Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radny kontra urzędnicy: deptak na Czerwonym Prądniku znów zamienił się w błoto

Piotr Rąpalski
Mieszkańcy za to, że znów będą chodzić po błocie, winią urząd
Mieszkańcy za to, że znów będą chodzić po błocie, winią urząd Jan Hubrich
Jeden z dwóch chodników, położonych nielegalnie w styczniu na Prądniku Czerwonym, zniknął pod ziemią. Deptak zasypał sam inicjator jego powstania, radny dzielnicowy Łukasz Wantuch. To jego protest wobec postawy urzędników. Nakazali oni usunąć z chodników nazwy sponsorów, którzy wyłożyli pieniądze na ich powstanie.

Chodnik, ufundowany przez firmę budowlaną i restaurację, najpierw przykryto folią. Następnie okoliczni mieszkańcy sypali na nią grosiki, jako znak nadziei, że chodnik zostanie kiedyś odkopany. Później robotnicy zasypali przejście ziemią. - Urzędnicy chcą, żeby chodnik został, ale nakazują usunąć napis. Jeśli on znika, to musi zniknąć też chodnik, bo zapłacili za niego sponsorzy - tłumaczył Wantuch. - Urzędnicy twierdzą, że napis szpecił miasto. Robimy zatem tutaj znów błoto, które jak rozumiem, wolą dla mieszkańców urzędnicy - kwituje.

Kraków: urząd nie chce chodników z reklamą

Wantuch przyznał, że jego działanie było nielegalne. Wybudował dwa chodniki na terenie gminy bez pozwoleń. Ich wykonanie bada teraz nadzór budowlany. Pokazał jednak gminie, że można pozyskać na takie cele prywatne pieniądze i oszczędzać te z podatków. Urzędnicy zaczynają teraz rozważać taką możliwość, choć przedwczoraj odpowiadali nam sceptycznie. - Rozważymy możliwość pozyskiwania sponsorów. Robiliśmy już taką akcję w związku z łataniem dziur w jezdni - mówi Piotr Hamarnik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Jeśli nadzór budowlany wyda decyzję, że chodniki mogą zostać, rozważymy też przejęcie ich pod zarząd. A nakaz usunięcia napisów musiał zostać wydany, bo powstały one, zresztą jak same chodniki, nielegalnie.

Architekci rozumieją jednak działanie Wantucha. - Uzyskanie pozwoleń na wykonanie takiego chodnika za 1000 zł kosztuje od 3 tys. zł w górę. Trzeba wynająć geodetę, projektanta. Czeka się na to rok i dłużej - mówi Piotr Bernasik, architekt. Mieszkańcy są wściekli. - To totalna głupota i chyba złośliwość. Nam napis nie przeszkadza, nie szpeci - mówi pani Maria. - Niech miasto teraz wyłoży pieniądze na remonty u nas. Czekamy na to od lat - dodaje Bogusława Kania. Radny ma już sponsorów na kolejne chodniki - fryzjerkę z ul. Sadowej i pizzerię z ul. Wileńskiej. Chce, by rada dzielnicy wystosowała pismo do prezydenta o stworzenie procedur, które umożliwią sponsoring i łatwe budowanie chodników.

Jakie jest twoje zdanie? Czy urzędnicy słusznie twierdzą, że reklamy na chodnikach szpecą miasto. Wypowiedz się na forum. Czekamy na twoją opinie.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: W Małopolsce kradnie się najchętniej niemieckie auta
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto