Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Roman Pinias: Każda osoba to osobny problem

Redakcja
Rozmowa z Romanem Piniasem - kierownikiem Ośrodka Rehabilitacyjno-Readaptacyjnego MONAR-u w Zbicku/Opola.

Mam nadzieję, że dzisiejsza rozmowa pozwoli przybliżyć, a niektórym poznać w ogóle cele, dla których działacie, poznać metody pomocy ludziom uzależnionym od używek.

Zacznijmy od początku. Idea MONAR-u jest z grubsza znana wszystkim. Jednak mało osób wie w jaki sposób działacie, kto Was finansuje, jaka jest Wasza struktura?

- Działamy jako stowarzyszenie. Finanse pozyskujemy z różnych źródeł. Najwięcej pieniędzy otrzymujemy z NFZ, który przekazuje nam środki finansowe na leczenie osób uzależnionych. Kolejnym źródłem dopływu finansów jest Agencja Restrukturyzacji Rolnictwa. Od niej -na podstawie umów - otrzymujemy dopłaty do posiadanej przez nas ziemi. Poza tym otrzymujemy pieniądze z zasądzonych na naszą rzecz nawiązek. Do tego dochodzą darowizny od instytucji i osób prywatnych.
Jeżeli chodzi o strukturę, to wygląda ona z grubsza tak, że w Warszawie znajduje się Zarząd Główny Stowarzyszenia MONAR. Podlegają mu placówki MONAR-u (w różnej postaci) zlokalizowane na terenie różnych miejscowości na terenie Polski.
Na terenie Opolszczyzny mamy Ośrodek w Zbicku, jego filię z Graczach. Prowadzimy też poradnię uzależnień, która mieści się na ul. Armii Krajowej 9 w Opolu.Dodam, że w wielu dużych ośrodkach miejskich mamy swoje ośrodki.

Na jakiej zasadzie można trafić do Was, tzn. są tu ludzie, którzy przyszli do Zbicka
"z ulicy" czy zostali skierowani, np. przez sądy?

- Jest bardzo różnie. Trafiają ludzie skierowani przez, przez kuratorów sądowych, przez sądy. Kierują do nas uzależnionych również księża. Ludzie trafiają też poprzez poradnie Monarowskie i niemonarowskie. Może też ktoś przyjść "z ulicy", ale wtedy podlega on ocenie, co do jego potrzeb i jego statusu. Gdy taki człowiek ma warunki ku temu, aby poczekać na leczenie, to czeka jakiś czas, aż zwolni się miejsce. Jeżeli ktoś jest bezdomny, lub nie ma mu kto pomóc, to ma pierwszeństwo w przyjęciu. Zdarzało się tak, że ktoś nie był uzależniony, ale potrzebował pomocy w postaci ubioru, odwszenia. Też okazywaliśmy mu pomoc.

Na czym polega terapia przez Was prowadzona? Czy są to indywidualne programy, czy wszyscy podlegają jednemu i nie ma szans na odstępstwa?

- Prowadzimy leczenie metodą społeczności terapeutycznej (Monar jest członkiem
światowej i Europejskiej federacji społeczności terapeutycznej). Polega ona na leczeniu w społeczności, na przejęciu odpowiedzialności za przebieg leczenia przez grupę, jak i każdego uzależnionego. Każdy podlega ocenie przez grupę w różnych aspektach i to grupa mówi mu co powinien zrobić, aby stać się pełnowartościowym człowiekiem. Oczywiście cały proces prowadzony jest pod okiem etatowych specjalistów takich, jak terapeuci, lekarz psychiatra, psycholodzy, itd.
Na terenie ośrodka panuje całkowita abstynencja od środków odurzających, tj. narkotyki, alkohol, leki odurzające, czy dopalacze. Za złamanie tego warunku pobytu w ośrodku, można zostać relegowanym. Trzeba zaznaczyć, że mimo ostrych rygorów podchodzimy do każdego indywidualnie, wychodząc z założenia, że każda osoba to osobny problem. Dodam, że co do losów każdego decyduje społeczność poprzez zwykłe głosowanie. Jednak czasem, gdy widzimy, iż ktoś rokuje na poprawę sugerujemy grupie, aby dała szansę takiemu komuś na poprawę. Pobyt tutaj to niejako umowa społeczna pomiędzy jednostką a społecznością.
Każdy zobowiązuje się do przyjęcia warunków grupy, ale korzysta z dorobku grupy, jednocześnie uczestnicząc w życiu grupy. Każdy z uczestników grupy może realizować swoje hobby, ale pod warunkiem, że będzie to robił oprócz normalnych obowiązków członka grupy. Wyjaśnię, że uczestnicy terapii wybierają ze swojego grona zarząd społeczności, który organizuje życie codzienne pod nadzorem pracowników ośrodka. Ponadto uczestnicy wybierają członków służby ochrony Monaru, która ma za zadanie pilnowanie abstynencji na terenie ośrodka poprzez niezapowiedziane sprawdzanie np. stanu trzeźwości. Wybierany jest też tzw. egzekutor, który ma za zadanie dopilnowanie wykonania jakiejś czynności przez członków społeczności. Funkcje pełni się okresowo. Chodzi nam o to, aby młodzi ludzie poczuli się odpowiedzialni za swoje postępowanie i nabrali pewności w normalnym życiu.

Ilu uczestników przewija się przez Wasz Ośrodek i ilu jest obecnie?

- W tej chwili mamy ok. 50 osób przechodzących terapię. Oprócz tego na terenie ośrodka przebywają także osoby, których my nazywamy rezydentami. To są osoby już po terapii, które poszukują miejsca pracy, czy miejsca zamieszkania aby się usamodzielnić. Do rezydentów zaliczamy też osoby bezdomne, które zdecydowały się uczestniczyć w życiu ośrodka w zamian za możliwość pobytu. Pomagają nam oni w różnych pracach. W sumie gotujemy ok. 75 obiadów dziennie. Jest wśród nas dwoje Czechów i Ukrainka. Wśród naszej społeczności znajdują się matki lub ojcowie z dziećmi. Raczej nie zajmujemy się leczeniem par. Gdy zgłasza się do nas para, proponujemy w początkowym okresie oddzielną terapię w różnych placówkach, a dopiero potem w zależności od wyników terapii dopuszczamy do dalszego wspólnego leczenia.

Ile trwa terapia i jakie daje efekty?

Terapia trwa od 12 do 18 miesięcy w zależności od indywidualnych potrzeb. My widzimy u każdego jego postępy i wiemy kiedy możemy spodziewać się zakończenia procesu terapeutycznego. Jednakże również każdy uczestnik sam też czuje, czy jest gotowy do samodzielnego życia, czy poradzi sobie. Jak wspomniałem każdy jest członkiem społeczności i to ona ocenia również, czy ktoś jest gotowy na zakończenie procesu terapii. Oczywiście i specjaliści wydają swoje opinie o uczestniku terapii.

Czy zdarzają się przypadki, a jeżeli tak to jaki to procent, że uczestnicy terapii wracają do Was, bo nie wytrzymali życia w zewnętrznych warunkach i znowu sięgnęli po używki?

- Spośród tych co ukończyli w sposób prawidłowy terapię, przypadki ponownego powrotu do uzależnienia zdarzają się rzadko. Jest to ok. 3%. Gdy takie osoby zgłaszają się do nas, to oceniamy, na ile potrzebna jest nasza pomoc. Nieraz wystarcza pomoc naszej poradni, uczestniczenie w grupach wsparcia prowadzonych w poradni. Gdy jednak uzależnienie jest głębokie to jest możliwość ponownego przyjęcia takiej osoby do ośrodka naszego lub wskazania innego ośrodka. Przyjęcie takie odbywa się jednak nie wcześniej jak po upływie
pół roku od wyjścia z jakiegoś naszego ośrodka.

Kiedy uznacie, że ktoś ma szansę na normalne życie -rozstajecie się z nim. Czy staracie się jakoś mu pomóc w pierwszych dniach, tygodniach po opuszczeniu ośrodka?

- Zakładamy, że osoba, która kończy naszą terapię jest w stanie sama sobie znaleźć pracę, znaleźć mieszkanie. Oczywiście wcześniej musi uporządkować swoje sprawy np. rodzinne, sprawy karne. Odejście od nas uczestnika terapii nie oznacza od razu całkowitego zerwania kontaktów. Nasi „wychowankowie” kontaktują się z nami w różny sposób, bądź to osobiście, bądź telefonicznie, bądź poprzez internet. Mamy swoich wychowanków, którzy mieszkają poza granicami i utrzymują stały kontakt i pomagają w załatwianiu różnych spraw dla ośrodka. Powiedziałbym, że w oczach wielu wychowanków nasz ośrodek jest miejscem, w którym wydarzyło się w ich życiu coś dobrego i ważnego. Dlatego czują się z nim związani i nie zrywają kontaktów z chwilą wyjścia do samodzielnego życia. Nasi wychowankowie utrzymują też kontakty między sobą bez pośrednictwa ośrodka. Wracając do pytania to oczywiście, jak ktoś się zwróci do nas o pomoc w postaci dania mebli, pościeli, odzieży, to oczywiście w miarę możliwości pomagamy. Jak można Wam pomagać, tzn. czy interesują Was używane meble, sprzęt RTV-AGD, odzież? A jeżeli zdarzy się nadmiar jakiś przedmiotów? Oczywiście potrzebujemy pomocy, ale niestety jest tak, że bywają okresy, że mamy nadmiar darów i wtedy z przykrością odmawiamy przyjmowania darów. Bywa i tak, że nam wszystkiego brakuje i wtedy przyjmujemy wszelką pomoc. Chcę powiedzieć jasno, że przedmioty, które otrzymujemy służą w ośrodku lub dajemy je na początek drogi tym, którzy rozpoczynają samodzielne życie. Generalnie potrzebujemy darów i jesteśmy za nie wdzięczni, ale prosimy zawsze o wcześniejszy kontakt, aby nie było rozczarowań po obu stronach. Może się zdarzyć tak, że chwilowo nie będziemy mogli przyjąć darów. Gdy jednak możemy, to staramy się sami jeździć po ofiarowywane przedmioty. Możliwe jest też przywiezienie ich przez darczyńców, z tym ,że najlepiej po wcześniejszym umówieniu się.
Gdy zdarza się nadmiar przedmiotów, to przekazujemy je do innych naszych placówek, ale nie zawsze jest to możliwe.

Przed przyjściem do Pana usiłowałem coś znaleźć na Wasz temat -mówię o Zbicku - w internecie, ale nie bardzo mi się to udało. Nie potrafię szukać?

- Mamy swoją stronę www.zbicko.monar.org lub można nas też znaleźć z poziomu strony MONARU ( www.monar.pl ), jak również do nas napisać na skrzynkę mailową. Każdy nasz ośrodek w Polsce można tak znaleźć.

Czy pamięta Pan jakiegoś uczestnika terapii, który odbiegał od - nazwijmy to -standardów?

- Byli indywidualiści, którzy popadali w częste konflikty z grupa, ze społecznością.
Zawsze jednak przychodzi taki moment, że taki "zbuntowany" uczestnik dojrzy cel dla którego znalazł się u nas. Zobaczy, że nie przyszedł tutaj walczyć z kimkolwiek, a jeżeli już walczy to tylko o własne przyszłe życie. I gdy taki moment nadchodzi, to asymilują się ze społecznością i przestają sprawiać kłopoty. Taka przemiana świadczy też o dobrych rokowaniach co do zakończenia terapii.

Na koniec pytanie w głośnej ostatnio kwestii dopalaczy. Czy trafił do ośrodka ktoś z
kłopotami z dopalaczami?

- Owszem. Mamy człowieka, który brał heroinę-polski kompot, ale ostatnie 2 lata był na dopalaczach. Dały mu one –według jego własnych słów - więcej w kość niż 30 lat używania heroiny. To najlepiej świadczy o niebezpieczeństwie jakie niosą ze sobą dopalacze. Cieszymy się, że on sam znalazł drogę do nas, że chce zmienić swoje życie. Zawsze uważamy, że nigdy nie jest za późno i każdy człowiek zasługuje na szansę. Chcę też powiedzieć, że nasz ośrodek pomógł, pomaga i będzie pomagał wielu ludziom, którzy tego potrzebują. Jak wspomniałem każdy człowiek zasługuje, aby mu pomóc, aby naprowadzić na właściwą drogę. I to jest piękna idea realizowana przez Stowarzyszenie MONAR, w tym nasz ośrodek.

Dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że zwróci to uwagę społeczeństwa na Wasze problemy i przybliży zagadnienie pomocy, jaką niesiecie ludziom jej potrzebującym.



Informator MM:Teatry | Policja | Noclegi | Kościoły | Rozkład MPK | Wyniki Lotto |
Baseny i kąpieliska | Hot spoty | Plan miasta
| Kina w Krakowie | Pogoda w Krakowie
od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto