Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pad Brapad zagrało w Alchemii

Katarzyna Czaja
Katarzyna Czaja
Skoki, okrzyki, pojedynki, czyli jedna wielka błazenada ze starymi kreskówkami w tle. Pad Brapad bawiło się świetnie, a z nimi cała publiczność.

Koncert miał miejsce w piwnicy Alchemii na Kazimierzu, w piątek 3 września o 20.00. Niewielka sala szybko zapełniła się młodymi ludźmi, choć nie zabrakło też kilka starszych par. Obcokrajowcy dziwili się, co może oznaczać słowo "tzigan" w wyświetlonym napisie "Urban tzigan". Tak nazywają swoją muzykę panowie z francuskiego zespołu Pad Brapad. Całkiem słusznie, bo to zwariowana mieszanina "miejskiego" hip-hopu i elektroniki z cygańskimi rytmami.

Kiedy na scenę wyszło sześciu muzyków, nieogolonych, w białych koszulach, czarnych kamizelkach i stylowych czarnych kapelusikach, chyba nikt nie wiedział, czego się po nich spodziewać. Obecne instrumenty: perkusja, kontrabas, skrzypce, altówka i akordeon, do tego wszystkiego stół do miksowania dźwięku i w tle wyświetlane animacje. Pad Brapad wyszło na scenę ze sporym opóźnieniem, ale kiedy tylko zaczęli grać, wszyscy im je wybaczyli.

Co się nie działo na tej scenie! Muzycy z Pad Brapad skakali, krzyczeli, odgrywali scenki, pojedynkowali się na skrzypce i altówkę, bili smyczkami, stroili miny, robili skręty, machali głowami i ogólnie rzecz biorąc, nieustannie błaznowali. Publiczność klaskała do rytmu, śmiała się i krzyczała razem z muzykami. Większość dała się porwać niesłychanie dynamicznej, pełnej pozytywnej energii muzyce Pad Brapad.

Muzykom udało się nawiązać bardzo dobry kontakt z publicznością. "Po polsku znam tylko tak, nie, dziękuję i proszę" - wyliczał ze sceny David, altowiolinista, który najlepiej mówił po angielsku. - "Reszta to same przekleństwa, więc ich nie przytoczę". Później okazało się, że zna jeszcze jedno słowo, kiedy rzucił pomiędzy utworami "I think we need a piwo". Fred, kontrabasista i najwyraźniej maskotka zespołu, wyjaśniał łamaną angielszczyzną, że "Tak naprawdę my wszyscy słabo znamy angielski i nie wiemy, co David do was mówi, mam nadzieję, że coś dobrego. Ja nawet ledwo rozumiem to, co sam przed chwilą powiedziałem".

Muzyce Pad Brapad towarzyszyły animacje i klipy, wyświetlane za plecami grających. Stare kreskówki, tańcząca Myszka Miki, czarno-białe urywki filmów, trupie czaszki, kolorowe obrazki i dziwaczne, szalone animacje. Wszystkie były równie dynamiczne i nieprzewidywalne, co muzyka, którą ilustrowały. I świetnie do niej pasowały.

Po godzinie koncertu panowie z Pad Brapad mieli zamiar się już pożegnać, ale publiczność nie chciała wypuścić ich ze sceny. Na bis zagrali trzy kolejne utwory, oprócz tego kontrabasista popisał się improwizacją hip-hopową oraz naśladowaniem delfina, który, jak się okazało, jest jego totemem.

Reakcje po koncercie były różne. Jedni nawet po trzech bisach krzyczeli, że chcą więcej, inni uznali występ za trochę ciężki do zrozumienia. Były okrzyki "Wspaniały! Wspaniały!" i komentarze, że muzycy zachowywali się na scenie jak dzieci. I to w sumie całkiem dobre podsumowanie: Pad Brapad to po dziecięcemu beztroskie, pozytywne i pełne energii granie.


Informator MM:Teatry | Policja | Noclegi | Kościoły | Rozkład MPK | Wyniki Lotto |
Baseny i kąpieliska | Hot spoty | Plan miasta
| Kina w Krakowie | Pogoda w Krakowie
od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto