Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niewyjaśniona sprawa śmierci Stanisława Pyjasa

Katarzyna Brońska i Jakub Popiel
Katarzyna Brońska i Jakub Popiel
Trwają badania ekshumowanych zwłok krakowskiego studenta. Jego szczątki analizują medycy sądowi z Bydgoszczy, Wrocławia i Gdańska. Kim był Stanisław Pyjas i dlaczego tajemnica jego śmierci pozostaje nierozwikłana do dziś?

Stanisław, pochodzący z niewielkiej miejscowości Gilowice, był jednym z najlepszych uczniów żywieckiego liceum ogólnokształcącego. Zdana z wyróżnieniem matura zapewniła mu wstęp na dowolnie wybrany kierunek, jednak ujawniający się już wtedy ambitny charakter nie pozwolił mu na skorzystanie z tej oferty i skłonił do składania egzaminów wstępnych na Wydział Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Staszek nie szukał nigdy łatwej drogi, postępował tak zawsze - wspomina jego ojciec. W myśl tej zasady, Pyjas w 1975 roku rozpoczął równoległe studia filozoficzne.

Czasy, w jakich przyszło mu studiować, obfitowały w ważne dla polskiej inteligencji wydarzenia. Podpisanie przez polskich intelektualistów "Listu 59" w 1975 roku (w tym: Stanisława Barańczaka, Zbigniewa Herberta, Stefana Kisielewskiego, Jacka Kuronia, Adama Michnika, Antoniego Słonimskiego, Wisławę Szymborską i innych), będącego protestem przeciw drastycznym zmianom w Konstytucji PRL, a zwłaszcza wpisaniu do niej kierowniczej roli PZPR i trwałego sojuszu z ZSRR, zainspirowało młodych ludzi do działań opozycyjnych. Studenci mieszkający w Domu Studenckim "Żaczek" zaangażowali się po 1976 roku w liczne działania pomocowe dla robotników Radomia i Ursusa, a także utrzymywali stały kontakt z Komitetem Obrony Robotników. Działalność ta rozdrażniała Służbę Bezpieczeństwa, przez co studenci poddawani byli wielogodzinnym przesłuchaniom, inwigilacjom, a pod ich adresem padały rozliczne groźby.

Stanisław Pyjas zaangażował się w studencką akcję zbierania podpisów pod listem protestacyjnym, mającym dowieść łamania praworządności w stosunku do robotników Ursusa. Według relacji jego znajomych, nie chciał się on angażować intensywnie w działania opozycyjne, jednak akcja zbierania podpisów okazała się zwiastunem niezależnego ruchu studenckiego, co doprowadziło do poddania Pyjasa stałej obserwacji przez SB. Jego aktywność drażniła Bezpiekę, angażował się bowiem w rozmaite akcje, zbieranie podpisów, starał się też zwalczać strach u osób chcących włączyć się w działania polityczne. Poddawany był wielorakim formom perswazji - od zastraszania po akty przemocy fizycznej. W styczniu 1977 roku Pyjas i jego koledzy (między innymi Bronisław Wildstein), zaczęli otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami.

- Pyjas był na pewno idealnym celem represji. Pochodził z małej wioski i w Krakowie mógł liczyć tylko na siebie i kilku kolegów. My byliśmy związani z duszpasterstwem akademickim [D. A. "Beczka" - przyp. red.], wiec niejako chronił nas Kościół. Inni mieli rodziny, znanych znajomych. On był sam - wspomina Liliana Batko-Sonik, opozycyjna działaczka z czasów PRL.

Tragiczny moment jego śmierci poprzedzało spotkanie ze znajomymi oraz odwiedziny u Bogusława Sonika, któremu przyniósł relację z ostatniej rewizji u Bronisława Wildsteina. Jako ostatni widział go w towarzystwie innego mężczyzny kolega z liceum, Stanisław Pietraszko. Natomiast ostatnim miejscem, w którym widziano Pyjasa, była piwiarnia "Pod Płachtą" - tak przynajmniej wynika z raportu jednego z tajnych współpracowników SB, co świadczy również o tym, że Pyjas był stale obserwowany.

Zwłoki Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 roku o godzinie 6:50 na klatce kamienicy przy ulicy Szewskiej 7. Nadzór nad postępowaniem śledczym w sprawie jego śmierci przejęła Służba Bezpieczeństwa. Oficjalną przyczyną zgonu, jaką podano do informacji publicznej, był upadek ze schodów, spowodowany dużą ilością alkoholu we krwi, w efekcie którego Stanisław miał uderzyć skronią o podłoże, co spowodowało zgon.

Już 9 maja KOR wydał oświadczenie przypominające o wszystkich groźbach, jakie kierowane były pod adresem Pyjasa. Pierwsze klepsydry pojawiły się na murach krakowskich uczelni 10 maja i były sukcesywnie zdzierane przez funkcjonariuszy SB. Msza żałobna w intencji tragicznie zmarłego studenta została odprawiona 15 maja, apelowano również o bojkot Juwenaliów, przypadających wówczas na 13-15 maja. Aby wspomóc ów bojkot, do Krakowa zjechali działacze KOR-u, m.in. Antoni Macierewicz oraz Wojciech Onyszkiewicz. Msze za duszę zmarłego Stanisława odbywały się również w innych ośrodkach akademickich, między innymi w Poznaniu, Lublinie, Wrocławiu oraz Warszawie.

Kilka dni po tragedii gazety informowały o nieszczęśliwym wypadku "krakowskiego pijanego studenta", mimo iż nie było jeszcze oficjalnych wyników sekcji zwłok.

13 maja, w dzień Juwenaliów, na akademikach pojawiły się czarne flagi, a studenci kolportowali ulotki wzywające do bojkotu święta. W bramie przy ulicy Szewskiej 7 tłumnie gromadzili się ludzie, którzy palili świece i składali kwiaty.

- Pamiętam całą bramę pełną świeczek i kwiatów, przychodzili ludzi młodzi i starzy. To było nie do pomyślenia, takie rzeczy się wcześniej nie zdarzały, a tu nagle tak jawny protest, do dziś pamiętam tę ekscytację. To był bardzo ważny dzień, należało tam pójść, żeby to zobaczyć, złożyć hołd temu człowiekowi. Działo się coś politycznego, co było zakazane i ta atmosfera była niezwykła - wspomina mieszkanka Krakowa, ówczesna siedemnastoletnia uczennica liceum.

Pani Anna wspomina czas "pielgrzymek na Szewską" jako wyjątkowy. - Mówiło się o tym wszędzie, na ulicy, u znajomych, to był niekończący się temat. Każdy jednak mówił co innego, krążyły różne wersje, ciężko było zorientować się, co było prawdą, a co kłamstwem, spreparowanym po to, by zamieszać ludziom w głowach - mówi.

- Aktywna społecznie młodzież robiła na złość policji, która sprawdzała Szewską. Młodzi grupowali się i stale podkładali nowe kwiaty oraz świece, pojawiały się małe manifestacje. Krążyło tam wielu tajniaków, ta brama była chyba najpilniej obserwowanym miejscem w Krakowie - dodaje pan Ryszard, emerytowany nauczyciel języka polskiego.

Pierwsze śledztwo w sprawie Pyjasa Prokuratura Wojewódzka w Krakowie wszczęła 17 maja 1977 roku, w jego trakcie zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach Stanisław Pietraszko, osoba, która jako ostatnia widziała Pyjasa żywego. Zwłoki Pietraszki wyłowiono z Zalewu Solińskiego dwa miesiące później. Śledztwo zostało umorzone 15 września 1977 r. z powodu "niepopełnienia czynu przestępczego". Po zmianie ustroju w roku 1991 r. prokuratura ponownie wszczęła dochodzenie, tym razem toczyło się ono już w sprawie zabójstwa. Lekarze sądowi ustalili, że śmierć nastąpiła w wyniku pobicia. Śledztwo zostało jednak umorzone z powodu niewykrycia sprawców przestępstwa. W 1993 r. odnowiono postępowanie, biorąc pod uwagę analizę anonimów z pogróżkami, ale umorzono je w tym samym roku.


Ul. Szewska 7

Rok 1996 przyniósł kolejny powrót do śledztwa, przesłuchano niemal wszystkich funkcjonariuszy SB pracujących w latach 1975-77, lecz ostatecznie także je umorzono. Piąty już proces rozpoczął się 27 czerwca 2000 roku. Również i on nie przyniósł rozwiązania sprawy.

Okoliczności śmierci Stanisława Pyjasa nie zostały wyjaśnione do dziś. Ekshumacja zwłok i ich ponowne badanie niosą szansę na ujawnienie prawdy, która już tak długo czeka na to, aby ją odkryto.


Wydarzy się: Kino | Koncerty | Teatr | Sport | Wystawy | Imprezy | Kabaret | Festiwal
od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto