminy, mam nadzieje, ze choć część z naszych zamierzeń uda się zrealizować, następnie na wiosnę chcemy skupić się na nagraniu pełnego albumu, potem znaleźć poważnego wydawce najlepiej w dużej wytwórni za granicą...póki co, do tej pory, udawało nam się jakoś i wszystko układało się po naszej myśli, mam nadzieję, że i teraz tak będzie.

Jesteście związani na stałe z jakimś wydawnictwem?

Tak. Jesteśmy związani z małą, ale prężnie rozwijającą się wytwórnią Spook Reckords Dawida Krąkowskiego, który nota bene także jest studentem naszej uczelni. Gość jest wielkim pasjonatem, siedzi w muzyce od lat i na razie nie myślimy o zmianie. W tym miejscu serdecznie go pozdrawiam jeśli można.

Uważasz, że jest czas by zacząć działanie w tej sferze?

Pewnie, czas jest zawsze. Trzeba tylko robić swoje, szkoda czasu na granie cover’ów. My zawsze liczyliśmy na siebie i nikt nam nie pomagał. Myślę, że jesteśmy dowodem na to, że ciężka i systematyczna praca, a także konsekwencja w działaniu jest najlepszą drogą do wypracowania własnej niezależności. Należy grać jak najwięcej, ćwiczyć jak najwięcej a dość szybko pojawi się tego pozytywne efekty.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szkoda czasu na granie cover’ów [wywiad] - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto