Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóż bezbronnym zwierzętom!

Redakcja
Prawie rok temu wolontariuszom udało się uratować psy z pseudo–schroniska w Krzyczkach. Teraz są podkrakowskich Niepołomicach. W tej chwili stoimy w obliczu kolejnej tragedii tych uratowanych zwierząt i nas ludzi.

Krzyczki – "schronisko", mordownia, miejsce, gdzie w bestialski sposób unicestwiono setki, a może tysiące psich i kocich istnień. Zwierzęta były bite, głodzone, maltretowane, zabijane, a dostanie się do tej twierdzy, której jedynym celem było nabijanie kieszeni pieniędzmi podatników, graniczyło z cudem. Tym, którym udało się tam wreszcie wejść ukazał się niezapomniany widok.

Wiele osób włączyło się w akcję "odbijania" zwierząt z rąk oprawców. Miesiącami toczące się sprawy sądowe nie wnosiły nic. Miejsce jednych nieszczęśników zajmowali inni. Gehenna trwała. O jej istnieniu świadczą zdjęcia wyciąganych szkieletów. Robiąc zdjęcia psu jednego dnia, organizując mu pomoc, wracając po niego dnia następnego, często okazywało się, że pomoc przyszła za późno. Psy znikały masowo, wiele po prostu zamarzło lub zostało zagryzionych i... zjedzonych przez innych skazańców. Słowo "maskara" to synonim słowa "krzyczki".

Ostatecznie udało się doprowadzić do likwidacji tego miejsca. Psy zostały "wyadoptowane" fundacji, która do tej pory zarządzała schroniskiem. Gmina pozbyła się problemu, psy trafiły pod prawną "opiekę" swoich dotychczasowych oprawców. Niemożliwe? A jednak.

Jedynym ratunkiem dla 50 psów było natychmiastowe zabranie ich z tego miejsca. I tak zaczęła się walka z czasem. W efekcie zabrałyśmy wszystkie... 74 psy. Dokładnie tyle opuściło "schronisko". Przerażone psy dosłownie ukrywały się w boksach. Wciśnięte między ciasno ustawione budy, w wykopanych pod budami jamach. Obóz koncentracyjny w pełnym tego słowa znaczeniu.

Chcąc mieć pewność, że żaden pies nie został w tym miejscu, rozbierałyśmy budy, przeszukiwałyśmy centymetr po centymetrze kojce. Wyjechały wszystkie - w klatkach, przerażone, kulące się pod ludzkim spojrzeniem. Co doprowadziło je do takiego stanu? Na co tam patrzyły? Nie chcemy wiedzieć.

Wiele osób włączyło się w pomoc. Było bardzo głośno. Media, radio, prasa, Internet – wszędzie pojawiały się podobizny "krzyczkowców". Większość znalazła domy.
Jednak 18 psów do tej pory szuka domów. Niebawem minie rok. Fundusze zebrane na ten cel dawno się skończyły, popularność minęła, ludzie rozbiegli się pomagać innym psom w potrzebie. Została nas garstka i psy.

Co mamy zrobić? Odwieźć je do schroniska? Którego? Powiedzieć przepraszamy, nie udało się? Byliście na liście "ci, którzy mają pecha?"

Owszem nie są ładne, owszem niektóre mają pokrzywioną psychikę, ale dla nas te brzydkie kundliszony to Ares, Figiel, Radar, Burka, Puśka, Amor, Bryza... Psy, którym od roku bezskutecznie szukamy domu. Nasi Pechowcy.

Można pomóc w różny sposób:
- wpłacić choćby najmniejszą kwotę na konto Fundacji,
- wykupić cegiełkę na allegro,
- adoptować psa wirtualnie,
- przeznaczyć coś "na bazarek",
- pomóc w ogłoszeniach,
- powiesić plakat w lecznicy, sklepie, szkole, pracy, uczelni,
- wysłać mail,
- pytać wszystkich i każdego, czy nie chce się "dopsić".

I tysiąc innych pomysłów. Najważniejsze to zrobić cokolwiek. Bo nawet najmniejszy gest, to szansa na lepsze życie dla któregoś z nich. Nam powoli zaczyna brakować wiary. Siły jakoś znajdziemy. Prosimy o wpłaty na konto na rzecz psiaków z Krzyczek.
Jeżeli możesz dać dom, chcesz adoptować psiaka napisz lub zadzwoń.

Kontakt w sprawie adopcji: tel. 012 641-97-02 lub 500-18-19-20. Mail: [email protected]

Psiaki, które czekają na dom znajdziesz tutaj.

Historię Krzyczek trzeba doprowadzić do prawdziwego szczęśliwego końca. Brakuje im tylko kochających domów. Jeszcze nie czas na epilog.






od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto