Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłkarska kadra jest jak stadion Wisły Kraków: ciągle wiele do zrobienia

Bartosz Karcz
Australijczycy byli zdecydowanie bardziej konkretni od Polaków
Australijczycy byli zdecydowanie bardziej konkretni od Polaków Andrzej Banaś
Debiut na stadionie Wisły Kraków zakończył się porażką Polski. Kadra podobnie, jak stadion jest jeszcze ciągle w fazie budowy. Do zadowalającego efektu końcowego jeszcze wiele brakuje.

Polacy zaczęli nawet nieźle wczorajsze spotkanie. To oni uzyskali tzw. optyczną przewagę, ale pod bramką Adama Federiciego brakowało im zimnej krwi, często też ostatniego podania.

Australijczycy przez pierwsze kilkanaście minut czekali, co zrobią Polacy. Wciągali "biało-czerwonych" na swoją połowę i szykowali się do kontry. I gdy wydawało się, że nasi piłkarze opanowali sytuację na boisku, podopieczni Holgera Osiecka wyprowadzili zabójczy atak. Piłka krążyła między Australijczykami jak po sznurku od nogi do nogi, by ostatecznie trafić do Bretta Holmana, który miał przed sobą już tylko Przemysława Tytonia. Australijczyk nie miał prawa zmarnować takiej okazji i płaskim strzałem uzyskał prowadzenie dla swojego zespołu.

Konsternacja w polskich szeregach trwała na szczęście tylko kilka chwil, bo raptem cztery minuty później był remis. To była popisowa akcja podopiecznych Franciszka Smudy. Sławomir Peszko zagrał idealnie do wychodzącego zza jego pleców Sebastiana Boenischa. Ten podał dokładnie w pole karne, a tutaj Robert Lewandowski tylko sprytnie dostawił nogę. Federici był bezradny.

Niestety, Polacy nie poszli za ciosem. A goście choć atakowali sporadycznie, to czynili to konkretniej. Tak jak w 24 min gdy znów osamotniony w polu karnym znalazł się Holman. Michałowi Żewłakowowi pozostało tylko wykonać akcję ratunkową w postaci faulu. W ten sposób Australijczycy doczekali się rzutu karnego, z którego Luke Wilkshire nie miał problemów z uzyskaniem ponownego prowadzenia.
Jak nie powinno wykonywać się jedenastek pokazał natomiast Robert Lewandowski w 33 min. Chwilę wcześniej Jakub Błaszczykowski wymusił sprytnie faul Jona McKaina i sędzia drugi raz tego wieczoru wskazał na jedenasty metr. "Lewy" strzelił jednak w sposób sygnalizowany i Adam Federici spokojnie odbił piłkę na róg.

Drugą połowę Polacy rozpoczęli z dużym animuszem. Uzyskali też sporą przewagę, bo Australijczycy myśleli już tylko o obronie i zrezygnowali nawet z kontr. Postawili jednak na swoim przedpolu mur, którego kruszenie naszym piłkarzom szło mocno opornie. W pierwszym fragmencie po zmianie stron w zasadzie warto odnotować jedynie mocny strzał Błaszczykowskiego, z którym jednak poradził sobie Federici.

Od 71 min "biało-czerwoni" mieli ułatwione zadanie, bo Brett Emerton najpierw otrzymał żółtą kartkę za faul na Błaszczykowskim, ale ponieważ przy okazji skomentował decyzję sędziego, to "żółtko" ponownie poszło w górę, a po chwili zastąpione zostało kartonikiem czerwonym.

Po kilku chwilach kibice mogli łapać się za głowy gdy dwie świetne okazje zmarnowali najpierw Smolarek, a następnie Lewandowski. I to były już ostatnie naprawdę dobre okazje naszych piłkarzy na wyrównanie. Niestety, ta sztuka im się nie udała i to Australijczycy cieszyli się z przerwania swojej passy bez zwycięstwa.

Polska - Australia 1:2 (1:2)

Bramki: Lewandowski 18 - Holman 14, Wilkshire 26-karny. Sędziował: Ivan Bebek (Chorwacja).

Widzów: 17000.

Polska: Tytoń - Piszczek, Wojtkowiak, ŻewłakowI, Boenisch - Błaszczykowski, MurawskiI, Pietrasiak (69 Smolarek), Peszko (75 Grosicki) - Lewandowski - Jeleń (83 Iwański). Trener: Franciszek Smuda.

Australia: Federici - Wilkshire, Neill, McKainI, Carey - GarciaI, Jedinak, Valeri (56 Chlina), Holman (30 EmertonIII) - McDonald (81 BurnsI), Cahill (75 Vidosic). Trener: Holger Osieck.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto