Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Cracovia płaci na bieżąco, co w Polsce nie jest oczywiste"

Redakcja
Radomir Szaraniec po raz pierwszy szerszej publiczności zaprezentował się podczas ostatniego Treningu Noworocznego Cracovii
Radomir Szaraniec po raz pierwszy szerszej publiczności zaprezentował się podczas ostatniego Treningu Noworocznego Cracovii Andrzej Banaś
- To ma być ewolucja klubu, a nie rewolucja - mówi w rozmowie z naszym serwisem Radomir Szaraniec, dyrektor zarządzający Cracovii.

Trening Cracovii po przerwie świątecznej (ZDJĘCIA)

- Stanowisko dyrektora zarządzającego, które zajmuje Pan od dwóch miesięcy, jest nowym w klubowej strukturze. Jaki jest zakres Pana kompetencji?
- Zajmuję się zarządzaniem i organizowaniem wszystkich spraw niezbędnych do sprawnego funkcjonowania działów hokeja, piłki nożnej, marketingu oraz sprzedaży. Z rzeczy najświeższych, obok transferów w piłce i hokeju, jest to chociażby zaprogramowanie okresu przygotowawczego albo ustalenie cen i dystrybucji biletów oraz karnetów. Jesteśmy też blisko wprowadzenia internetowej sprzedaży biletów. Niektórzy mogli odnieść mylne wrażenie, że moim jedynym zadaniem jest znalezienie dyrektora sportowego.

- Prezes Janusz Filipiak stwierdził, że nie chodzi tylko o znalezienie dyrektora sportowego, ale o budowę pionu sportowego.
- Profesor określił to dość jasno: część sportowa Cracovii wymaga wzmocnienia. Znalezienie dyrektora sportowego jest jedną z istotniejszych kwestii, ale nie chodzi o samo znalezienie osoby na to stanowisko, tylko o stworzenie takiej struktury, która będzie sprawnie funkcjonowała niezależnie od tego, czy ludzie w jej ramach będą się zmieniać. Zadaniem pionu sportowego będzie programowanie rozwoju sportowego Cracovii na kilka lat do przodu. Takie przeniesienie ciężaru zadań dyrektora sportowego: z tego, z czym większości kojarzy się jego działalność, czyli z transferów, na budowę strategii sportowej powoduje, że zawęża się grono osób, które byłyby w stanie się tego podjąć. Większość kandydatów uważa bowiem, że podstawowym i niemal jedynym ich zadaniem byłoby przeprowadzanie transferów.

- Kogo dokładnie szukacie?
- Musi to być osoba z doświadczeniem trenerskim lub z pracy w tego typie strukturze w innym klubie. Niestety, poszukiwania nakładają się na okienko transferowe, a klub musi normalnie funkcjonować, więc działamy dwutorowo. Chcę jednak uspokoić kibiców: brak dyrektora sportowego nie oznacza, że w klubie nie ma osób odpowiedzialnych za transfery.

- Jaką rolę w Cracovii pełni teraz Tomasz Rząsa, który z dyrektora sportowego stał się pełnomocnikiem prezesa ds. sportowych?
- Tomek cały czas nam pomaga. Posiadając rozległe kontakty, przekazuje nam oferty, które do niego trafiają. W tym momencie transferami zajmuje się kilka osób. Sztab szkoleniowy ocenia zawodników pod względem sportowym i wskazuje kandydatów, ja jestem odpowiedzialny za zebranie dossier sportowego i finansowego. Potem podejmowane są decyzje dotyczące prowadzenia negocjacji. Część zawodników jest zaproszona na testy, a część jest wytypowana do bezpośredniego zakontraktowania. Okienko otworzyło się 1 stycznia. Szczegóły dotyczące finansów czy długości kontraktów zostały uzgodnione i piłka jest teraz po stronie zawodników. Pamiętajmy, że piłkarze prezentujący określoną sportową jakość mogą wybierać spośród kilku ofert.

- Czym Cracovia może skusić takiego zawodnika?
- Jesteśmy w strefie spadkowej, więc nasza sytuacja nie jest najlepsza, ale jesteśmy klubem stabilnym finansowo. Nie mamy zaległości, wynagrodzenia i premie są wypłacane na bieżąco, a to wcale nie jest rzeczą oczywistą w polskiej ekstraklasie. Poza tym mamy nowoczesny stadion, posiadamy zaplecze treningowe, a niedługo uruchomimy współpracę z kliniką Comarchu, więc będziemy korzystać z najlepszej w kraju, a może nawet i w regionie, diagnostyki. To są elementy wyróżniające nas na tle innych polskich i niektórych zagranicznych klubów. Oferta, którą możemy zaproponować zawodnikom, jest coraz lepsza. Wbrew pozorom, sytuacja finansowa w piłce europejskiej nie jest taka dobra. Nie tylko kluby holenderskie, ale i niektóre francuskie i belgijskie zaczynają mieć problemy z płaceniem. Nie mówię już o klubach z naszej części Europy - psuje się sytuacja na Węgrzech, a od Słowaków i Czechów na pewno jesteśmy atrakcyjniejsi.

- Priorytetem są Polacy czy narodowość piłkarzy ma drugorzędne znaczenie?
- Problem z polskimi zawodnikami obrazuje przykład Górnika Zabrze. W niektórych klubach wynagrodzenia zaczęły odbiegać od realiów ekonomicznych i zaczęły się kłopoty finansowe. Polacy mają wyższe wymagania od obcokrajowców, a gdy nie ma różnicy w poziomie sportowym, z ekonomicznego punktu widzenia atrakcyjniejsi dla klubu są zawodnicy z niższymi wymaganiami. Oczywiście, staramy się sięgać po polskich graczy, ale trzeba mieć świadomość, że piłkarze z bliższych i dalszych krajów europejskich coraz częściej postrzegają naszą ligę jako atrakcyjną.

- W kontekście przenosin do Cracovii pojawią się w prasie nazwiska Grzegorza Bonina, Marcina Kaczmarka czy Tomasza Zahorskiego...
- Nie będę komentował nazwisk, które pojawiają się na giełdzie, ale jest taka tendencja, że jeśli nazwisko trafia do mediów, to dzieje się to najczęściej za sprawą menedżerów - wystarczy, że ktoś w imieniu zawodnika kontaktuje się z klubem i już pojawia się informacja w prasie, że dany klub jest zainteresowany jego pozyskaniem. Pragnę zauważyć, że jeśli jakieś nazwiska pojawiają się w prasie, to jako kluby zainteresowane wymienia się Cracovię, Lechię Gdańsk i Zagłębie Lubin, czyli zespoły z dołu tabeli, które finansowo są w stanie przeprowadzić dany transfer. W Cracovii mamy taką zasadę, że nie rozmawiamy o nazwiskach, dopóki sprawa nie jest sfinalizowana. To sprawdziło się w przypadku zaangażowania Andrzeja Kobylańskiego. Przeciek do prasy może zmobilizować konkurencję do podbijania ceny i utrudnić negocjacje.

- Kilka tygodni temu głośno było o rzekomym odejściu Saidiego Ntibazonkizy.
- Dla żadnego zawodnika Cracovii nie wpłynęła oferta transferu lub wypożyczenia, i to dotyczy też Saidiego. Nie ma tematu wytransferowania go z klubu w przerwie zimowej.

- Skąd pomysł, by podczas pierwszego obozu w Hiszpanii Cracovia wzięła udział w turnieju towarzyskim?
- Drużyna musi się budować w meczach o pewną stawkę, a formuła turniejowa jest najlepszą do tego, by zawodnicy już w okresie przygotowawczym poczuli presję związaną z tym, co ich czeka na wiosnę. Zwłaszcza że obsada turnieju jest mocna (m.in. Dynamo Kijów, Young Boys Berno, Dynamo Tbilisi). Niedługo podamy szczegóły drugiego obozu w Turcji.

- Cracovia ma w planach stworzenie klubowego muzeum?
- Oczywiście, że tak. Stadion jest coraz częstszym obiektem wycieczek, więc powstanie muzeum jest naturalną koleją rzeczy. Na razie będzie to minimuzeum, mieszczące się na stadionie. W tym roku będziemy obchodzić 100. rocznicę otwarcia stadionu oraz 100-lecie rozegrania pierwszego w Krakowie meczu hokeja na lodzie, i będziemy chcieli uczcić obie te rocznice. Sprawa otwarcia muzeum na stadionie jest bliższa realizacji. Jeśli kibice będą chcieli, będziemy na zasadzie użyczenia wystawiać w muzeum też ich pamiątki. Na razie, ze względu na ograniczoną ilość miejsca na stadionie, będzie to mniejsze muzeum. Zobaczymy, jak ta formuła się przyjmie.

- Co Cracovia zyska na tym, że jej stadion będzie bazą reprezentacji Włoch podczas Euro 2012?
- Przede wszystkim rozgłos i prestiż. Nasz stadion nie jest oficjalną areną Euro 2012, ale na pewno i o Cracovii, i o naszym stadionie będzie się dużo pisać w prasie polskiej i włoskiej. Media włoskie na pewno będą zainteresowane osobą papieża Jana Pawła II, który jest najsłynniejszym kibicem Cracovii, a dla Włochów, i nie tylko, jest postacią bardzo ważną. Na razie jesteśmy na etapie negocjacji z włoską federacją warunków korzystania przez nią z obiektu, więc nie chcę za wiele mówić. Wolę przyjemnie zaskakiwać ludzi, niż ich nieprzyjemnie rozczarowywać.

- Wobec dużych zaniedbań w działach, którymi ma Pan zarządzać, kiedy realnie można spodziewać się, że wszystko zacznie funkcjonować tak, jak Pan się spodziewa?
- Nie jest tak, że w ostatnich latach nikt się nie zajmował pionami sportowymi czy marketingiem, ale pewne rzeczy wymagały usprawnienia i wzmocnienia osobowego. Nie powiem, że w trzy miesiące zbudujemy wspaniały marketing, bo na to potrzeba więcej czasu. Kiedy wszystko zacznie funkcjonować? Myślę, że z każdym dniem widać efekty naszej pracy i kibice też dostrzegają pewne zmiany. Należy spodziewać się ewolucji Cracovii, a nie rewolucji w Cracovii.

Rozmawiał Maciej Kmita

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Cracovia płaci na bieżąco, co w Polsce nie jest oczywiste" - Kraków Nasze Miasto

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto