MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Praca w Cracovii to jedno z najtrudniejszych wyzwań w mojej karierze ? zwierza się Albin Mikulski

Przemysław Franczak
Zdjęcie grupowe piłkarzy Cracovii. Przez kilka ostatnich lat zmieniały się na nim szczegóły, ale centralna postać, z charakterystycznym wąsem trwała jak posąg.

Zdjęcie grupowe piłkarzy Cracovii. Przez kilka ostatnich lat zmieniały się na nim szczegóły, ale centralna postać, z charakterystycznym wąsem trwała jak posąg. Wojciech Stawowy z postumentu zrzucił się sam, teraz w statycznych ujęciach z jego miejsca uśmiecha się Albin Mikulski x. Nowy szkoleniowiec "Pasów" wąsy zgolił już dawno, ale bardziej rzeczowych porównań z poprzednikiem nie uniknie.

Nie ma znaczen
ia, czy za czasów wspólnej pracy trenerowi Stawowemu było po drodze z menedżerem Mikulskim, czy wręcz przeciwnie i nawet nie warto się nad tym zastanawiać.
Pewne jest za to, że decyzją o rezygnacji mimowolnie podrzucił następcy kukułcze jajo. Drużynę, która nigdy nie grała pod batutą innego dyrygenta oraz piłkarzy, którzy w znakomitej większości byli z nim emocjonalnie związani. Mikulski stanął przed arcytrudnym zadaniem, nie polegającym bynajmniej na sprostaniu wynikom i popularności poprzednika, tylko znalezieniu sposobu, by w krótkim czasie złagodzić skutki nagłego przecięcia przezeń pępowiny.
Nowy trener musiał pokonać barierę nieufności, którą chcąc nie chcąc ustawili zawodnicy, koncentrując na nim swoją złość za zburzenie starego układu. Musiał polepić pojawiające się tu i ówdzie pęknięcia na skorupie słynącego z jedności i silnego kolektywu zespołu. Dlatego piątkowy mecz z Górnikiem nie będzie testem przygotowania piłkarzy "Pasów" do wiosny, tylko sprawdzianem ich reakcji na sytuację w klubie.

Mikulski się stara. Czasem krzyknie - dźwięcznie brzmi jego ulubione "na pełny gaz!" - ale stawia raczej na otwarte i łagodne stosunki z podpiecznymi. Część ćwiczeń wykonuje wspólnie z nimi. - Trener musi być w formie. Jak trzeba było ćwiczyć w Antalyi w dwójce z Moskałą, to się ćwiczyło - uśmiecha się.

Próbuje też budować przyjacielskie relacje. - Panowie, kto zrobi to i to? Stawką jest czekolada - pyta, wyłuszczając szczegóły zakładu. Chętnych nie było. ? Wrócimy do tego jutro ? nie rezygnuje szkoleniowiec.

- W piątek mecz z Górnikiem. Śpi Pan spokojnie?
- Śpię dobrze, bo wiem, co to jest liga i czym to się je. Wiem również, że nie przeszkadza mi brak zwycięstw w spotkaniach kontrolnych. Żaden sparing nie odzwierciedlił tego, co naprawdę umiemy. Tylko mecz ligowy jest w stanie to wydobyć. Wtedy pojawia się presja, stres, kibice, inny rodzaj motywacji i koncentracji. Czekam więc niecierpliwie na pierwszą potyczkę, choć istotnie gra zespołu będzie wielką niewiadomą.

- Zobaczymy drużynę Stawowego czy Mikulskiego?
- Zobaczymy zespół, z którym przygotowania zaczął Stawowy, a skończył Mikulski. Każdy trener, który czegoś nie zaczyna ma utrudnione zadanie. Musi improwizować. Można kontynuować pracę poprzednika, ale niemożliwe jest, bym w stu procentach powielał myśl Wojtka. To byłoby bez sensu. Można mieć podobne spojrzenie, ale nigdy identyczne. Wprowadziłem więc pewne korekty w taktyce i pozostaje mi wiara, że drużyna jest dobrze fizycznie przygotowana do sezonu. Jeżeli zespół miałby jakieś braki, to wtedy nawet najlepszy trener świata nic nie poradzi. A w ciągu mojego krótkiego okresu pracy można było jedynie doszlifować pewne elementy.

- Cracovia to najtrudniejsze wyzwanie w Pańskiej karierze?
- Jedno z trudniejszych. Obejmowałem drużyny w ciężkiej sytuacji, nawet trzy dni przed meczem, ale podjęcie pracy dwa tygodnie przed ligą to naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.

- Nie obawia się Pan pochopnych ocen swojej pracy, decyzji? Przejął Pan drużynę w bardzo nietypowych okolicznościach, zmiana nie była wymuszona kiepskimi wynikami. Ba, można spotkać głosy, że trener Stawowy rozdmuchał nadzieje nieadekwatne do możliwości.
- Je tego nie powiedziałem, choć nie obiecuję nikomu pucharów, jestem wyważony w opiniach. Będziemy starali się grać jak najlepiej, zdobywać punkty i piąć się w tabeli. Nie jestem cudotwórcą, ale nie można też tak stawiać sprawy, że przychodzę do zespołu, który wygrywał mecz za meczem. W ostatnich trzech ligowych spotkaniach drużyna wywalczyła jeden punkt. Czyli jeżeli w trzech najbliższych, niewątpliwie trudnych konfrontacjach zdobędziemy więcej niż jeden punkt, będzie można powiedzieć, że gramy lepiej.

- Taka logika nie przekona kibiców. Złe wspomnienia zblakną, a Pański zespół będzie teraz walczył głównie o to, by nikt z nostalgią nie wzdychał: "Za Stawowego to dopiero była drużyna...".
? Mogę zapewnić, że zrobiłem wszystko, co zrobić należało. Również w tym aspekcie, żeby poprawić atmosferę w zespole. Powiedziałem chłopakom, by zapomnieć o tym co było, a skupić się na przyszłości. Poprosiłem, żeby skoncentrowali się wyłącznie na sprawach sportowych: na taktyce, meczach. Z każdym zawodnikiem przeprowadziłem indywidualne rozmowy. Dzięki temu oni wiedzą, co chcę poprawić, a ja znam ich przemyślenia. Teraz ważne, by przekuć to w dobrą grę. Na pewno styl trenera Stawowego był skuteczny, ale chciałbym wnieść coś swojego, coś Mikulskiego.

- "Coś" to zmiana systemu na klasyczne 4-4-2?
- Nie wnikajmy w szczegóły. Piłkarze wiedzą, o co mi chodzi. Mówiąc w skrócie, nie chcę tracić tyle bramek. Jeżeli zrozumieją sens mojej gry, to będziemy zwyciężać. I wcale nie będzie to gra nastawiona wyłącznie na destrukcję, broń Boże. Zawodnicy muszą jednak jeszcze pewne kwestie lepiej zrozumieć, trochę przestawić mentalność.

- Zaskoczy Pan kibiców pomysłami personalnymi?
- O to raczej będzie trudno, bo ścisła kadra zawodników, na których mogę w stu procentach liczyć, to grupa 14-15 graczy. Choćby w sparingu z Polonią bardzo widoczny był brak Arka Barana, Tomka Wacka, czy Pawła Drumlaka. Na tego ostatniego bardzo zresztą liczę, bo jest kreatywnym, nieszablonowym piłkarzem. Jeśli ominą go kontuzje, będzie miał szansę na występy w podstawowym składzie. Paweł zdaje sobie sprawę, że swoją szansę po prostu będzie musiał wykorzystać. Niewątpliwie mamy też utalentowaną młodzież, ale to melodia przyszłości. Będą dostawać szansę, ale w ograniczonym zakresie.

- Prezes Filipiak powiedział, jaki wynik go interesuje w tym sezonie?
- Każdego właściciela interesują sukcesy. W poprzednim sezonie Wojtek podwższył poprzeczkę i to bardzo. Mieliśmy przecież szansę na puchary, więc swobodnie można powiedzieć, że ta drużyna odniosła wielki sukces. Siłą rzeczy każdy by chciał, żeby teraz było jeszcze lepiej. Jest jednak "ale". Nie zapominajmy, że w poprzednim sezonie ławka była znacznie szersza, co zwiększało rywalizację. Jakby nie patrzeć, byli Wiśniewski, Wawrzyczek, Węgrzyn, Citko,wcześniej jeszcze Świerczewski. Nieważne, że niektórzy z nich mało grali. To zaostrzało konkurencję, Wojtek miał zgryz, kogo wziąć do meczowej kadry. Teraz sytuacja jest inna, drużyna w ostatnim okresie została osłabiona. 7. miejsce po jesieni też z tego wynika, choć na pewno będziemy starali się je polepszyć.

- Konkretnie - co usłyszał Pan od prezesa?
- Nie rozmawialiśmy jeszcze, przejąłem zespół i tyle. Kiedy profesor wróci z urlopu to się spotkamy i zapewne wtedy powie, co i jak. A ja postaram się zrobić tak, żeby było dobrze. Na razie mam tylko jeden cel ? wygrać z Górnikiem Zabrze. Uprzedzając ewentualne pytanie: nie, nie myślę jeszcze o derbach. Natomiast mecz inauguracyjny będzie bardzo trudny, bo nie dość, że zabrzanie są nieobliczalni, to jeszcze zawsze byli niewygodnym przeciwnikiem dla Cracovii.

- Kto stanie w bramce: Cabaj czy Olszewski?
- To równorzędni zawodnicy, decyzję podejmę przed meczem. Wystawię na "nos". Nie gra golkipera będzie jednak najważniejsza, bo nie jest winą bramkarza, że strasznie dużo goli traciliśmy po własnych, niewymuszonych błędach. Jeśli usuniemy tę słabość, będziemy grać na miarę możliwości.

- A jaka to jest miara?
- Nieco wyżej niż obecne siódme miejsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Roland Garros - czy Świątek uźwignie presję?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto